Spacerowałem z Lili. Zastanawiałem się czy dobrze zrobiłem. No cóż...
-Nad czym myślisz?-spytała klacz
Opowiedziałem o co chodzi.
-Nasze stado jest lepsze- uśmiechnęła się
-Ale ja nikogo...-zacząłem się irytować Lili to zauważyła
-Muszę iść obiecałam Czice że do niej pójdę- powiedziała szybko i odbiegła
Nudziłem się przez resztę dnia. Nagle podbiegł jakiś koń.
<Jakiś koń? >
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
niedziela, 28 kwietnia 2013
Diana odchodzi!
Diana odchodzi!
Powód:Decyzja właściciela.
Smutno nam!
Proszę Alfę o usunięcie jej z zakładki Konie
Powód:Decyzja właściciela.
Smutno nam!
Proszę Alfę o usunięcie jej z zakładki Konie
sobota, 27 kwietnia 2013
Od Lizy CD historii Rubina
Podziękowałam Rubinowi za lilię i uśmiechnęłam się. Spojrzałam się jeszcze raz na kwiatek.
- Rubin - zaczęłam - jak nazywa się to jezioro?
- Nie ma nazwy. - odpowiedział - Nikt nie chciał tu przychodzić więc o nim zapomniano i najczęściej mówiono o nim po prostu ''ponure jezioro'' . - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się chytrze. Kiedy Rubin dalej opowiadał o jeziorze ja powoli i ostrożnie zaczęłam się zanurzać w wodzie. Wzięłam głęboki oddech i zanurzyłam się całkowicie. W pewnym momencie ogier ucichł i zaczął niepewnie:
- Lizy? Jesteś tu? - słyszałam jak przechadzał się niespokojnie po brzegu. Wyjrzałam nad wodę i zobaczyłam, że Rubin odwrócił się plecami do brzegu. I w to mi graj. Wyskoczyłam nagle z wody wprost na zdezorientowanego ogiera.
- Lizy! - krzyknął zdumiony. Ja chichotałam pod nosem i patrzyłam na Rubina. Wkrótce śmiał się razem ze mną. Przysiedliśmy na brzegu jeziora i rozmawialiśmy. O czym? O różnych rzeczach. W pewnym momencie odezwałam się:
- Liliowe Jezioro.
- ? - nie zrozumiał Rubin.
- Co powiesz o takiej nazwie? Pasuje idealnie - uśmiechnęłam się i spojrzałam na lilię od ogiera.
<Rubin>
piątek, 26 kwietnia 2013
Wygląd Kasztana
Bez mojej zgody... jak mogłaś.... teraz dam moim zdaniem: i nasze źrebaczki nie są ''mieszaniną'' są końmi.
I MÓWIĘ: NIE PODOBA MU SIĘ DIANA ! CZEMU ZROBIŁAŚ TEN FORMULARZ BEZ MOJEJ ZGODY?
I MÓWIĘ: NIE PODOBA MU SIĘ DIANA ! CZEMU ZROBIŁAŚ TEN FORMULARZ BEZ MOJEJ ZGODY?
Imię:Kasztan
Płeć:Ogier
Wiek:2 lata
Rasa: Koń trakeński i koń andaluzyjski
Charakter:wesoły, rozbrykany,miły, szczery, pomocny, chętny do współpracy, zabawny
Stanowisko:Obrońca
Żywioł: Woda
Moce: Związane z żywiołem.
Partner: Szuka
Rodzina:Mama Seda,Tata Gniady, siostra Chestnut
Historia: Urodził się tu i wychował.
Właściciel:aniwa
Lili kupuje Eliksir Lorissy!
czwartek, 25 kwietnia 2013
Smogier dorósł!
Imię: Smogier
Płeć:Ogierek
Wiek 2 lata
Rasa :SP
Charakter : cwany, sprytny, zwinny, ma charakterek, sam wybiera sobie przyjaciół, narowisty, umie walczyć o swoje, wybuchowy, dosyć przyjacielski, miły, kochający, romantyczny, silny przywódczy.
Stanowisko: obrońca alf
Żywioł: pogoda i czas
Moce: wszystkie związane z żywiołami, ma jad w zębach, ma kilka małych mocy z żywiołu natury
Partner: zakochany w pewnej klaczy ale boi się że nie ma szans i że się ośmieszy.
Rodzina: mama Czika ojciec Bongo (ale uważa że jego ojcem jest Amigo)
Historia: Urodzony w stadzie wiecznej przygody reszta to takie drobnostki
Właściciel: mat114
Silverado dorósł!
Imię:Silver
Płeć:Ogier
Wiek: 2 lata
Rasa : SP
Charakter : ma wielkie poczucie humoru, lubi robić żarty i psikusy, bardzo rzadko się boi, ma bardzo silny charakter, lubi przewodzić, świetnie walczy, dobrze czuje się w towarzystwie i świetnie się dogaduje z innymi, ma w sobie coś takiego że wszyscy lubią jego towarzystwo, jest super sprytny, dla swojej partnerki gotowy zrobić wszystko
Stanowisko: wojownik
Żywioł: natura czas
Moce: wszystkie związane z żywiołami, czyta w myślach (w tym telepatia) niewidzialność i prychanie ogniem
Partner: szuka, może ktoś go pokocha?
Rodzina: mama: Lili tata: Rudy najlepszy przyjaciel Smogier
Historia: Urodzony i wychowany w stadzie wiecznej przygody. Choć dokładnie w stadzie Średniego ogiera
Właściciel: lilena11
Płeć:Ogier
Wiek: 2 lata
Rasa : SP
Charakter : ma wielkie poczucie humoru, lubi robić żarty i psikusy, bardzo rzadko się boi, ma bardzo silny charakter, lubi przewodzić, świetnie walczy, dobrze czuje się w towarzystwie i świetnie się dogaduje z innymi, ma w sobie coś takiego że wszyscy lubią jego towarzystwo, jest super sprytny, dla swojej partnerki gotowy zrobić wszystko
Stanowisko: wojownik
Żywioł: natura czas
Moce: wszystkie związane z żywiołami, czyta w myślach (w tym telepatia) niewidzialność i prychanie ogniem
Partner: szuka, może ktoś go pokocha?
Rodzina: mama: Lili tata: Rudy najlepszy przyjaciel Smogier
Historia: Urodzony i wychowany w stadzie wiecznej przygody. Choć dokładnie w stadzie Średniego ogiera
Właściciel: lilena11
Od Diany
Spacerowałam po terenie stada. Nudziło mi się, a większość koni nie
chciało ze mną rozmawiać. Zwłaszcza Rubin nie wiem dlaczego mnie unikał.
Reszta koni czasem powiedziała cześć. I pomyśleć że dołączając do tego
stada miałam szanse na partnera. No cóż...szkoda. Może jeszcze kogoś
poznam? Spotkałam po drodze Lili i Czike. Trochę je znałam. W końcu to
jedyne konie jakie znam. I jeszcze Seda Postanowiła się przyłączyć do
rozmowy. Zobaczyłam jeszcze jednego konia ale chyba go nie znałam
<Kto chce?>
<Kto chce?>
Kasztan i Chestnut stały się dorosłymi końmi!
Imię:Kasztan
Płeć:Ogier
Wiek:2 lata
Rasa:Mieszanina trakena z andaluzem
Charakter:wesoły,rozbrykany,miły,szczery,pomocny,chętny do współpracy,zabawny
Stanowisko:Obrońca
Żywioł:Woda
Moce:Wszystkie związane z żywiołem,czyta w myślach,przewiduje przyszłość,przenika przez wszystko jeśli chce.
Partner:Bardzo podoba mu się Diana
Rodzina:Mama Seda,Tata Gniady,siostra Chestnut
Historia:No chyba wiadomo.Urodził się tu i tu się wychował.
Właściciel:aniwa
Imię:Chestnut
Pleć:Klacz
Wiek:2 lata
Rasa:Taka sama jak u Kasztana
Charakter:Wesoła,zabawna,szybka,przyjacielska,zwinna,posłuszna
Stanowisko:Nauczycielka Mocy
Żywioł:Woda
Moce:Może teleportować się gdzie chce,bardzo szybko biega,bardzo dobrze skacze,panuje nad wodą.
Partner:Jest zakochana w Cobalcie
Rodzina:Taka sama jak u Kasztana tylko zamiast siostry ma brata Kasztana
Historia:Chyba nie trzeba pisać
Właściciel:bibsi123
Od Sedy CD Gniadego
Chyłkiem wyszłam z mojego "teraźniejszego domu" i poszłam się przejść.
Przechodziłam akurat obok stajni Gniadego i przez okienko,które było otwarte zobaczyłam Gniadego z jakąś jasno kasztanowatą klaczą miziała go,a on nie okazywał jej uczuć.
Zapytałam się go(telepatycznie):
-Co to za klacz?
Odpowiedział telepatycznie i jednocześnie zrobił smutną minę do okna za ,którym stałam:
-Razteca,moja "nowa" partnerka,wcześniej kochał ją Nonerro.
-Aha,a ona...?-nniedokończyłam bo zobaczyłam sługusa Nonerra idącego wprost na mnie.
-Muszę już iść-powiedziałam po chwili.
-Dlaczego?-zapytał Gniady.
-On tu idzie i nie chodzi mi o Nonerra not o pa.Przyjdę do ciebie w nocy Gniady.
-Dobra-powiedział i "przytulił się" do Razteci
Poszłam na pobliską łąkę,ale nie popasłam się długo,ponieważ przyszedł Nonerro.
Wróciłam się do mojego "domu" i zostałam tam do wieczora.
Gdy wszyscy poszli już spać ja się wymknęłam i poszłam do Gniadego.
-Cześć kotku-powiedziałam cichutko przez okno
-Cześć Seda!-powiedział ucieszony Gniady.
-Poczekaj spróbuję tu wejść - powiedziałam i poszłam do drzwi stajni.
Weszłam do środka i zobaczyła leżącą Raztecę.
-Co jej..?
-Nic po prostu zasnęła-odpowiedział Gniady.
Razteca nie wyglądała na złą klacz,po prostu była po wpływem Nonerra,a to bardzo źle.
-I jak się czujesz z "nią"?-powiedziałam.
-No nie tak strasznie może być-odpowiedział.
-Może jutro już wrócimy do naszego domu Gniady-powiedziałam-Zobaczymy nasze źrebaki.
-No,ale dlaczego nie już teraz-powiedział trochę oburzony Gniady.
-Jeszcze nie możemy-powiedziałam robiąc złą minę-Zorientują sę bardzo szybko.
<Gniady?>
Przechodziłam akurat obok stajni Gniadego i przez okienko,które było otwarte zobaczyłam Gniadego z jakąś jasno kasztanowatą klaczą miziała go,a on nie okazywał jej uczuć.
Zapytałam się go(telepatycznie):
-Co to za klacz?
Odpowiedział telepatycznie i jednocześnie zrobił smutną minę do okna za ,którym stałam:
-Razteca,moja "nowa" partnerka,wcześniej kochał ją Nonerro.
-Aha,a ona...?-nniedokończyłam bo zobaczyłam sługusa Nonerra idącego wprost na mnie.
-Muszę już iść-powiedziałam po chwili.
-Dlaczego?-zapytał Gniady.
-On tu idzie i nie chodzi mi o Nonerra not o pa.Przyjdę do ciebie w nocy Gniady.
-Dobra-powiedział i "przytulił się" do Razteci
Poszłam na pobliską łąkę,ale nie popasłam się długo,ponieważ przyszedł Nonerro.
Wróciłam się do mojego "domu" i zostałam tam do wieczora.
Gdy wszyscy poszli już spać ja się wymknęłam i poszłam do Gniadego.
-Cześć kotku-powiedziałam cichutko przez okno
-Cześć Seda!-powiedział ucieszony Gniady.
-Poczekaj spróbuję tu wejść - powiedziałam i poszłam do drzwi stajni.
Weszłam do środka i zobaczyła leżącą Raztecę.
-Co jej..?
-Nic po prostu zasnęła-odpowiedział Gniady.
Razteca nie wyglądała na złą klacz,po prostu była po wpływem Nonerra,a to bardzo źle.
-I jak się czujesz z "nią"?-powiedziałam.
-No nie tak strasznie może być-odpowiedział.
-Może jutro już wrócimy do naszego domu Gniady-powiedziałam-Zobaczymy nasze źrebaki.
-No,ale dlaczego nie już teraz-powiedział trochę oburzony Gniady.
-Jeszcze nie możemy-powiedziałam robiąc złą minę-Zorientują sę bardzo szybko.
<Gniady?>
środa, 24 kwietnia 2013
Od Karana cd Sendy
Co noc całowałem Sendy w policzek. Dziękowałem jej za taki piękny podarunek...
Inne konie patrzyły na nas z litoscią.
Nastał ranek. Wszyscy wstali i przeciągali się. Ja z prosiakiem dalej spaliśmy.
-Nie wiem co robić... tu jest całkeim fajnie...
-Zwariowałeś? Siano ci uderzyło do głowy?!
-Nie prosiak na niej spał..
-Nasze stado jest ważniejsze....
Nagle ujżałem Alfreda. Zwrócił się do klaczy.
-Chodź Sendy, nie będziesz już widywać tego karego ogierka.
Widziałem że sendy się obraziła, ale za namową Alfreda poszła.
Nudziłem się w boksie myśląc co może się stać, za parę minut, godzin, dni..
Sendy wyglądała na ucieszoną i pełną energii na padoku. :Lecz tak nie było. Konie zniknęły. W tym Al i Sendy.
-Ojejku...
Do stajni nagle wparowała fałszywa para. Sendy z płaczem do mnie pobiegła. Wstałem i się zapytałem:
-Co się stało kochanie?
<<Sendy>>
Inne konie patrzyły na nas z litoscią.
Nastał ranek. Wszyscy wstali i przeciągali się. Ja z prosiakiem dalej spaliśmy.
-Nie wiem co robić... tu jest całkeim fajnie...
-Zwariowałeś? Siano ci uderzyło do głowy?!
-Nie prosiak na niej spał..
-Nasze stado jest ważniejsze....
Nagle ujżałem Alfreda. Zwrócił się do klaczy.
-Chodź Sendy, nie będziesz już widywać tego karego ogierka.
Widziałem że sendy się obraziła, ale za namową Alfreda poszła.
Nudziłem się w boksie myśląc co może się stać, za parę minut, godzin, dni..
Sendy wyglądała na ucieszoną i pełną energii na padoku. :Lecz tak nie było. Konie zniknęły. W tym Al i Sendy.
-Ojejku...
Do stajni nagle wparowała fałszywa para. Sendy z płaczem do mnie pobiegła. Wstałem i się zapytałem:
-Co się stało kochanie?
<<Sendy>>
Od Gniadego CD Sedy
-Nie martw się kochanie...
-Jak ty to...
-Telepatyczne łącze.
Umilkłem. Nagle do mojego boksu weszła klacz o imieniu Razteca, nie znałem jej.
-Siwa, co to jest? - spytałem na głos.
-Nie co ale kto- odpowiedziała Razteca.
Spojrzłąem na nią.
-Kim jesteś?
-Jestem twoją nową partnerką! Kiedyś Nonerro mnie kochał, dziś jestem twoja... Nonerro weźmnie Gamę.
-Co ty wygadujesz?!
-To prawda... -klacz przytuliła się do mnie.
-Odejdź! - krzyknąłem uderzając klacz.
Naraz wszedł Nonerro ze srogą miną.
-Co ty robisz rudzielcu?! Czemu bijesz Raztecę?!
Spojrzałem na niego.
-Niech ucieka ja kocham Sedę.
-Znaczy Gamę?
-Tak.
- W takim razie, Razteca zostanie tu z tobą aż ją polubisz.
Patrzyłem na klacz z żalem. Cały czas się do mnie kleiła, ja się broniłem jak mogłem...
Myślałem co będzie z Siwą jak się o tum dowie, przecież nie kocham tej fałszywej klaczy, Nagle Seda przeszła niedaleko mojego boksu patrząc na mnie. Miałem nadzieję że zrozumie tę sytuację...
<Seda CD>
Razteca:
-Jak ty to...
-Telepatyczne łącze.
Umilkłem. Nagle do mojego boksu weszła klacz o imieniu Razteca, nie znałem jej.
-Siwa, co to jest? - spytałem na głos.
-Nie co ale kto- odpowiedziała Razteca.
Spojrzłąem na nią.
-Kim jesteś?
-Jestem twoją nową partnerką! Kiedyś Nonerro mnie kochał, dziś jestem twoja... Nonerro weźmnie Gamę.
-Co ty wygadujesz?!
-To prawda... -klacz przytuliła się do mnie.
-Odejdź! - krzyknąłem uderzając klacz.
Naraz wszedł Nonerro ze srogą miną.
-Co ty robisz rudzielcu?! Czemu bijesz Raztecę?!
Spojrzałem na niego.
-Niech ucieka ja kocham Sedę.
-Znaczy Gamę?
-Tak.
- W takim razie, Razteca zostanie tu z tobą aż ją polubisz.
Patrzyłem na klacz z żalem. Cały czas się do mnie kleiła, ja się broniłem jak mogłem...
Myślałem co będzie z Siwą jak się o tum dowie, przecież nie kocham tej fałszywej klaczy, Nagle Seda przeszła niedaleko mojego boksu patrząc na mnie. Miałem nadzieję że zrozumie tę sytuację...
<Seda CD>
Razteca:
wtorek, 23 kwietnia 2013
Od Sedy
Rudy,Gniady czy możecie dokończyć moje opowiadania?
Proszę nudno mi trochę,a nie ma co zaczynać nowego tematu.
Proszę nudno mi trochę,a nie ma co zaczynać nowego tematu.
niedziela, 21 kwietnia 2013
Od Sendy CD Karana
Wiedziałam, że bez planu nie uda nam się uciec. Żołnierze księcia znowu zamknęli nas w boksach, ale tym razem użyli potężnym kłódek i innych zabezpieczeń. Ucieczka była więc niemożliwa. W nocy kiedy wszyscy spali ja myślałam jak uchronić moich przyjaciół. Myślałam bardzo, bardzo długo, aż w końcu wymyśliłam.
- Proszę wyprowadzić Perłę i Alfreda na wybieg - oznajmił któregoś dnia książę. Uśmiechnęłam się. Wychodząc na wybieg za Alfredem mrugnęłam dyskretnie do przerażonego Karana. Kiedy znalazłam się sam, na sam z Alfredem, ogier tak jak za pierwszym razem zaczął mnie okrążać. Patrzył na mnie podejrzliwie.
- Coś planujesz - stwierdził po chwili i zatrzymał się przede mną - Przez ostatnie kilka dni dziwnie się zachowujesz.
- Po prostu przejrzałam na oczy - odpowiedziałam - Nie chce mieć już nic wspólnego z tym irytującym ogierem i zarozumiałymi końmi. - mówiłam to pewnie. Alfredo uśmiechnął się.
- Wiesz co? Takie jak ty lubię najbardziej. Idealnie się nadajesz na moją partnerkę.
- Schlebiasz mi - zamrugałam oczami i przybliżyłam się do Alfreda. Zaczęłam się do niego kleić i łasić jak kot. Kiedy stajenny przyszedł zabrać nas s powrotem do boksów, wziął mój kantar i pociągnął w swoją stronę, żeby zamknąć mnie w ciemnym i ciasnym boksie. Jęknęłam do Alfreda:
- Ratuj kochany - Alfredo, jakby go piorun trzasnął stanął w mojej obronie, a biedny stajenny upadł w stóg siana. Gdy przyszedł książę i zauważył jak bardzo się do siebie przywiązaliśmy z Alfredem polecił stajennemu żeby zaprowadził nas do boksu numer 1. Kiedy prowadził nas przez boksy moich przyjaciół poczułam, że mnie znienawidzili, a gdy przechodziłam obok boksu Karana schyliłam się w jego stronę i szepnęłam do ucha tak by nikt tego nie słyszał:
- Uratuję was - i jakby nigdy nic przytuliłam się do Alfreda. Dotarliśmy w końcu na miejsce. Boks numer 1. Kiedy na niego spojrzałam wydawało mi się, że to nie jest boks tylko prawdziwy koński apartament. Aż brak mi słów żeby go opisać, ale to na co szczególnie zwróciłam uwagę to fakt, że to boks dla 2 koni. Późną nocą kiedy Alfredo spał, wymknęłam się po cichu i powędrowałam do boksu Karana.
- Karan, najdroższy. - szepnęłam tak cicho, żeby nie obudzić reszty. Ogier wstał i popatrzył na mnie. Był zdenerwowany.
- Czemu mi to zrobiłaś? - narzekał - Czemu mi nie powiedziałaś? Mogłem ci pomóc. Wymyślilibyśmy inny sposób.
- Ile by nam to zajęło? Wybacz kochany, ale to jedyne wyjście. Wybacz też, że ci nie powiedziałam od razu, ale nie mogłam. Obiecuję, że was wszystkich uratuję. - i schyliłam łeb w stronę kart boksu. Po policzku spłynęła mi łza. Następnego ranka obudziłam się jakaś senna i zmęczona. Alfredo był zaś w znakomitym humorze. Obawiałam, że powie coś czego najbardziej się bałam, na szczęście on w ogóle o tym nie myślał. Od kiedy zamieszkałam, z Alfredem w boksie numer 1 miałam o wiele więcej swobody. Co dzień chodziłam z moim fałszywym partnerem na długie spacery po łące. A co noc skradałam się do mojego prawdziwego partnera i opowiadałam mu o złym ziarnie, które zauważyłam w sercu Alfreda. Co najgorsze obawiałam się, że to małe ziarenko z czasem zacznie kiełkować. Co noc po darowywałam również mojemu partnerowi coś czego nikt nie mógł dostrzec, czego nikt nie mógł mu zabrać. Nadzieję.
<Karan ( nie za ckliwe? :D ) >
Od Sedy CD Gniadego
-No zobaczyłam go w krzakach i weszłam,chwile popluliśmy sobie w pyski(gadaliśmy ,a nie była to zdrowa dla mnie rozmowa) i drugi podszedł mnie od tyłu.Widziałam go bardzo dobrze,ale kopnął mnie w tylne nogi i upadłam,a potem już wiesz.
-No dobra,ale zostawili cię?
-No widzisz jakie fajtłapy,ha nawet nie umieją...odeszli....Gniady uważa-j!-krzyknęłam.
Nonerro wskoczyła na Gniadego i powalił go,tamten drugi związał mu nogi i zaczął ciągnąć.
-No ukochana!Idziesz czy chcesz skończyć jak ten wypierdek?-zapytał złośliwie.
-Nie,o na pewno nie!-odskoczyłam na bok i kopnęłam Nonerra w klatkę piersiową.
Ale on jakoś przetrwał i gdy łapałam równowagę po kopniaku ugryzł mnie i podstawił haka.Upadłam.
-Oo,czyli wolałaś wybrać los tego nieszczęsnego co?
-Daj mi spokój.Nasze stado cię pokonało,a ty jeszcze powróciłeś hm?-próbowałam się uwolnić.
-No moja droga,mam nadzieję,żę lubisz sznury i ciasne pomieszczenia.Znalazłem sobie opuszczoną stajnie,nadającą się właśnie dla takich kobył jak ty!
Próbowałam się uwolnić tak jak Gniady,ale nie udało się.
-Nie martw się Gniady,będzie dobrze-powiedziałam,gdy Nonerro stawiał mnie na nogi(oraz Gniadego) i trzymali liny w pyskach .
-Cisza!-krzyknął Nonerro -Z tym wałachem-(mówił o Gniadym)-rozliczę się później!Najpierw wsadź go boksu z szczurami,a kobyłę ja wezmę!
-Tak,spoko!-odpowiedział ten idiota drugi ogier.
Szliśmy jakieś półtorej godziny.Zobaczyłam stajnię,trochę straszną,ale mogła być :( .
Drugi ogier zabrał Gniadego i poszli do tej stajni,a Nonerro ze mną poszedł do jakiegoś budynku przypominającego oborę.
-No tutaj ty będziesz kochana.
-O co ci chodzi Nonerro co?-zapytałam.
-Gamo,a raczej Sedo(bo tak cię chyba nazywają w tamtym stadzie)zostań ze mną,ja nie chciałem wcale źle,ale zakochałem się w tobie.
-Yhym,tak - fuknęłam ironicznie.
-Serio,ja nie kłamię-ględził znów Nonerro.
-Wkurzasz mnie!Lepiej nas wypuść!Na pewno będą nas...a jednak nie bo Rubin nie będzie się martwił o to,że nas nie ma bo nie jestem już betą.
-Ha ha ha,jeżeli nie po dobroci to wiesz...
-No i co źrebak tak jak Shaniti?
-Nie to już przeżytek-powiedział-Będziesz utaj po prostu siedzieć i nic innego,chyba,że jakiemuś ogierowi się zachce to nie będę odmawiał!
Zamilkłam i myślałam co jest z Gniadym.
<Gniady co z tobą :( ♥?>
-No dobra,ale zostawili cię?
-No widzisz jakie fajtłapy,ha nawet nie umieją...odeszli....Gniady uważa-j!-krzyknęłam.
Nonerro wskoczyła na Gniadego i powalił go,tamten drugi związał mu nogi i zaczął ciągnąć.
-No ukochana!Idziesz czy chcesz skończyć jak ten wypierdek?-zapytał złośliwie.
-Nie,o na pewno nie!-odskoczyłam na bok i kopnęłam Nonerra w klatkę piersiową.
Ale on jakoś przetrwał i gdy łapałam równowagę po kopniaku ugryzł mnie i podstawił haka.Upadłam.
-Oo,czyli wolałaś wybrać los tego nieszczęsnego co?
-Daj mi spokój.Nasze stado cię pokonało,a ty jeszcze powróciłeś hm?-próbowałam się uwolnić.
-No moja droga,mam nadzieję,żę lubisz sznury i ciasne pomieszczenia.Znalazłem sobie opuszczoną stajnie,nadającą się właśnie dla takich kobył jak ty!
Próbowałam się uwolnić tak jak Gniady,ale nie udało się.
-Nie martw się Gniady,będzie dobrze-powiedziałam,gdy Nonerro stawiał mnie na nogi(oraz Gniadego) i trzymali liny w pyskach .
-Cisza!-krzyknął Nonerro -Z tym wałachem-(mówił o Gniadym)-rozliczę się później!Najpierw wsadź go boksu z szczurami,a kobyłę ja wezmę!
-Tak,spoko!-odpowiedział ten idiota drugi ogier.
Szliśmy jakieś półtorej godziny.Zobaczyłam stajnię,trochę straszną,ale mogła być :( .
Drugi ogier zabrał Gniadego i poszli do tej stajni,a Nonerro ze mną poszedł do jakiegoś budynku przypominającego oborę.
-No tutaj ty będziesz kochana.
-O co ci chodzi Nonerro co?-zapytałam.
-Gamo,a raczej Sedo(bo tak cię chyba nazywają w tamtym stadzie)zostań ze mną,ja nie chciałem wcale źle,ale zakochałem się w tobie.
-Yhym,tak - fuknęłam ironicznie.
-Serio,ja nie kłamię-ględził znów Nonerro.
-Wkurzasz mnie!Lepiej nas wypuść!Na pewno będą nas...a jednak nie bo Rubin nie będzie się martwił o to,że nas nie ma bo nie jestem już betą.
-Ha ha ha,jeżeli nie po dobroci to wiesz...
-No i co źrebak tak jak Shaniti?
-Nie to już przeżytek-powiedział-Będziesz utaj po prostu siedzieć i nic innego,chyba,że jakiemuś ogierowi się zachce to nie będę odmawiał!
Zamilkłam i myślałam co jest z Gniadym.
<Gniady co z tobą :( ♥?>
Od Rudego CD Rubina
Zdecydowałem- powiedziałem z łbem w dole
-Domyślam się- poganiał -Wybrałem....rodzinę...- powiedziałem dziwnym tonem: coś między smutkiem i radością- ale Was pewnie nie wiele to obchodzi W tym momencie podszedł Amigo, Seda, Lili, Czika i kilka innych koni -Mnie odchodzi- powiedziała Lili -I mnie- Czika podeszła do mnie i Lili. -Wiesz ile mnie to kosztowało...-zwróciłem się nie wiem do kogo -Wiem- odpowiedział nagle Rubin <Rubin> |
|
Od Gniadego CD Sedy
Po chwili otrzepałem się i wyszłem na brzeg. Zobaczyłem leżącą Sedę. Szybko do niej podbiegłem.
-Matko , kochanie co ci się stało?!
- Ooogier.. mnie.. lina...
- Dobrze już nie ważne...
Próbowałem odwiązać sznur. Gryzłem go i wierzgałem.
- To na nic!
- Wcale że nie...
Odgryzłem kawałek. Lina się przerwała.
-Chodź idziemy!
Seda nie mogła ustać na nogach. /Musiałem jej pomóc.
-Więc jak to się stało że porwali cię i zostawili?
Od Gniedego: Przepraszam że krótkie ale nie miałem pomysłu...
<Seda>
-Matko , kochanie co ci się stało?!
- Ooogier.. mnie.. lina...
- Dobrze już nie ważne...
Próbowałem odwiązać sznur. Gryzłem go i wierzgałem.
- To na nic!
- Wcale że nie...
Odgryzłem kawałek. Lina się przerwała.
-Chodź idziemy!
Seda nie mogła ustać na nogach. /Musiałem jej pomóc.
-Więc jak to się stało że porwali cię i zostawili?
Od Gniedego: Przepraszam że krótkie ale nie miałem pomysłu...
<Seda>
sobota, 20 kwietnia 2013
czwartek, 18 kwietnia 2013
Od Sedy CD Rudego
-Dzieciaczki idźcie się pobawić gdzie indziej co?>
-Dobrze mamo!-odpowiedziały równocześnie źrebaki.
-To na czym skończyliśmy?
-Na?A na tym,ze chcesz powrócić na stanowisko bety.
-Aha,nie wiem czy pozwoli,nie spisałam się zbyt dobrze,nie robiłam nic przez jakiś czas,ale nie mogłam ponieważ szukałam odpowiedzi na pytania.Główkowałam dniami i nocami nad dziwnymi pytaniami.
-Zrymowałaś-powiedział Rudy.
-No faktycznie,hm to dobrze.
-A nad czym ty myślałeś lub nie myślałeś?
Po tym pytaniu odeszłam kawałek od Rudego i popatrzałam na źrebaki,bawiły się jak zawsze na łące razem motylkami.Pluskały się czasem w jakichś kałużach.Kochane.
Po paru minutach patrzenia na rzkoszne maluchy zapytałam znów.
-A ty może nad czym myślałeś lub rozmyślałeś?
<Rudy?>
-Dobrze mamo!-odpowiedziały równocześnie źrebaki.
-To na czym skończyliśmy?
-Na?A na tym,ze chcesz powrócić na stanowisko bety.
-Aha,nie wiem czy pozwoli,nie spisałam się zbyt dobrze,nie robiłam nic przez jakiś czas,ale nie mogłam ponieważ szukałam odpowiedzi na pytania.Główkowałam dniami i nocami nad dziwnymi pytaniami.
-Zrymowałaś-powiedział Rudy.
-No faktycznie,hm to dobrze.
-A nad czym ty myślałeś lub nie myślałeś?
Po tym pytaniu odeszłam kawałek od Rudego i popatrzałam na źrebaki,bawiły się jak zawsze na łące razem motylkami.Pluskały się czasem w jakichś kałużach.Kochane.
Po paru minutach patrzenia na rzkoszne maluchy zapytałam znów.
-A ty może nad czym myślałeś lub rozmyślałeś?
<Rudy?>
Od Rudego CD Sedy
-Nom...-mruknąłem
-Myślisz że może znowu uda mi się wrócić?- spytała
-Tak. Dobrze sobie radziłaś. Pogadaj z alfą...
Seda spojrzała za siebie.
-Kasztan...Chese- powiedziała a źrebaki zaczęły się bawić w wodzie
Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę a potem...
Od Sedy CD Gniadego
-Tak tak Gniady-odpowiedziałam.
-Coś się stało?-zapytał Gniady.
-No nie nic się nie stało,trochę się zagapiłam bo zobaczyłam coś w oddali-odpowiedziałam-ale to nic może chodźmy jeszcze nad wodospad co?
-No okej.
Poszliśmy na wodospad,stanęłam za Gniadym (akurat pił ) wepchnęłam go do wody.
Wynurzył się po chwili i ochlapał mnie wodą.Zaśmiałam się.
-No co chodź tutaj tchórzu!-krzyknął nagle.
Wskoczyłam do niego i zaczęłam pływać wokół ogiera.
Zanurzałam go,a on mnie. Podobało mi się to.W pewnym momencie zobaczyłam jakiś ruch w krzakach.Nie powiedziałam nic Gniademu.Pływałam dalej.Zza krzaków wyjrzał jakiś inny koń i kiwnął na mnie.
Zadziwiłam się.Pomyślałam,że to może być Nonerro z pokonanego już stada,może nie zapomniał tego co zrobiłam razem z Lili?Może nas śledził?Powiedziałam do Gniadego:
-Zostań tutaj na chwilkę zaraz przyjdę dobrze?
-No okej,jest mi bardzo przyjemnie-odpowiedział. Chyba nic nie zauważył.
Weszłam za krzaki,szłam chwilę i zobaczyłam karego ogiera razem z jakimś,chyba to był koń bengalski.
-Co?Nonerro?-zapytałam.
-Tak-uśmiechnął się szyderczo.
-Ale nie możesz tutaj wchodzić to teren nie twojego stada!Wypad stąd!
-Ha ha ha,bardzo śmieszne moja droga Gamo!-odpowiedział.
-Ja wcale nie żartuję!-tupnęłam w ziemię-odwal się i wypad!
-No a jak nie to co?-powiedział-Dykt podejdź do niej i ją powal,a później coś zrobimy-szepnął do ogiera obok.
Gniady ogier zaczął mnie podchodzić od tyłu i w końcu kopnął lekko w moje nogi żebym upadła.
Po chwili leżałam na ziemi,nie krzyczałam bo to nie miałoby sensu,wtedy pojmali by też Gniadego,
Zimnokrwisty ogier zaczął ciągnąć mnie za line,którą mnie przywiązał.
Gniady chyba nadal pływał,choć może się zaniepokoił.
<Gniady?Ratuj?>
-Coś się stało?-zapytał Gniady.
-No nie nic się nie stało,trochę się zagapiłam bo zobaczyłam coś w oddali-odpowiedziałam-ale to nic może chodźmy jeszcze nad wodospad co?
-No okej.
Poszliśmy na wodospad,stanęłam za Gniadym (akurat pił ) wepchnęłam go do wody.
Wynurzył się po chwili i ochlapał mnie wodą.Zaśmiałam się.
-No co chodź tutaj tchórzu!-krzyknął nagle.
Wskoczyłam do niego i zaczęłam pływać wokół ogiera.
Zanurzałam go,a on mnie. Podobało mi się to.W pewnym momencie zobaczyłam jakiś ruch w krzakach.Nie powiedziałam nic Gniademu.Pływałam dalej.Zza krzaków wyjrzał jakiś inny koń i kiwnął na mnie.
Zadziwiłam się.Pomyślałam,że to może być Nonerro z pokonanego już stada,może nie zapomniał tego co zrobiłam razem z Lili?Może nas śledził?Powiedziałam do Gniadego:
-Zostań tutaj na chwilkę zaraz przyjdę dobrze?
-No okej,jest mi bardzo przyjemnie-odpowiedział. Chyba nic nie zauważył.
Weszłam za krzaki,szłam chwilę i zobaczyłam karego ogiera razem z jakimś,chyba to był koń bengalski.
-Co?Nonerro?-zapytałam.
-Tak-uśmiechnął się szyderczo.
-Ale nie możesz tutaj wchodzić to teren nie twojego stada!Wypad stąd!
-Ha ha ha,bardzo śmieszne moja droga Gamo!-odpowiedział.
-Ja wcale nie żartuję!-tupnęłam w ziemię-odwal się i wypad!
-No a jak nie to co?-powiedział-Dykt podejdź do niej i ją powal,a później coś zrobimy-szepnął do ogiera obok.
Gniady ogier zaczął mnie podchodzić od tyłu i w końcu kopnął lekko w moje nogi żebym upadła.
Po chwili leżałam na ziemi,nie krzyczałam bo to nie miałoby sensu,wtedy pojmali by też Gniadego,
Zimnokrwisty ogier zaczął ciągnąć mnie za line,którą mnie przywiązał.
Gniady chyba nadal pływał,choć może się zaniepokoił.
<Gniady?Ratuj?>
Od Rubina CD Lizy
- Oki. Poszedłem za klaczą.
Szliśmy kamienistą drogą. Wpatrywałem się w jeden punkt.
-Co jesteś taki spięty rozluźnij się!
- Dobrze, spokojnie!
Pobiegłem za klaczą wierzgając.
-Chyba się zbliżamy. - powiedziała Lizy
- No tak, nigdzie nie jest tak ponuro jak tutaj...
Rzuciłem klaczy wesołe spojrzenie.
Podszedłem bilżej jeziora i napiłem się. Lizy przez przypadek pchnęła mnie do wody.
Zanurkowałem. Szybko jednak znów się wynurzyłem.
- A to za co było?!
- Za darmo! - zażartowała klacz.
Mokry, no cóż przemoknięty zacząłem jeść trzcinę rosnącą nad brzegiem. Lizy ze mną.
Spoglądałem co chwilę na klacz.
-Co tak się patrzysz?
-No co nie wolno?
- Wolno, wolno.
Przez chwilę się odwróciłem i pobiegłem w stronę kwitnącej lilii.Zerwałem ją i podałem Lizy.
-Ładna...
- Ładny kwiatek dla ładnej klaczy- uśmiechnąłem się.
<Lizy>
Od Gniadego
Poszedłem sobie do lasu. Słyszłem że Rubin poszedł za Karanem i Sendy. Ja topiłem smutki.
Nagle zobaczyłem moją partnerkę.
-Cześć kochanie! - humor od razu mi się poprawił.
- Witaj!
-Co u ciebie?
-A nic...
- Ciesz się! Przecież nasze źrebaki są takie wesołe, ptaki śpiewają, latają trzmiele, jest wiosna!
Popatrzyłem na Sedę.
-Mały wyścig?
-A gdzie?
-Do rzeki?
Ruszyliśmy tam. Galopowałem za klaczą biegnąc po kwiatach. Po drodze uzrywałem kilka. Gdy dotarliśmy na miejsce podszedłem do Sedy.
-Piękne kwiaty dla pięknej klaczy!- powiedziałem uśmiechając się.
- Dziękuję.
-Wpiąć ci je w grzywę?
-Oczywiście!
Wpiąłem Siwej w grzywę krokusy i przebiśniegi.
- Ślicznie wyglądasz!
Klacz się zarumieniła.
Poszliśmy nad rzekę, słońce zachodziło....
- Piękne widoki... - szepnąłem klaczy i pocałowałem ją.
<Sedo, kotku? ♥>
Nagle zobaczyłem moją partnerkę.
-Cześć kochanie! - humor od razu mi się poprawił.
- Witaj!
-Co u ciebie?
-A nic...
- Ciesz się! Przecież nasze źrebaki są takie wesołe, ptaki śpiewają, latają trzmiele, jest wiosna!
Popatrzyłem na Sedę.
-Mały wyścig?
-A gdzie?
-Do rzeki?
Ruszyliśmy tam. Galopowałem za klaczą biegnąc po kwiatach. Po drodze uzrywałem kilka. Gdy dotarliśmy na miejsce podszedłem do Sedy.
-Piękne kwiaty dla pięknej klaczy!- powiedziałem uśmiechając się.
- Dziękuję.
-Wpiąć ci je w grzywę?
-Oczywiście!
Wpiąłem Siwej w grzywę krokusy i przebiśniegi.
- Ślicznie wyglądasz!
Klacz się zarumieniła.
Poszliśmy nad rzekę, słońce zachodziło....
- Piękne widoki... - szepnąłem klaczy i pocałowałem ją.
<Sedo, kotku? ♥>
Od Sedy CD Rudego
-No wiesz co-powiedziałam obrażona-Ja ciebie bardzo lubię i szanuję.
-To mnie trochę rozweseliło wiesz-odpowiedział z małym uśmieszkiem.
-No mam nadzieję-odpowiedziałam-Może chcesz pójść na spacer?-zapytałam po chwilce przerwy.
-No dobra-odpowiedział.
Poszliśmy nad wodospad,ja weszłam do wody i się w niej położyłam,był straszny upał.
Rudy też wszedł do wody i zrobił to samo co ja,najwyraźniej mu też było bardzo gorąco.
-Mi jest smutno,że Rubin mnie zwolnił,ale to moja wina-zaczęłam temat.
-...
<Rudy?>
Dopiska od Sedy:
-Przepraszam,że opowiadanie nie zajęło 5 linijek,ale nie miałam pomysłu.
-To mnie trochę rozweseliło wiesz-odpowiedział z małym uśmieszkiem.
-No mam nadzieję-odpowiedziałam-Może chcesz pójść na spacer?-zapytałam po chwilce przerwy.
-No dobra-odpowiedział.
Poszliśmy nad wodospad,ja weszłam do wody i się w niej położyłam,był straszny upał.
Rudy też wszedł do wody i zrobił to samo co ja,najwyraźniej mu też było bardzo gorąco.
-Mi jest smutno,że Rubin mnie zwolnił,ale to moja wina-zaczęłam temat.
-...
<Rudy?>
Dopiska od Sedy:
-Przepraszam,że opowiadanie nie zajęło 5 linijek,ale nie miałam pomysłu.
środa, 17 kwietnia 2013
Od Sendy CD historii Karana
Wiedziałam, że bez planu nie uda nam się uciec. Żołnierze księcia znowu zamknęli nas w boksach, ale tym razem użyli potężnym kłódek i innych zabezpieczeń. Ucieczka była więc niemożliwa. W nocy kiedy wszyscy spali ja myślałam jak uchronić moich przyjaciół. Myślałam bardzo, bardzo długo, aż w końcu wymyśliłam.
- Proszę wyprowadzić Perłę i Alfreda na wybieg - oznajmił któregoś dnia książę. Uśmiechnęłam się. Wychodząc na wybieg za Alfredem mrugnęłam dyskretnie do przerażonego Karana. Kiedy znalazłam się sam, na sam z Alfredem, ogier tak jak za pierwszym razem zaczął mnie okrążać. Patrzył na mnie podejrzliwie.
- Coś planujesz - stwierdził po chwili i zatrzymał się przede mną - Przez ostatnie kilka dni dziwnie się zachowujesz.
- Po prostu przejrzałam na oczy - odpowiedziałam - Nie chce mieć już nic wspólnego z tym irytującym ogierem i zarozumiałymi końmi. - mówiłam to pewnie. Alfredo uśmiechnął się.
- Wiesz co? Takie jak ty lubię najbardziej. Idealnie się nadajesz na moją partnerkę.
- Schlebiasz mi - zamrugałam oczami i przybliżyłam się do Alfreda. Zaczęłam się do niego kleić i łasić jak kot. Kiedy stajenny przyszedł zabrać nas spowrotem do boksów, wziął mój kantar i pociągnął w swoją stronę, żeby zamknąć mnie w ciemnym i ciasnym boksie. Jęknęłam do Alfreda:
- Ratuj kochany - Alfredo, jakby go piorun trzasnął stanął w mojej obronie, a biedny stajenny upadł w stóg siana. Gdy przyszedł książę i zauważył jak bardzo się do siebie przywiązaliśmy z Alfredem polecił stajennemu żeby zaprowadził nas do boksu numer 1. Kiedy prowadził nas przez boksy moich przyjaciół poczułam, że mnie znienawidzili, a gdy przechodziłam obok boksu Karana schyliłam się w jego stronę i szepnęłam do ucha tak by nikt tego nie słyszał:
- Uratuję was - i jakby nigdy nic przytuliłam się do Alfreda. Dotarliśmy w końcu na miejsce. Boks numer 1. Kiedy na niego spojrzałam wydawało mi się, że to nie jest boks tylko prawdziwy koński apartament. Aż brak mi słów żeby go opisać, ale to na co szczególnie zwróciłam uwagę to fakt, że to boks dla 2 koni. Późną nocą kiedy Alfredo spał, wymknęłam się po cichu i powędrowałam do boksu Karana.
- Karan, najdroższy. - szepnęłam tak cicho, żeby nie obudzić reszty. Ogier wstał i popatrzył na mnie. Był zdenerwowany.
- Czemu mi to zrobiłaś? - narzekał - Czemu mi nie powiedziałaś? Mogłem ci pomóc. Wymyślilibyśmy inny sposób.
- Ile by nam to zajęło? Wybacz kochany, ale to jedyne wyjście. Wybacz też, że ci nie powiedziałam od razu, ale nie mogłam. Obiecuję, że was wszystkich uratuję. - i schyliłam łeb w stronę kart boksu. Po policzku spłynęła mi błękitna łza. Następnego ranka obudziłam się jakaś senna i zmęczona. Alfredo był zaś w znakomitym humorze. Obawiałam, że powie coś czego najbardziej się bałam, na szczęście on w ogóle o tym nie myślał. Od kiedy zamieszkałam, z Alfredem w boksie numer 1 miałam o wiele więcej swobody. Co dzień chodziłam z moim fałszywym partnerem na długie spacery po łące. A co noc skradałam się do mojego prawdziwego partnera i opowiadałam mu o złym ziarnie, które zauważyłam w sercu Alfreda. Co najgorsze obawiałam się, że to małe ziarenko z czasem zacznie kiełkować. Co noc po darowywałam również mojemu partnerowi coś czego nikt nie mógł dostrzec, czego nikt nie mógł mu zabrać. Nadzieję w postaci jednej błękitnej łzy.
<Karan ( nie za ckliwe? :D ) >
wtorek, 16 kwietnia 2013
Od Rubina CD Rudego
Sczerze nie czułem tej więzi, nie wiedziałem że Rudy taki się zrobi.
-Wiesz muszę ci to powiedzieć. Skoro na prawdę jesteś dobrym Rudym to musisz zrezygnować z jednego stada albo z nas , albo z tamtego.
Rudy na mnie popatrzył.
- Trudne...
- Wiem...
Skierowałem się ku rzece popływać i ''odstresować'' . Spojrzałem miernym wzrokiem na trzcinę.
- Już nawet nie chce mi się jeść...- pomyślałem
Rudy stał na brzegu myśląc i myśląc.
- Więc zastanowiłeś się?
Popatrzyłęm ubłagalnie na Rudego
<Rudy>
-Wiesz muszę ci to powiedzieć. Skoro na prawdę jesteś dobrym Rudym to musisz zrezygnować z jednego stada albo z nas , albo z tamtego.
Rudy na mnie popatrzył.
- Trudne...
- Wiem...
Skierowałem się ku rzece popływać i ''odstresować'' . Spojrzałem miernym wzrokiem na trzcinę.
- Już nawet nie chce mi się jeść...- pomyślałem
Rudy stał na brzegu myśląc i myśląc.
- Więc zastanowiłeś się?
Popatrzyłęm ubłagalnie na Rudego
<Rudy>
Od Karana CD Sendy
- Może coś go gryzie ja nie wiem. Ważne że nie musimy się tym kłopotać. Teraz jesteśmy razem, a Alfredo to przeszłość. - Pocałowałem klacz w czoło.
-A co jeśli....?
- Cicho... uspokój się. Jestem przy ti=obie i pamiętaj że cię nie opuszczę. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Wtuliłem się w Sendy.
-Tak bardzo ją kocham, nie pozwolę jej skrzywdzić ..-pomyślałem. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Otworzyłem boks. Potem Rubina, Czikę , Amigo i resztę ...
Gdy już mieliśmy wyjść ze stajni drzwi się otworzyły i wszedł książę.
- A co tu się wyrabia?! - krzyknął.
Spojrzałem na Sendy.
- I co teraz ?
<Sendy, kotku wiem że krótkie a ty się tak postarałaś , przepraszam ♥ >
-A co jeśli....?
- Cicho... uspokój się. Jestem przy ti=obie i pamiętaj że cię nie opuszczę. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Wtuliłem się w Sendy.
-Tak bardzo ją kocham, nie pozwolę jej skrzywdzić ..-pomyślałem. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Otworzyłem boks. Potem Rubina, Czikę , Amigo i resztę ...
Gdy już mieliśmy wyjść ze stajni drzwi się otworzyły i wszedł książę.
- A co tu się wyrabia?! - krzyknął.
Spojrzałem na Sendy.
- I co teraz ?
<Sendy, kotku wiem że krótkie a ty się tak postarałaś , przepraszam ♥ >
Od Sendy CD historii Karana
Przeraziłam się. Do stajni wszedł książę.
- Perła, Kary! -zawołał. Spojrzał się na naszych przyjaciół - Co to za rumaki? Nigdy ich tu nie widziałem. - szybko zamknął drzwi na klucz i wyszedł. Karan spojrzał na Rubina ze strachem.
- Już po nas...
- Kto to Perła i Kary? - zdziwił się Amigo
- No, niby ja i Karan - odpowiedziałam - Ale to teraz nie ważne. Musimy stąd szybko uciekać! - Lizy podbiegła do drzwi, w których zniknął przed chwilą książę i próbowała je wyważyć kopniakiem.
- To na nic. - stwierdziła - Jesteśmy uwięzieni. - staliśmy w grupce czekając na dalszy bieg wydarzeń. Po kilku minutach przyszedł książę, ale nie był sam. Przyprowadził ze sobą żołnierzy i co najgorsze... Alfreda.
- Proszę zagonić te konie do boksów. - książę wydał rozkaz. Walczyliśmy dzielnie, lecz ich było więcej. Wkrótce wszyscy byliśmy w uwięzieni. Książę przechadzał się między boksami i patrzył na nas.
- I co ja mam z wami zrobić? - zapytał. Zatrzymał się nieco dłużej przy Emily. Skinął na swojego wiernego rumaka i wyszedł. Zostaliśmy sami z Alfredem. Ten spojrzał z wyższością na mnie i Karana i podszedł do boksu Lizy.
- Alfredo - powiedziała kpiąco klacz.
- No, no, no. - powiedział ogier - Jestem pod wrażeniem, że mnie pamiętasz.
- Lizy, znasz go? - zapytał Karan z niedowierzaniem.
- Tak jakby - powiedziała wymijająco - ale nie jestem dumna z tej znajomości. - Emily odwróciła się do ściany i powiedziała jeszcze bardziej kpiącym tonem - Nie mam ochoty z tobą gadać. - zachowywała się tak, jakby nienawidziła go najbardziej na świecie, ale jednocześnie jakby łączyła ich wspólna przeszłość. Alfredo wyszedł, a my obrzuciliśmy Lizy milionem pytań. - Skąd znasz Alfreda? - zapytał pierwszy Rubin.
- Mam wrażenie, że nie dacie mi spokoju jeśli wam nie odpowiem? - powiedziała. Wszyscy skinęliśmy głowami, a Emily westchnęła i zaczęła mówić:
- Kiedy jeszcze was nie znałam, to było jakiś miesiąc po tym jak opuściłam moją rodzinną krainę szłam sobie lasem i nagle wyskoczył mi na drogę jakiś ogier. Wyraźnie przed czymś uciekał. Wpadł na mnie, a kiedy wstał poradził mi żebym uciekała. Obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam człowieka na koniu. Natychmiast rzuciłam się do ucieczki. Kiedy go w końcu zgubiliśmy przystanęłam przy drzewie. Tamten ogier podszedł do mnie i się przedstawił.
- Alfredo... - stwierdziłam. Lizy skinęła głową i kontynuowała
- Powiedział mi, że ten człowiek to książę. Akurat zainteresował się Alfredem. Żył w ciągłym lęku przed księciem. Zaprzyjaźniliśmy się, ale pewnego dnia zostaliśmy schwytani. Na początku nie chcieliśmy się z tym pogodzić, ale dwa miesiące później stajnia stała się naszym domem. Już nie miałam zamiaru uciekać. I nie ukrywam, że zakochałam się w Alfredzie. Ta miłość nie miała jednak przyszłości. Alfredo stał się pupilkiem księcia, ale ja też nie byłam gorsza. Lecz któregoś dnia, gdy Alfredo wrócił z księciem z polowania zmienił się nie do poznania. Zaszła w nim zmiana której nie mogłam zrozumieć. Wyczułam, że Alfredo ma jakiś głęboko zakopany ból w sercu o którym starał się zapomnieć, a ja nie wiedziałam jak mu pomóc. Wkrótce nie mogłam już tego znieść. Uciekłam. - Emily skończyła, a w stajni zapanowała głucha cisza. Wieczorem kiedy wszyscy spali odezwałam się cicho
- Karan, śpisz?
- Nie. Stało się coś? - spytał
- Sama nie wiem. Po prostu się boję. Alfredo jest przerażający.
- Nie martw się. - uspokoił mnie - Nie pozwolę żeby coś ci się stało. Musimy obmyślić jakiś plan ucieczki. - skinęłam głową i ułożyłam się na twardej podłodze. Po chwili pomyślałam, że Alfreda musiało coś zmienić, coś czego nikomu jeszcze nie powiedział...
< Karan co robimy dalej? >
Od Rudego CD Sedy
-To nic takiego- parsknąłem i opóściłem łeb
Seda spojrzała na mnie takim wzrokiem, jakby wiedziała że kłamie.
-Rudy..?- powiedziała dziwnym tonem
-No nobra...chodzi o to...że oni wszyscy nazywajæ mnie zdrajcą...naprawde NIGDY nie zdradziłem stada...
wyjaśniłem Sedzie o co chodzi.
-Teraz nikt mnie tu nie lubi-powiedziałem smutny- zastanawiam się czy nie lepiej odejść...to by była korzyść dla stada
-Masz jakąś depresje? - spytała
-Możliwe...nawet rodzina mnie nie chce. Co mi zostało?
<Seda>
Od Sedy
Tak wiem,że nie było mnie bardzo długo.
Cały czas myślałam o tym,że Rubin mnie zwolnił ze stanowiska,ale miał rację.Było mi bardzo przykro,że zaniedbałam stado.Szłam sobie jakąś leśną ścieżką i zobaczyłam Rudego,był jakiś smutny.
Zapytałam:
-Co się stało Rudy hm?
Nie odpowiadał przez chwilę,ale w końcu się odezwał:
<Rudy,może spróbowałbyś dokończyć?>
Cały czas myślałam o tym,że Rubin mnie zwolnił ze stanowiska,ale miał rację.Było mi bardzo przykro,że zaniedbałam stado.Szłam sobie jakąś leśną ścieżką i zobaczyłam Rudego,był jakiś smutny.
Zapytałam:
-Co się stało Rudy hm?
Nie odpowiadał przez chwilę,ale w końcu się odezwał:
<Rudy,może spróbowałbyś dokończyć?>
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Od Rudego
Szedłem smutny nad wodospad. Nie wiedziałem co robić...moja rodzina mnie nie chce, i jeszcze mówi o mnie ZDRAJCA. To wielka skaza na honorze. Położyłem się, myślałem...nawet kilka łez poleciało mi z oczu. -Nie jestem zdrajcą- powiedziałem- a może jestem...
-Nie jesteś- odpowiedział jakiś głos. Spojrzałem za siebie i zamurowało mnie.
-Ma-ma- maa- jąkałem się
-Magotti- uśmiechnął się ognisty koń.
-Ale co ty tu...- byłem cały w emocjach nie umiałem stworzyć normalnego zdania
-Jestem patronem ogierów- powiedział a ja kiwnąłem głową- jesteś naprawdę załamany i potrzebujesz wsparcia prawda?
-No...w sumie
-Dlatego tu jestem- uśmiechnął się
-Jejku...aż tak ze mną źle?
-Nie rozumiem?
-Aż tak ze mną źle że aż sam bóg ogierów musiał przyjść?
-Jak widać- zaśmiał się
CD Nastąpi a tu kilka zdjęć Magotti'ego
niedziela, 14 kwietnia 2013
Od Rudego CD Rubina
Nie widziałem Rubina. Dopiero kiedy podszedł zdałem sobie sprawę z jego obecności.
-Co tu robisz?- spytał i kichnął
-Myślę...-odparłem
-O co chodziło z tą wodą? Nie umiesz pływać...
-Umiem...-przerwałem mu- i to dobrze.
-To po co to zrobiłeś?
-A dlaczego nie?
Wiem moje odpowiedzi były typu ,,masło maślane" ale...
-Rudy! Co się z tobą dzieje, od jakiegoś czasu jesteś jakiś dziwny. Dlaczego skoczyłeś?
-Rubin! To stado to moja rodzina! Skoro nawet tu mnie nie chcą co mi zostało? Ty pewnie wiesz co czuje- znałem historię Rubina. Wszyscy go zostawili- nie odszedłem kiedy stado miało kryzys. Nic tu się nie działo, nie było Cię...zostałem bo to moja rodzina. Honor jest dla mnie bardzo ważny i określenie zdrajca to wielka skaza.
Rubin patrzył na mnie jak nigdy dotąd. Patrzył tak, jakbyśmy się od dawana znali i zobaczyli po kilku latach.
<Rubin>
-Co tu robisz?- spytał i kichnął
-Myślę...-odparłem
-O co chodziło z tą wodą? Nie umiesz pływać...
-Umiem...-przerwałem mu- i to dobrze.
-To po co to zrobiłeś?
-A dlaczego nie?
Wiem moje odpowiedzi były typu ,,masło maślane" ale...
-Rudy! Co się z tobą dzieje, od jakiegoś czasu jesteś jakiś dziwny. Dlaczego skoczyłeś?
-Rubin! To stado to moja rodzina! Skoro nawet tu mnie nie chcą co mi zostało? Ty pewnie wiesz co czuje- znałem historię Rubina. Wszyscy go zostawili- nie odszedłem kiedy stado miało kryzys. Nic tu się nie działo, nie było Cię...zostałem bo to moja rodzina. Honor jest dla mnie bardzo ważny i określenie zdrajca to wielka skaza.
Rubin patrzył na mnie jak nigdy dotąd. Patrzył tak, jakbyśmy się od dawana znali i zobaczyli po kilku latach.
<Rubin>
Od Rubina CD historii Rudego
Też kiedyś cię lubiłem , skąd przyszło ci do głowy że Amigo zostanie betą ? Nic nie jest powiedziane . Spojrzałem z łzą w oku na Rudego i powiedziałem :
- Kiedyś na prawdę byłeś fajny.
Odeszłem. Niech Rudy robi co chce i tak już mu nie zaufam tak jak kiedyś , był moim przyjacielem , dziś jest kolegą . Poszedłem nad wodospad topić smutki pływając. Myślałem zarazem nad wszystkim i niczym. Podeszła do mnie Plamka.
- Witaj tato ,nie widziałeś gdzieś Diany?
- Poszła nad rzekę.
- Dzięki.
Odeszła. Znów zacząłem pływać. Myślałem o Rudym:
- Może faktycznie kocha to stado? Może tamto go wyrzuci? No oby ...
Przed sobą ujrzałem Rudego skaczącego do wody. Wiedziałem od samego początku że Rudy nie potrafi pływać. Po chwili zaczął spadać na dno. Nie myśląc ani chwili dłużej zanurkowałem po nieostrożnego ogiera. Po kilku minutach odziwo złapałem Rudego i wyciągnąłem na brzeg.
- Pływać ci się zachciało? Widzisz jaki jestem, mogłem cię zostawić na pastwe losu ...
- Dziękuję - ogier się urwał.
- Wiesz pewnie alfa z tamtego stada by cię nie uratował....
Ale nie chciałem się popisywać przed końmi. Puściłem Rudego i pobiegłem w stronę Diany i Plamki.
- Ale ty jesteś mokry tato, chodź do jaskini Diany ,albo mojej .
Poszedłem w stronę jaskini Plamki. Po chwili zacząłem kichać. Córka nazbierała ziół i zaniosła mi pod nos.
- Chyba będziesz chory . . .
- Nie no coś ty ! - odpowiedziałem i wstałem.
Pobiegłem w stronę lasu.... czekał tam Rudy...
<Rudy?>
- Kiedyś na prawdę byłeś fajny.
Odeszłem. Niech Rudy robi co chce i tak już mu nie zaufam tak jak kiedyś , był moim przyjacielem , dziś jest kolegą . Poszedłem nad wodospad topić smutki pływając. Myślałem zarazem nad wszystkim i niczym. Podeszła do mnie Plamka.
- Witaj tato ,nie widziałeś gdzieś Diany?
- Poszła nad rzekę.
- Dzięki.
Odeszła. Znów zacząłem pływać. Myślałem o Rudym:
- Może faktycznie kocha to stado? Może tamto go wyrzuci? No oby ...
Przed sobą ujrzałem Rudego skaczącego do wody. Wiedziałem od samego początku że Rudy nie potrafi pływać. Po chwili zaczął spadać na dno. Nie myśląc ani chwili dłużej zanurkowałem po nieostrożnego ogiera. Po kilku minutach odziwo złapałem Rudego i wyciągnąłem na brzeg.
- Pływać ci się zachciało? Widzisz jaki jestem, mogłem cię zostawić na pastwe losu ...
- Dziękuję - ogier się urwał.
- Wiesz pewnie alfa z tamtego stada by cię nie uratował....
Ale nie chciałem się popisywać przed końmi. Puściłem Rudego i pobiegłem w stronę Diany i Plamki.
- Ale ty jesteś mokry tato, chodź do jaskini Diany ,albo mojej .
Poszedłem w stronę jaskini Plamki. Po chwili zacząłem kichać. Córka nazbierała ziół i zaniosła mi pod nos.
- Chyba będziesz chory . . .
- Nie no coś ty ! - odpowiedziałem i wstałem.
Pobiegłem w stronę lasu.... czekał tam Rudy...
<Rudy?>
Od Rudego CD Rubina
-Rubin- zacząłem- odbierz to jak chcesz, nie mam na to wpływu. Ale mam wrażenie że ja wam tu przeszkadzam...
-Nie rozumiem- powiedział
-Powiedz szczerze- parsknąłem- wolisz żeby Amigo został betą bo to twój przyjaciel. To stado było moją rodziną. Chcę żebyś wiedział, że nigdy Was nie zdradziłem. W tamtym nigdy nie czułem się dobrze. Tutaj...byłem jednym z pierwszych koni...znam wszystkich i jest mi tu dobrze. Zastanawiam się, czy dla dobra tego stada nie odejść..nie rozumiem tylko dlaczego mi nie ufasz. Jak to ,,nie chcę kolejnej wojny" nie rozumiem co chciałeś przez to powiedzieć?
Widziałem że Rubin nie chciał ze mną rozmawiać. Niech myśli co chce, ale ja kochałem to stado. Było dla mnie jak rodzina i zawsze będzie. Nigdzie nie czułem się tak dobre jak tu. Może Rubin tego nie wie, ale ja zawsze go lubiłem i chciałem się zaprzyjaźnić...
<Rubin, jeśli chcesz...>
Od Emily - CD historii Rubina
- No jasne. - odpowiedziałam - Ale jeszcze bardziej lubię śnieg. W końcu to mój żywioł. - i stworzyłam małą lodową figurkę Rubina. Podałam mu ją i wyszłam z wody. Rozejrzałam się dookoła i położyłam się przy brzegu rzeki.
- Dzięki Lizy. -odezwał się Rubin
- Nie ma za co. - odparłam - Dobrze że ci się podoba. - ogier przysiadł obok mnie. Nie zwróciłam na niego uwagi. Rozmyślałam co się dzieje z Kirito. Czemu mnie zdradził? Nagle coś mi się przypomniało. Sendy mówiła, że Rubin również został zdradzony przez partnerkę. Spojrzałam na niego, ale zaraz potem pokręciłam głową.
- Stało się coś Lizy? - zapytał Rubin
- Aa.. nie nic. Po prostu... myślałam o moim dawnym stadzie. - wykręciłam się. Nie chciałam mówić o czym myślałam.
- Aha. - mruknął Rubin pod nosem - Hej, Lizy opowiedz mi coś o twoim rodzinnym stadzie. - poprosił
- A o czym mam dokładniej opowiedzieć? - spytałam podejrzliwie
- No nie wiem... o twoich rodzicach, przyjaciołach... - odetchnęłam z ulgą. Cieszyłam się, że nie spytał o mojego dawnego partnera. Nie lubiłam o nim mówić. Zaczęłam więc opowiadać o Stadzie Wiecznych Tajemnic. Kiedy skończyłam wstałam i powiedziałam:
- Chodźmy gdzieś na spacer.
- W porządku - zgodził się Rubin i pokłusowaliśmy sobie dalej. Podczas drogi biłam się z myślami. Zawsze unikałam tłocznej łąki, ponieważ nie lubiłam towarzystwa innych koni, ale mimo to wiedziałam że kiedyś będę musiała się przełamać.
- Hej, Rubin teraz ty powiedz mi coś o sobie. - zaproponowałam
- To nic ciekawego - zapewnił ogier, jednak ja nie dałam za wygraną.
- Słyszałam, że rozstałeś się ze swoją partnerką. Jaka ona była?
- Lepiej nie pytaj - powiedział ponuro i przyśpieszył. Ruszyłam za nim. Wkrótce dotarliśmy nad wodospad. Schyliłam się żeby zaczerpnąć wody, lecz gdy chciałam podnieść łeb uderzyłam w coś. Spojrzałam przez siebie i zobaczyłam zdziwioną twarz Rubina. Szybko się cofnęłam.
- Wybacz, nie zauważyłam cię - zarumieniłam się
- Nic się nie stało - powiedział wciąż zdezorientowany Rubin. Pomijając tą sytuacje spytałam:
- Czy jest tu gdzieś jakieś tajemnicze miejsce? - z miny Rubina wywnioskowałam, że nie spodziewał się takiego pytania. Pomyślał chwilę i rzekł:
- Mamy tutaj pewne jezioro gdzie ukazuję się nam nasza bogini Melania.
- A więc chodźmy tam.
- Ale to bardzo ponure miejsce. - zauważył ogier
- No to je odczarujemy - powiedziałam i machnęłam ogonem przed pyskiem Rubina.
<Rubin
- Dzięki Lizy. -odezwał się Rubin
- Nie ma za co. - odparłam - Dobrze że ci się podoba. - ogier przysiadł obok mnie. Nie zwróciłam na niego uwagi. Rozmyślałam co się dzieje z Kirito. Czemu mnie zdradził? Nagle coś mi się przypomniało. Sendy mówiła, że Rubin również został zdradzony przez partnerkę. Spojrzałam na niego, ale zaraz potem pokręciłam głową.
- Stało się coś Lizy? - zapytał Rubin
- Aa.. nie nic. Po prostu... myślałam o moim dawnym stadzie. - wykręciłam się. Nie chciałam mówić o czym myślałam.
- Aha. - mruknął Rubin pod nosem - Hej, Lizy opowiedz mi coś o twoim rodzinnym stadzie. - poprosił
- A o czym mam dokładniej opowiedzieć? - spytałam podejrzliwie
- No nie wiem... o twoich rodzicach, przyjaciołach... - odetchnęłam z ulgą. Cieszyłam się, że nie spytał o mojego dawnego partnera. Nie lubiłam o nim mówić. Zaczęłam więc opowiadać o Stadzie Wiecznych Tajemnic. Kiedy skończyłam wstałam i powiedziałam:
- Chodźmy gdzieś na spacer.
- W porządku - zgodził się Rubin i pokłusowaliśmy sobie dalej. Podczas drogi biłam się z myślami. Zawsze unikałam tłocznej łąki, ponieważ nie lubiłam towarzystwa innych koni, ale mimo to wiedziałam że kiedyś będę musiała się przełamać.
- Hej, Rubin teraz ty powiedz mi coś o sobie. - zaproponowałam
- To nic ciekawego - zapewnił ogier, jednak ja nie dałam za wygraną.
- Słyszałam, że rozstałeś się ze swoją partnerką. Jaka ona była?
- Lepiej nie pytaj - powiedział ponuro i przyśpieszył. Ruszyłam za nim. Wkrótce dotarliśmy nad wodospad. Schyliłam się żeby zaczerpnąć wody, lecz gdy chciałam podnieść łeb uderzyłam w coś. Spojrzałam przez siebie i zobaczyłam zdziwioną twarz Rubina. Szybko się cofnęłam.
- Wybacz, nie zauważyłam cię - zarumieniłam się
- Nic się nie stało - powiedział wciąż zdezorientowany Rubin. Pomijając tą sytuacje spytałam:
- Czy jest tu gdzieś jakieś tajemnicze miejsce? - z miny Rubina wywnioskowałam, że nie spodziewał się takiego pytania. Pomyślał chwilę i rzekł:
- Mamy tutaj pewne jezioro gdzie ukazuję się nam nasza bogini Melania.
- A więc chodźmy tam.
- Ale to bardzo ponure miejsce. - zauważył ogier
- No to je odczarujemy - powiedziałam i machnęłam ogonem przed pyskiem Rubina.
<Rubin
sobota, 13 kwietnia 2013
Od Karana CD historii Sendy
Szkoda mi było Sendy , widziałem jak cierpi . Usłyszałem trzask drzwi . Do stajni wszedł książę z Alfredem.
- Chodź mój kochany , zaprowadzę cię dziś do boksu 15 , powinien ci wystarczyć .
Do baksu wszedł Alfredo . Książę wyszedł .
- Co chcesz ? Głupku ! Co się gapisz ! Czemu świnią śmierdzisz ?!
- Odwal się !
- Ojejku jaki chojraczek ! Maluteńki ogiereczku , chodź ...
- No ja malutki , ty za to się w największych drzwiach nie mieścisz !
Cała stajnia wybuchła śmiechem . Ale Sendy dalej leżała skulona , płacząc .
- Biedna , jak jej pomóc? - pomyślałem .
Pochwili mocnym kopnięciem otworzyłem drzwi boksu . Podszedłem do Sendy .
- Nie bój się kochana , wszystko będzie dobrze ... uwież ! - powiedziałem najciszej jak potrafiłem całując klacz przez szpwry w boksie .
Sendy poniosła głowę .
- Ja też cię kocham ! - odpowiedziała.
Usłyszałem znów trzask drzwi , więc szybko wróciłem do boksu . ... Siadając na Prosiaku ,
- Ej gdzie z tym kuferkiem ! - powiedział Prosiak .
- Co? Wolisz być daniem głównym dla gości stajni ?!
Prosię się uciszyło . Do stajni wszedł stajenny .
Sprzątając próbowałem uciszyć prosiaka .
- No cicho tam !
Alfredo śmiał się że jestem ''prosiak-mamą'' .
- Ty jesteś ''brzydki klopsik'' . - uciszył się .
Wszyscy wyszli ze stajni . Konie wyprowadzono na wybieg , książę poszedł na polowania , inni zaś mieli wolne . W budynku zostałem tylko ja i Sendy . Znów otworzyłem boks .
- Co tam śliczna ? Przytuliłem się do klaczy .
- Nic , nie widzisz !? Jesteśmy uwięzieni ! - zaczęła płakać .
- Słoneczko , nie bój się jakoś wyjdziemy !
Po chwili drzwi się otworzyły , usłyszeliśmy rżenie koni.
- Sendy , Sendy !!!! To RUBIN , AMIGO , SEDA i CZIKA !!!! Ja śnię !!!
- Nie śnisz ! - powiedział Rubin .
-Ale jak nas znalazłeś ?
- Byłem głodny , poszłem do lasu , widziałem nietypowe odciski kopyt , rozpoznałem cię i zwołałem resztę.
Poszliśmy w te strony .
- Jejku ale ja się cieszę ! Moi przyjaciele !
- Co teraz ?! - spytała Sendy .
- Uciekajmy!
Nie uda nam się to ... odwróć się Sendy ...
- O nie !
<<Sendy , kwiatuszku co było dalej ? >>
Maciupci dopisik : przecież miał pójść Rubin, Amigo, Seda i Emily...
- Chodź mój kochany , zaprowadzę cię dziś do boksu 15 , powinien ci wystarczyć .
Do baksu wszedł Alfredo . Książę wyszedł .
- Co chcesz ? Głupku ! Co się gapisz ! Czemu świnią śmierdzisz ?!
- Odwal się !
- Ojejku jaki chojraczek ! Maluteńki ogiereczku , chodź ...
- No ja malutki , ty za to się w największych drzwiach nie mieścisz !
Cała stajnia wybuchła śmiechem . Ale Sendy dalej leżała skulona , płacząc .
- Biedna , jak jej pomóc? - pomyślałem .
Pochwili mocnym kopnięciem otworzyłem drzwi boksu . Podszedłem do Sendy .
- Nie bój się kochana , wszystko będzie dobrze ... uwież ! - powiedziałem najciszej jak potrafiłem całując klacz przez szpwry w boksie .
Sendy poniosła głowę .
- Ja też cię kocham ! - odpowiedziała.
Usłyszałem znów trzask drzwi , więc szybko wróciłem do boksu . ... Siadając na Prosiaku ,
- Ej gdzie z tym kuferkiem ! - powiedział Prosiak .
- Co? Wolisz być daniem głównym dla gości stajni ?!
Prosię się uciszyło . Do stajni wszedł stajenny .
Sprzątając próbowałem uciszyć prosiaka .
- No cicho tam !
Alfredo śmiał się że jestem ''prosiak-mamą'' .
- Ty jesteś ''brzydki klopsik'' . - uciszył się .
Wszyscy wyszli ze stajni . Konie wyprowadzono na wybieg , książę poszedł na polowania , inni zaś mieli wolne . W budynku zostałem tylko ja i Sendy . Znów otworzyłem boks .
- Co tam śliczna ? Przytuliłem się do klaczy .
- Nic , nie widzisz !? Jesteśmy uwięzieni ! - zaczęła płakać .
- Słoneczko , nie bój się jakoś wyjdziemy !
Po chwili drzwi się otworzyły , usłyszeliśmy rżenie koni.
- Sendy , Sendy !!!! To RUBIN , AMIGO , SEDA i CZIKA !!!! Ja śnię !!!
- Nie śnisz ! - powiedział Rubin .
-Ale jak nas znalazłeś ?
- Byłem głodny , poszłem do lasu , widziałem nietypowe odciski kopyt , rozpoznałem cię i zwołałem resztę.
Poszliśmy w te strony .
- Jejku ale ja się cieszę ! Moi przyjaciele !
- Co teraz ?! - spytała Sendy .
- Uciekajmy!
Nie uda nam się to ... odwróć się Sendy ...
- O nie !
<<Sendy , kwiatuszku co było dalej ? >>
Maciupci dopisik : przecież miał pójść Rubin, Amigo, Seda i Emily...
Nowy członek!
Imię: Cobalt (mówią mu Fierro)
Wiek: 3 lata
Rasa: koń holsztyński
Płeć: ogier
Stanowisko: Wojownik
Żywioł: Czas
Moce: Zatrzymanie czasu , przyśpieszenie go , cofanie
Partner: Bardzo podoba mi się Plamka
Rodzina: Kochająca mama Li Die Pierra i tata Fransisco
Historia: Urodził sie jako koń sportowy . Skakał , był ujeżdżany ,ciągnął czasem bryczki . Rodzina kochała go , jego włściciel postanowił go sprzedać na rzeź gdy koń zwichnął ogę , ale Cobalt uciekł i przyszedł tu .
Właściciel: Tepig
Od Rubina CD historii Amigo
Zastanawiałem się rozmyślając o swoich smutkach i radościach ... Amigo do mnie podszedł .
- Cięzko co ?
- Strasznie ...
Popatrzyłęm na ogiera z smutną miną .
- Może ich jeszcze zobaczymy ....
Amigo spłynęła łza z oka .Nie wiedziałem co powiedziedzieć . Tupałem w skałę .
- Popatrz Rudy !
Ogier podszedł do nas i powiedział :
- Rubin , czemu nie chcesz mnie wziąć na wyprawę ?
Popatrzyłęm z litością na Rudego .
- Nie nic , nie chcę kolejnej wojny ...
- Jak to ... ?
- Tak to , myślałem że nadajesz się na samca betę , i co ? Zdradziłes nasze stado ... poszłeś do innego .
- Ogier na mnie popatrzył .
- Jak będziecie mnie szukać jestem nad rzeką .
Zdziwili się . Nie minęło 10 minut a Rudy podbiegł do mnie .
<Rudy?>
- Cięzko co ?
- Strasznie ...
Popatrzyłęm na ogiera z smutną miną .
- Może ich jeszcze zobaczymy ....
Amigo spłynęła łza z oka .Nie wiedziałem co powiedziedzieć . Tupałem w skałę .
- Popatrz Rudy !
Ogier podszedł do nas i powiedział :
- Rubin , czemu nie chcesz mnie wziąć na wyprawę ?
Popatrzyłęm z litością na Rudego .
- Nie nic , nie chcę kolejnej wojny ...
- Jak to ... ?
- Tak to , myślałem że nadajesz się na samca betę , i co ? Zdradziłes nasze stado ... poszłeś do innego .
- Ogier na mnie popatrzył .
- Jak będziecie mnie szukać jestem nad rzeką .
Zdziwili się . Nie minęło 10 minut a Rudy podbiegł do mnie .
<Rudy?>
Od Rubina CD historii Emily
Spokojnie nie pożałujesz ! - pomyślałam .
- Wiesz wydajesz mi bardzo miłą klaczą .
- Dziękuje .
-Oprowadzisz mnie po terenie ? - spytała .
- Jasne ! A nie boisz się już koni ?
- Troszkę .
Klacz popatrzyła na mnie .
- Więc Lizy , popatrz to miejsce jest rzeką .... - nie dokończyłem zdania kiedy klacz rzuciła się w wodę .
- Chyba lubi pływać ! - pomyślałem .
Podszedłem nad brzeg , nie zauważyłem że Lizy wyszła z wody . Ogryzając trzcinę rosnącą nad wodą nuciłem sobie piosenkę . Nie zauważyłem klaczy .... nagle znalazłem się w wodzie. Emily mnie popchnęła .
- Ach tak ?
Rzuciłem się w wodę. Popłynąłem w jej stronę . Zatrzymałem się nagle gdy ujrzałem Lizy robiącą fikołki , nurkującą .
- Jej , na prawdę świetnie pływa ! - pomyślałem .- Chyba lubisz pływać , co ?
<Lizy?>
- Wiesz wydajesz mi bardzo miłą klaczą .
- Dziękuje .
-Oprowadzisz mnie po terenie ? - spytała .
- Jasne ! A nie boisz się już koni ?
- Troszkę .
Klacz popatrzyła na mnie .
- Więc Lizy , popatrz to miejsce jest rzeką .... - nie dokończyłem zdania kiedy klacz rzuciła się w wodę .
- Chyba lubi pływać ! - pomyślałem .
Podszedłem nad brzeg , nie zauważyłem że Lizy wyszła z wody . Ogryzając trzcinę rosnącą nad wodą nuciłem sobie piosenkę . Nie zauważyłem klaczy .... nagle znalazłem się w wodzie. Emily mnie popchnęła .
- Ach tak ?
Rzuciłem się w wodę. Popłynąłem w jej stronę . Zatrzymałem się nagle gdy ujrzałem Lizy robiącą fikołki , nurkującą .
- Jej , na prawdę świetnie pływa ! - pomyślałem .- Chyba lubisz pływać , co ?
<Lizy?>
Od Sendy - CD historii Karana
Cała ta sprawa z prosiakiem i mały sekrecik Karana, jakby postawiła mnie na nogi. Kiedy kucharz w poszukiwaniu obiadu trafił do naszej stajni Karan rzeczywiście schował prosiaczka w swoim boksie. Kucharz chyba coś podejrzewał bo już chciał otworzyć boks Karana kiedy przyszedł książę i skarcił go myśląc, że chce nas uwolnić. Kiedy książę kazał mu wracać do kuchni, kucharz mamrotał coś pod nosem i patrzył złowrogo na Karana. Nie mogłam ustać ze śmiechu. Reszta dnia minęła już spokojnie, ale wieczorem nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się co się dzieje ze stadem. I czy nasi przyjaciele się o nas martwią? Te przemyślenia zajęły mi czas do północy. Następnego ranka, byłam wykończona, a po śniadaniu położyłam się na sianie i w mgnieniu oka zasnęłam. Kiedy się obudziłam było ciemno. Wstałam i rozejrzałam się dookoła.
- Sendy? - usłyszałam. To był Karan.
- To ty Karan? - spytałam
- Tak, to ja. Jak się czujesz?
- W porządku. A ty? - uspokoiłam go
- Też dobrze. - odparł - Sendy, tak się zastanawiałem... Co się dzieje z naszymi przyjaciółmi? - posmutniałam
- Tak, też o tym myślałam. Znamy Rubina nie od dziś i pewnie chce nas uratować. Ale jeśli jego też zamknie w boksie? Och, gdybyśmy wtedy nie dali się złapać. - westchnęłam - Mogliśmy bardziej uważać.
- Jakoś to będzie. - powiedział Karan - Ale Sendy, jeśli książę nas nie wypuści z tych boksów będzie źle. Przecież konie muszą się ruszać.
- Tak wiem. - zastanowiłam się chwile - Posłuchaj musimy coś wymyślić. Musimy stąd uciec.
- Ale jak? Przecież, ostatnio złapali nas w mgnieniu oka. - zauważył Karan
- Sama nie wiem. Ale musimy coś zrobić. - Karan kiwnął głową. Zastanawiałam się co zrobić. Jak uciec? Miałam mętlik w głowie i bardzo się bałam. A co jeśli zostaniemy tu na zawsze?
<Karan>
piątek, 12 kwietnia 2013
''Zwolnienie'' ze stanowiska
Musimy z przykrością oświadczyć że Seda niestety nie może dalej być betą . Powód - nie zajmowała się stadem .
Od Rudego cd Cziki
- hej dziewczyny- położyłem się obok nich
- Cześć Rudy- powiedziała Czika
Lili przytuliła mnie.
- Co słychać? - spytałem patrząc na Czikę
Opowiedziała mi o co chodzi.
- Spokojnie- powiedziałem- Znam go trochę, na pewno sobie poradzi.
-Wiem- Czika spojrzała w niebo
Czika>
- Cześć Rudy- powiedziała Czika
Lili przytuliła mnie.
- Co słychać? - spytałem patrząc na Czikę
Opowiedziała mi o co chodzi.
- Spokojnie- powiedziałem- Znam go trochę, na pewno sobie poradzi.
-Wiem- Czika spojrzała w niebo
Czika>
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Od Cziki
Było mi smutno że Amigo idzie. Ale obiecał wrócić i uważać na siebie.
Postanowiłam pójść na spacer ze Smogierem. Lili i Silver wybrali się z
nami. Pogoda była wspaniała! Wiał lekki, ciepły wietrzyk, niebo było
błękitne a słońce wspaniałe.
-Co u ciebie?- spytała Lili- Silver, uważaj!
- Dobrze...-spojrzałam w trawę
-Na pewno?
-No...
-Chodzi o Smogiera czy...Amigo?
-Amigo...
-tęsknisz co?
-Tak, a Rudy?
-Co Rudy? A, nie on został. Nie pytaj dlaczego...
-Smogier! Zostaw to!
Popatrzyłam na Smogiera który szarpał się z korzeniem. Zaczęłyśmy się śmiać z Lili. Dotarłyśmy do rzeki marzeń. Źrebaki bawiły się na płytkiej wodzie. Myślałam o Amigo. Martwiłam się o niego. Ale wiedziałam że da sobie ze wszystkim radę. Nagle podszedł Rudy
<Rudy>
-Co u ciebie?- spytała Lili- Silver, uważaj!
- Dobrze...-spojrzałam w trawę
-Na pewno?
-No...
-Chodzi o Smogiera czy...Amigo?
-Amigo...
-tęsknisz co?
-Tak, a Rudy?
-Co Rudy? A, nie on został. Nie pytaj dlaczego...
-Smogier! Zostaw to!
Popatrzyłam na Smogiera który szarpał się z korzeniem. Zaczęłyśmy się śmiać z Lili. Dotarłyśmy do rzeki marzeń. Źrebaki bawiły się na płytkiej wodzie. Myślałam o Amigo. Martwiłam się o niego. Ale wiedziałam że da sobie ze wszystkim radę. Nagle podszedł Rudy
<Rudy>
niedziela, 7 kwietnia 2013
Od Amigo
Chodziłem sobie po lesie szukając Cziki. Musiałem jej powiedzieć, że przez jakiś czas nie będzie mnie w stadzie. Znalazłem ją na łące.
- Hej Czika. - przywitałem się
- Cześć Amigo. Stało się coś? - spytała
- Muszę ci powiedzieć, że przez jakiś czas nie będzie mnie w stadzie. Razem z Rubinem, Sedą i Emily ruszamy na ratunek Sendy i Karanowi.
- Aha, rozumiem. - odpowiedziała - Ale wracaj szybko. - i przytuliła się do mnie.
- Obiecuję Czika.
Od Rudego
Gdy dowiedziałem się o wyprawie, też chciałem iść. Nie wiedziałem dlaczego Rubin nie chciał mnie zabrać.
-Ale Rubin- powiedziałem- przydam wam się
-Mniejsza grupa-łatwiej sterować- odpowiedział nie patrząc mi w oczy. Wiedziałem że nie powiedział mi prawdy. Mruknąłem coś pod nosem.
-Co?-spytał
-Nic, nie ważne- mruknąłem i odszedłem.
Poszedłem na łąkę. Byłem trochę wkurzony, i jednocześnie smutny, że Rubin mnie nie docenia. Skubałem, skubałem i w końcu zobaczyłem niedaleko klacz. Czy to nie Plamka? Tak chyba ona.
-Witaj- powiedziałem i wróciłem do skubania
-Witaj Rudy- odpowiedziała
Nie zwracałem zbytnio uwagi na klacz. Miałem za dużo do myślenia.
-Coś się stało?- spytała jakaś klacz
-Nic- odpowiedziałem. Po jakimś czasie zorientowałem się że to Lili-nie nic takiego
-Mnie możesz mówić- powiedziała i przytuliła mnie
-Ale Rubin- powiedziałem- przydam wam się
-Mniejsza grupa-łatwiej sterować- odpowiedział nie patrząc mi w oczy. Wiedziałem że nie powiedział mi prawdy. Mruknąłem coś pod nosem.
-Co?-spytał
-Nic, nie ważne- mruknąłem i odszedłem.
Poszedłem na łąkę. Byłem trochę wkurzony, i jednocześnie smutny, że Rubin mnie nie docenia. Skubałem, skubałem i w końcu zobaczyłem niedaleko klacz. Czy to nie Plamka? Tak chyba ona.
-Witaj- powiedziałem i wróciłem do skubania
-Witaj Rudy- odpowiedziała
Nie zwracałem zbytnio uwagi na klacz. Miałem za dużo do myślenia.
-Coś się stało?- spytała jakaś klacz
-Nic- odpowiedziałem. Po jakimś czasie zorientowałem się że to Lili-nie nic takiego
-Mnie możesz mówić- powiedziała i przytuliła mnie
piątek, 5 kwietnia 2013
Od Karana CD historii Sendy
Nie pozwolę by mojej partnerce coś się stało !!!!- wykrzyknąłem z rozzłoszczeniem
Alferdo patrzył na nas jak na głupców i powiedział :
- No co milutka , za kilka dni już będziesz mi wierna ...
- ZOSTAW JĄ !
- Dziękuję kochanie że mnie BRONISZ ...
- Ależ nie ma za co , byle żeby to coś się do ciebie nie dobrało ...
- Podłe prosię !
- Czekaj Karan prosię ? - spytała Sendy
- Tak a co ?
- Bo właśnie tu idzie jakieś prosię !
Faktycznie , prosię ! Monstrum podeszło do mnie chichocząc i merdając ogonkiem .
- Zabierzcie to !
- Karanku drogi to ty się boisz szyneczki ? - spytał Alfredo
- Tak ! Boję się !
-
Cóż to się stało ? Taki ogier z dzikich terenów a tu boi się świnek ! Ohohoo !
Boję się świń ale co zrobię ?! Sendy chichotała pod nosem .
- Dobra ja idę spać i zabierzcie ode mnie to świństwo !
- Już dobrrze niewychowany prosiaczku ! - zadrwił ze mnie Alfredo
- Grrr...
Odwróciłem się patrząc tylko na Sendy , szybko zasnąłem . Śniło mi się że całuję Sendy że jesteśmy szczęśliwi ! I faktycznie ! Gdy się obudziłem .... ! ..... PROSIAK MNIE CAŁOWAŁ !
- Hahahaha !!!!! Zadrwiła cała stajnia .
- AAAAAAaaaaaaaaa !!!! Zabierzcie to !!!!! - o mało co nie wyskoczyłem na bariery boksu !
Myślałem że zapadnę się pod ziemnię ....
- Spokojnie głupku ! To tylko świnia kucharza ! Za kilka dni już jej nie będzie .... !
- Jak to nie będzie ?
- No tak to ! Po prostu zostanie podana na talerzu ...
- Ale jak to na talerzu ... ?
- No zostanie zabita !
- Ale ale czemu ?
- Taki los prosiaka !
Oburzyłem się , choć bałem się zwykłej świni szkoda mi jej było . . .
- Karan , kotku ona już nie przezyje !
- NIE ! choć się jej boję .... yyy... yyyy..... Zaadoptuję ją !
- Jak sobie to wyobrażasz ?
- No tak to ! Zostawię ją w boksie przyyy.. tulę ją pod brzuchem a jak kucharz będzie chciał ją zabić to ją ukryję !
- No pięknie świnia ma lepiej niż ja ...
- No co ? W końcu potrzebuje ratunku .... nie chcę żeby zginęła !
<<Sendy xD >>
Prosiak :
Alferdo patrzył na nas jak na głupców i powiedział :
- No co milutka , za kilka dni już będziesz mi wierna ...
- ZOSTAW JĄ !
- Dziękuję kochanie że mnie BRONISZ ...
- Ależ nie ma za co , byle żeby to coś się do ciebie nie dobrało ...
- Podłe prosię !
- Czekaj Karan prosię ? - spytała Sendy
- Tak a co ?
- Bo właśnie tu idzie jakieś prosię !
Faktycznie , prosię ! Monstrum podeszło do mnie chichocząc i merdając ogonkiem .
- Zabierzcie to !
- Karanku drogi to ty się boisz szyneczki ? - spytał Alfredo
- Tak ! Boję się !
-
Cóż to się stało ? Taki ogier z dzikich terenów a tu boi się świnek ! Ohohoo !
Boję się świń ale co zrobię ?! Sendy chichotała pod nosem .
- Dobra ja idę spać i zabierzcie ode mnie to świństwo !
- Już dobrrze niewychowany prosiaczku ! - zadrwił ze mnie Alfredo
- Grrr...
Odwróciłem się patrząc tylko na Sendy , szybko zasnąłem . Śniło mi się że całuję Sendy że jesteśmy szczęśliwi ! I faktycznie ! Gdy się obudziłem .... ! ..... PROSIAK MNIE CAŁOWAŁ !
- Hahahaha !!!!! Zadrwiła cała stajnia .
- AAAAAAaaaaaaaaa !!!! Zabierzcie to !!!!! - o mało co nie wyskoczyłem na bariery boksu !
Myślałem że zapadnę się pod ziemnię ....
- Spokojnie głupku ! To tylko świnia kucharza ! Za kilka dni już jej nie będzie .... !
- Jak to nie będzie ?
- No tak to ! Po prostu zostanie podana na talerzu ...
- Ale jak to na talerzu ... ?
- No zostanie zabita !
- Ale ale czemu ?
- Taki los prosiaka !
Oburzyłem się , choć bałem się zwykłej świni szkoda mi jej było . . .
- Karan , kotku ona już nie przezyje !
- NIE ! choć się jej boję .... yyy... yyyy..... Zaadoptuję ją !
- Jak sobie to wyobrażasz ?
- No tak to ! Zostawię ją w boksie przyyy.. tulę ją pod brzuchem a jak kucharz będzie chciał ją zabić to ją ukryję !
- No pięknie świnia ma lepiej niż ja ...
- No co ? W końcu potrzebuje ratunku .... nie chcę żeby zginęła !
<<Sendy xD >>
Prosiak :
Od Amigo - CD historii Plamki
- Amigo! Amigo czekaj! - odwróciłem się i zobaczyłem biegnącą do mnie Plamkę.
- Cześć Plamko? O co chodzi? - zapytałem
- Mój ojciec urządza wyprawę... zresztą sam wam powie.
- Wam? - nie zrozumiałem
- No, wam czyli tobie Sedzie i Emily. A właśnie może zanim do niego pójdziesz mógłbyś pomóc mi poszukać Emily? Nigdzie nie mogę jej znaleźć. - poprosiła mnie Plamka
- Nie dziwię się. - uśmiechnąłem się - Ona jest mistrzynią w skradaniu się. Czasem myślę, że powinna być szpiegiem albo zwiadowcą. Chociaż na wojowniczkę też pasuje.
- Aha... no to pomożesz mi jej szukać?
- Jasne. Ale uważaj ona jest bardzo skryta i tajemnicza. Nie od razu ci zaufa. - i pogalopowałem poszukać Lizy. Tak jak myślałem, była nad wodospadem. Schowała się w krzakach i tworzyła lodowe szachy z szachownicą.
- O, hej Amigo - powiedziała na mój widok i wyszła z ukrycia - Chcesz pograć ze mną w szachy?
- Hej Lizy. Teraz nie bardzo na to czas. Rubin nas szuka. - Emily zmarszczyła brwi
- Nas? - odezwała się niepewnie - Czyli kogo?
- Spokojnie tylko mnie ciebie i Sedę. - Lizy odetchnęła z ulgą ale zaraz potem cofnęła się w krzaki.
- Kto to? - spytała. Za mną pojawiła się Plamka.
- Cześć jestem Plamka. Córka Rubina. - powiedziała wesoło młoda alfa.
- Cześć, ja jestem Emily. - odpowiedziała i spojrzała na mnie. Wzruszyłem ramionami ( jeśli konie mają ramiona ) .
- No nie ważne, choćmy już do Rubina, czeka na nas na łące z Sedą. - Lizy wyszła z krzaków i poszliśmy we trójkę do alfy. Kiedy byliśmy na miejscu Rubin skinął na Plamkę, żeby poszła i odezwał się do nas:
- Musimy uratować Sendy i Karana. Wezwałem was ponieważ dobrze znacie Sendy i Karana, a w dodatku umiecie walczyć. Mam nadzieję, że razem uratujemy naszych przyjaciół. - popatrzyliśmy po sobie. Kiwnąłem głową i powiedziałem:
- To jaki mamy plan?
<Rubin>
Od Plamki CD historii Diany
- O ! Przepraszam muszę już lecieć !
- Dobrze .
Poszłam do taty .
- Witaj , córeczko - powiedział .
- Czesć , co ?
- Wiesz chyba będziemy zmuszeni iść na ratunek Sendy i Karanowi ...
- Ojej ! Jak fantastycznie ! Kocham cię ! To moja pierwsza wyprawa !
- No wiem , ale ty nie pójdziesz ...
Zrzedła mi mina zawiodłam się .
- Więc tato ja zostaję ?
- Tak ty musisz pilnować stada . Zaufam ci .
- Dobrze .
Poszłam do drzewa w smutkach , ale za to miałam przewagę w stadzie .
- Zbierz Amigo , Sedę i Emily , choć wiem że to niebezpieczne , pójdziemy moim szlakiem .
Jak kazał tak zrobiłam .
( Jedno z was : Seda , Emily , Amigo )
- Dobrze .
Poszłam do taty .
- Witaj , córeczko - powiedział .
- Czesć , co ?
- Wiesz chyba będziemy zmuszeni iść na ratunek Sendy i Karanowi ...
- Ojej ! Jak fantastycznie ! Kocham cię ! To moja pierwsza wyprawa !
- No wiem , ale ty nie pójdziesz ...
Zrzedła mi mina zawiodłam się .
- Więc tato ja zostaję ?
- Tak ty musisz pilnować stada . Zaufam ci .
- Dobrze .
Poszłam do drzewa w smutkach , ale za to miałam przewagę w stadzie .
- Zbierz Amigo , Sedę i Emily , choć wiem że to niebezpieczne , pójdziemy moim szlakiem .
Jak kazał tak zrobiłam .
( Jedno z was : Seda , Emily , Amigo )
Od Diany
Spodobało mi się w tym stadzie, zwłaszcza pewien ogier...Szkoda tylko,
że Rubin nie chciał najwyraźniej ze mną gadać. Myślał że nie
zauważyłam..
-Cześć- powiedziała pewna klacz, nie widziałam jej wcześniej
-Witaj- odpowiedziałam z uśmiechem- jestem Diana, nowa.
-Wiem, domyślam się. Jestem Plamka, młoda alfa
-Miło Cię poznać.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas. Potem podeszła do nas beta.
-Cześć- powiedziała- Plamko, Rubin Cię woła
<Plamka>
-Cześć- powiedziała pewna klacz, nie widziałam jej wcześniej
-Witaj- odpowiedziałam z uśmiechem- jestem Diana, nowa.
-Wiem, domyślam się. Jestem Plamka, młoda alfa
-Miło Cię poznać.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas. Potem podeszła do nas beta.
-Cześć- powiedziała- Plamko, Rubin Cię woła
<Plamka>
czwartek, 4 kwietnia 2013
Plamka dorasta !
Imię: Plamka
Płeć: Klacz
Wiek: 2 lata
Rasa :Paso Fino
Charakter : Uprzejma , miła , przyjazna , spokojna
Stanowisko: Młoda alfa
Żywioł: Natura
Moce: Związane z żywiołem
Partner: Szuka ...
Rodzina : Mama Shaniti i Tata Rubin
Historia: Urodzona i wychowana w Stadzie Wiecznej Przygody
Właściciel: Arabek Jasło
Od Emily - CD historii Rubina
- Jasne, ale... czy jest tam ktoś teraz? - spytałam niepewnie.
- Nie, nikogo tam nie ma. A czemu pytasz?
- No bo widzisz... - zaczęłam - dołączyłam do stada, ale mój charakter niezbyt się zmienił. Nadal nie lubię przebywać w towarzystwie innych. Po prostu nie mam do innych zaufania. To Sendy mnie przekonała, żebym chociaż z tobą się zapoznała. - wyjaśniłam alfie
- Aha, rozumiem. - Rubin skinął głową - No to choćmy. Zapewniam cię, że nikogo tam nie ma. - zgodziłam się i poszliśmy nad rzekę. Szliśmy sobie przez jakiś czas, gawędząc o stadzie. ''Może Rubin też, nie jest taki jak inni'' pomyślałam. Z każdą chwilą zaczynałam nabierać do niego pewności. Może niedługo przekonam się też do reszty stada?
- Odpocznijmy chwilę - zaproponował Rubin. Przysiadłam na brzegu rzeki i popatrzyłam na moje odbicie. Westchnęłam. Chyba zaufam Rubinowi na tyle na ile ufam moim przyjaciołom.
- Nie chcesz poznać innym koni ze stada Emily? - spytał Rubin
- Chce, oczywiście, że chce ale dopiero w odpowiedniej chwili. I... mówi mi Lizy - uśmiechnęłam się. Rubin to kolejny koń, któremu zaufałam i myślę, że nie pożałuję tej decyzji.
<Rubin>
Od Amigo - CD historii Rubina
Biegłem przed siebie z Rudym, ale niezbyt wierzyłem, że znajdziemy Sendy i Karana. Na pewno zdążyli odejść już daleko.
- Nie sądzę, żeby te poszukiwania na coś się zdały. Oni pewnie są już daleko. - powiedziałem do Rudego.
- Może masz rację - odpowiedział - ale zawsze warto spróbować ich poszukać. - skinąłem głową i przyśpieszyłem. Rudy pogalopował za mną. Wkrótce znaleźliśmy się przy granicach stada. Zatrzymałem się i spojrzałem na Rudego.
- Na mnie nie patrz. A co jak nam się dostanie? - powiedział ogier
- Przecież nic nie mówiłem. Ale coraz bardziej jestem pewien, że oni są już poza terenami stada. - popatrzyłem na granice - Nie ma co, choćmy już do Rubina. Teraz i tak nic nie wskóramy. A Sendy i Karan sobie poradzą. Oni są silni. Co prawda bardziej boję się o Sendy. Znam ją na tyle dobrze, że wiem jak się czuję w niewoli, ale Karan na pewno jej nie zostawi. Wracajmy. - i zawróciłem w stronę rzeki. Razem z Rudym spotkaliśmy Rubina w tym samym miejscu, z którego wyruszyliśmy. Już w oddali go dostrzegłem.
- Nie znaleźliśmy ich - oznajmił Rudy - Prawdopodobnie są już za terenami stada.
- To komplikuje sprawy. Sam nawet się dziwię, że jakiś człowiek się tu dostał. - zastanowił się Rubin - Cóż na razie i tak nic nie wskóramy.
- Wiecie co? - odezwałem się - A może nie powinniśmy ich szukać?
- Jak to? - zdziwił się Rudy - Nie zależy ci na nich?
- Zależy, zależy - uspokoiłem go - ale chodzi o to, że może oni poradzą sobie sami? Może to będzie taki no nie wiem... test jak bardzo im na sobie zależy. Zresztą na pewno nic im nie będzie.
- Amigo może mieć trochę racji... - odezwał się Rubin - Fak faktem i tak nic nie zrobimy. Poza terenami stada jest nie bezpiecznie dla dzikich koni. A naszym przyjaciołom nie grozi przecież śmiertelne niebezpieczeństwo.
- Może i tak... - przyznał Rudy. Niedługo wróciła Seda, Czika i Lili. Alfa oznajmił, że na razie zaprzestamy poszukiwań i poczekamy. Kiedy wszyscy się rozeszli ja poszedłem nad wodospad i rozmyślałem. Co się dzieje z Sendy i Karanem? Co teraz czują? Czy jeszcze kiedyś ich zobaczę? Pytania mnożyły się w mojej głowie jak szalone, ale na wszystkie znalazłem jedną, niejasną odpowiedź. Może los znajdzie rozwiązanie naszych problemów?
środa, 3 kwietnia 2013
Od Rubina CD historii Rudego
- Więc witaj w stadzie Diano ! Oprowadzę cię ;
Tu mamy las , rzekę , góry , łąkę , pastwisko i inne tereny .
- Dobrze więc chodźmy pokazać ci członków !
- Pasą się tam ! Idź ich poznaj !
- Dobrze .
- Uff ! Nareszcie ! Zostawiła mnie !
Więc sobie dyskretnie odejdę .
- Witaj Emily ! Co tu robisz ?
- A tak sobie siedzę i skubię trawę , a ciebie co tu sprowadza ?
- Jakaś klacz doszła do stada . Mówiłem jej żeby poznała resztę . Przejdziemy się ?
- Z chęcią ! Ale gdzie ?
- Nie wiem może wzdłuż rzeki ?
< Emily ? >
Tu mamy las , rzekę , góry , łąkę , pastwisko i inne tereny .
- Dobrze więc chodźmy pokazać ci członków !
- Pasą się tam ! Idź ich poznaj !
- Dobrze .
- Uff ! Nareszcie ! Zostawiła mnie !
Więc sobie dyskretnie odejdę .
- Witaj Emily ! Co tu robisz ?
- A tak sobie siedzę i skubię trawę , a ciebie co tu sprowadza ?
- Jakaś klacz doszła do stada . Mówiłem jej żeby poznała resztę . Przejdziemy się ?
- Z chęcią ! Ale gdzie ?
- Nie wiem może wzdłuż rzeki ?
< Emily ? >
Od Rudego CD Diany
-Rubin- odpowiedziałem- samiec alfa
Zaprowadziliśmy klacz do alfy.
-Hejka Rubin- powiedziałem
-O cześć Rudy, Amigo- spojrzał na klacz- i...
-To Diana...- zaczął Amigo
-...Chciałaby dołączyć- dokończyłem
Rubin uśmiechnął się
-Możesz dołączyć- powiedział
Amigo poszedł do Cziki. Ja musiałem zająć się Silverem. Diana została z Rubinem.
<Diana, Rubin>
Od Rubina CD historii Amigo
- Wiesz , nie wiem .
- Co ?
- No tak , zwyczajnie nie wiem .
Musimy zdobyć prowiant i wyruszyć ,stado zostawimy z Sedą oki ? Ja pójdę poi jedzenie a ty po wodę nabierz ją do liści albo jakoś inaczej , jak kazałem tak zrobił . Zagłębiłem się w gęstwinie wprawdzie wyszedłem z tego cały w kolcach , ale z jeżynami w pysku . Amigo również wrócił z baniaczkami z liści z wodą miał ich 10 , ja 10 ale jeżynek . Dobra Ami , teraz idziemy po lepsze zbiory jak rzepa czy coś .
Poszliśmy w stronę jeziora tam rosły piękne rzepki , podszedłem do jednej .
- Uważaj Rubin bo zęby stracisz ! - zadrwił we mnie Amigo
- Co wątpisz we mnie ?
- Nie skąd !?
- To dobrze teraz ciągnij mnie za ogon to może to wyrwiemy .
Fakt faktem ale się udało , 2 piękne rzepy na łeb . Amigo więc teraz co ?
< Mój przyjacielu ? >
- Co ?
- No tak , zwyczajnie nie wiem .
Musimy zdobyć prowiant i wyruszyć ,stado zostawimy z Sedą oki ? Ja pójdę poi jedzenie a ty po wodę nabierz ją do liści albo jakoś inaczej , jak kazałem tak zrobił . Zagłębiłem się w gęstwinie wprawdzie wyszedłem z tego cały w kolcach , ale z jeżynami w pysku . Amigo również wrócił z baniaczkami z liści z wodą miał ich 10 , ja 10 ale jeżynek . Dobra Ami , teraz idziemy po lepsze zbiory jak rzepa czy coś .
Poszliśmy w stronę jeziora tam rosły piękne rzepki , podszedłem do jednej .
- Uważaj Rubin bo zęby stracisz ! - zadrwił we mnie Amigo
- Co wątpisz we mnie ?
- Nie skąd !?
- To dobrze teraz ciągnij mnie za ogon to może to wyrwiemy .
Fakt faktem ale się udało , 2 piękne rzepy na łeb . Amigo więc teraz co ?
< Mój przyjacielu ? >
wtorek, 2 kwietnia 2013
Od Diany
Kiedy włóczyłam się po jakimś terenie, podeszły do mnie jakieś ogiery.
-Kim jesteś?- spytał kasztanowaty ogier
-A co?- spytałam i miałam iść dalej
-Nic, po prostu chcemy wiedzieć kto chodzi po terenach naszego stada-mruknął kary ogier
-Jak to terenach stada?- zdziwiła się- tu jest jakieś stado?
-Jest-powiedział kary
-Przepraszam ale...
-Spokojnie- powiedział kasztan- jeśli chcesz możesz dołączyć
-Naprawdę?
-Oczywiście! Jak się nazywasz?
-Diana
-Ja jestem Rudy- powiedział kasztan- a to Amigo
-Miło mi...a kto jest alfą?
<Rudy>
-Kim jesteś?- spytał kasztanowaty ogier
-A co?- spytałam i miałam iść dalej
-Nic, po prostu chcemy wiedzieć kto chodzi po terenach naszego stada-mruknął kary ogier
-Jak to terenach stada?- zdziwiła się- tu jest jakieś stado?
-Jest-powiedział kary
-Przepraszam ale...
-Spokojnie- powiedział kasztan- jeśli chcesz możesz dołączyć
-Naprawdę?
-Oczywiście! Jak się nazywasz?
-Diana
-Ja jestem Rudy- powiedział kasztan- a to Amigo
-Miło mi...a kto jest alfą?
<Rudy>
Od Rudego
Byłem na spacerze z Lili. Niedawno dowiedziałem się że Rubin wrócił! Postanowiliśmy się przywitać z alfą. Gdy dotarliśmy nad rzekę marzeń, były tam prawie wszystkie konie: Seda, Czika, Rubin, Amigo...zaraz zaraz...nie licząc Gniadego, brakowało Sendy i Karana.
-Witaj Rubin!- krzyknąłem z uśmiechem i podbiegłem do niego
-Hej Rudy- powiedział Rubin i Amigo.
-Jakieś zebranie?- zdziwiła się Lili
-Wiesz...-Amigo spuścił Łeb
-Ja powiem- Rubin zobaczył miną Amigo- chodzi o to...Sendy i Karan zostali porwani!
-Jak to? Przez kogo?- spytałem
Kiedy wszyscy wyjaśnili nam o co chodzi, Lili spytała:
-A właściwie gdzie Gniady?
-Nie wiem- powiedziała Seda- od dawna go nie widziałam...
Amigo bardzo mocno przeżywał zaginięcie przyjaciółki.
-Trzeba ich odbić- powiedział Rubin- podzielimy się na grupy. Lili idziesz z Cziką i Sedą, Rudy, Amigo-wy razem
-A ty?- spytaliśmy chórem z Amigo
-Ja mam kilka spraw do załatwienia w stadzie- powiedział i spojrzał w dal- potem dołączę.
Spojrzałem na Amigo. Seda, Czika i Lili pobiegły w jedną stronę a my w drugą.
<Amigo>
Nowy członek!
Imię: Diana
Płeć: klacz
Wiek: 3 lata
Rasa : Paso Fino
Charakter : miła, sprytna, cwana, sprawiedliwa, wyrozumiała, mądra, lojalna, wierna, romantyczna jak trzeba agresywna, szlachetna honorowa
Stanowisko: zwiadowca
żywioł: natura wolność
Moce: wszystkie związane z żywiołami, czyta w myślach, zmienia się w feniksa
Partner: podoba jej się...
Rodzina: Nie zna
Historia: Urodzona na wolności. Zaraz po urodzeniu została przygarnięta, ponieważ jej rodziców zabrali ludzie. Zaopiekowała się nią klacz o imieniu Bella. Była dla niej jak matka. Któregoś dnia postanowiła odejść ze stada w którym rządził jej brat. Wszyscy chcieli żeby została...
Właściciel: mat114
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Od Amigo
Kiedy dowiedziałem się, że Rubin wrócił nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu. Natychmiast poszedłem go poszukać. Znalazłem go nad Rzeką Marzeń.
- Rubin! Wróciłeś! - zawołałem. Ogier odwrócił się w moim kierunku i zarżał wesoło.
- Amigo, witaj! - odpowiedział
- Wreszcie jesteś w stadzie. Wszyscy się za tobą stęsknili.
- Tak wiem. Przepraszam, że trwało to tak długo. I dziękuje, że zająłeś się stadem razem z Sedą.
- Nie ma sprawy. Tobie zawsze chętnie pomogę. - moglibyśmy rozmawiać tak jeszcze przez jakiś czas, gdy nagle zobaczyliśmy jak pędzą do nas Czika i Seda. Stanęły zdyszane łapiąc oddech.
- Spokojnie dziewczyny. Stało się coś? - spytał Rubin.
- Sendy... i Karan... - sapała Czika
- ... zostali porwani! - dokończyła Seda
- Co takiego?! - nie mogłem uwierzyć własnym uszom
- Widziałyśmy ich nad wodospadem jak jakiś człowiek na koniu zabierał ich z terenów stada. - powiedziała Czika. Nie mogłem uwierzyć. Sendy? Tylko nie ona! Wiedziałem dobrze, że jeśli Sendy znów trafi do niewoli kompletnie się załamie. Pocieszałem się przynajmniej w duchu, że jest z nią Karan, a znałem go nie od dziś. Jeśli mu na kimś zależy nigdy nie pozwoli, żeby tej osobie stało się coś złego.
- Rubin, co robimy? - zwróciłem się do alfy.
<Rubin>
Od Sendy - CD historii Karana
- To ty Karan? - rozejrzałam się wokół - Gdzie my jesteśmy?
- Nie mam pojęcia. Nigdy tu nie byłem. Na pewno daleko od stada. - wstałam powoli. Kręciło mi się trochę w głowie. Podeszłam do Karana i go pocałowałam.
- Dzięki - wyszeptałam cicho. Poczułam, że się rumienię. Po chwili dodałam nieco pewniej
- Ale wiesz, poradziłabym sobie. W końcu jestem wojowniczką. I to nie byle jaką. Z łatwością pokonałam dwa silne ogiery. Ale mimo wszystko... dziękuje. - i przytuliłam mojego partnera - Teraz już wiem, że ci na mnie zależy. - za chwilę jednak spoważniałam.
- Posłuchaj, uciekliśmy ale mimo to nie jesteśmy jeszcze bezpieczni. Zanim ty wparowałeś na wybieg jak wariat - tu uśmiechnęłam się lekko - Alfredo coś mi powiedział.
- Co takiego? - zaniepokoił się Karan.
- Powiedział dokładnie tak: ''Ale zanim zaczniemy muszę cię ostrzec, żebyś nie próbowała żadnych sztuczek, ani tym bardziej ucieczki. Mój pan to książę. Ma władzę o jakiej ci się nie śniło. Gdziekolwiek się zaszyjesz on z a w s z e cię znajdzie'' . I potem pojawiłeś się ty. - Karan zastanowił się chwilę.
- Nie wiem co mamy robić. Jeśli jest tak jak mówił Alfredo nie możemy tu dłużej zostać. - nagle Karan stanął jak kłoda - On wiedział.
- Ale co? - przestraszyłam się.
- On wiedział, że będziemy próbowali uciec. - ogier zaczął chodzić w kółko - Poprzedniej nocy kiedy ty już spałaś, obudził mnie jakiś hałas. Okazało się, że to książę. Rozmawiał z Alfredem. Podsłuchałem jak ten książę mówił: ''Ona będzie chciała uciec Alfredo, nie wiadomo ile czasu była dzikim koniem, ale na pewno będzie się starała uciec. Nie martw się nie pozwolę żeby ta klacz uciekła bo widzę, że wpadła ci w oko jak jeszcze żadna inna klacz. A ten ogier będzie doskonały do polowań. Nie pozwolę, żeby uciekli'' . - Karan skończył, a ja przeraziłam się nie na żarty. Upadłam na trawę i zaczęłam płakać.
- Nie ja nie chce znowu do niewoli. Nie wytrzymam tego! Dopiero nie dawno odzyskałam wolność. Nie chce znowu jej stracić. - szlochałam jak jeszcze nigdy. Karan przytulił się do mnie i powiedział:
- Nie martw się nie pozwolę, żeby coś ci się stało. - nagle wytężył słuch. Ja także starałam się powstrzymać łzy. Odgłos kopyt! I to nie był tylko jeden koń. To całe stado koni! Karan wstał i mnie zasłonił. Z krzaków wyszło co najmniej piętnaście koni i jeźdźców. Wśród nich był Alfredo, księcia nie było.
- Jest moja przyszła partnerka! -zarżał wesoło. Karan patrzył na niego złowieszczo. Podeszły do nas inne konie. Karan wierzgał i rzucał się, ale w końcu przegrał. Było ich zbyt wielu. Do mnie podszedł Alfredo podniósł mnie brutalnie, a jego jeździec zarzucił mi na szyję pętle, która była połączona z Alfredem.
- Mówiłem ci, ode mnie nie ma ucieczki. - zarżał złośliwie. Ja się nie opierałam. Wystarczył jeden koń bym znowu była zniewolona. Karan był nieustępliwy, lecz gdy zobaczył, że mnie złapali postanowił podzielić mój los. Nie chciał mnie opuszczać. Alfredo na złość mi i Karanowi jechał jak najdalej od mojego partnera. Ja wciąż ze spuszczonym łbem wiedziałam, że tym razem nie uciekniemy tak łatwo. Kiedy wróciliśmy do królewskiej stajni powitał nas książę. Ja znowu trafiłam do boksu obok Alfreda, a Karan tuż przede mną.
- Proszę nie wypuszczać tych koni przez kilka dni. Najpierw niech się oswoją z otoczeniem. - powiedział do stajennego. - Wybacz Alfredo, źrebaczki będą musiały poczekać. - zwrócił się do wierzchowca. Kiedy wyszedł, ja upadłam na ziemię i zaczęłam gorzko płakać. Oddzielona od mojego partnera, oddzielona od moich przyjaciół, oddzielona od wszystkich tych, których kocham straciłam chęci do życia...
<Karan>
- Nie mam pojęcia. Nigdy tu nie byłem. Na pewno daleko od stada. - wstałam powoli. Kręciło mi się trochę w głowie. Podeszłam do Karana i go pocałowałam.
- Dzięki - wyszeptałam cicho. Poczułam, że się rumienię. Po chwili dodałam nieco pewniej
- Ale wiesz, poradziłabym sobie. W końcu jestem wojowniczką. I to nie byle jaką. Z łatwością pokonałam dwa silne ogiery. Ale mimo wszystko... dziękuje. - i przytuliłam mojego partnera - Teraz już wiem, że ci na mnie zależy. - za chwilę jednak spoważniałam.
- Posłuchaj, uciekliśmy ale mimo to nie jesteśmy jeszcze bezpieczni. Zanim ty wparowałeś na wybieg jak wariat - tu uśmiechnęłam się lekko - Alfredo coś mi powiedział.
- Co takiego? - zaniepokoił się Karan.
- Powiedział dokładnie tak: ''Ale zanim zaczniemy muszę cię ostrzec, żebyś nie próbowała żadnych sztuczek, ani tym bardziej ucieczki. Mój pan to książę. Ma władzę o jakiej ci się nie śniło. Gdziekolwiek się zaszyjesz on z a w s z e cię znajdzie'' . I potem pojawiłeś się ty. - Karan zastanowił się chwilę.
- Nie wiem co mamy robić. Jeśli jest tak jak mówił Alfredo nie możemy tu dłużej zostać. - nagle Karan stanął jak kłoda - On wiedział.
- Ale co? - przestraszyłam się.
- On wiedział, że będziemy próbowali uciec. - ogier zaczął chodzić w kółko - Poprzedniej nocy kiedy ty już spałaś, obudził mnie jakiś hałas. Okazało się, że to książę. Rozmawiał z Alfredem. Podsłuchałem jak ten książę mówił: ''Ona będzie chciała uciec Alfredo, nie wiadomo ile czasu była dzikim koniem, ale na pewno będzie się starała uciec. Nie martw się nie pozwolę żeby ta klacz uciekła bo widzę, że wpadła ci w oko jak jeszcze żadna inna klacz. A ten ogier będzie doskonały do polowań. Nie pozwolę, żeby uciekli'' . - Karan skończył, a ja przeraziłam się nie na żarty. Upadłam na trawę i zaczęłam płakać.
- Nie ja nie chce znowu do niewoli. Nie wytrzymam tego! Dopiero nie dawno odzyskałam wolność. Nie chce znowu jej stracić. - szlochałam jak jeszcze nigdy. Karan przytulił się do mnie i powiedział:
- Nie martw się nie pozwolę, żeby coś ci się stało. - nagle wytężył słuch. Ja także starałam się powstrzymać łzy. Odgłos kopyt! I to nie był tylko jeden koń. To całe stado koni! Karan wstał i mnie zasłonił. Z krzaków wyszło co najmniej piętnaście koni i jeźdźców. Wśród nich był Alfredo, księcia nie było.
- Jest moja przyszła partnerka! -zarżał wesoło. Karan patrzył na niego złowieszczo. Podeszły do nas inne konie. Karan wierzgał i rzucał się, ale w końcu przegrał. Było ich zbyt wielu. Do mnie podszedł Alfredo podniósł mnie brutalnie, a jego jeździec zarzucił mi na szyję pętle, która była połączona z Alfredem.
- Mówiłem ci, ode mnie nie ma ucieczki. - zarżał złośliwie. Ja się nie opierałam. Wystarczył jeden koń bym znowu była zniewolona. Karan był nieustępliwy, lecz gdy zobaczył, że mnie złapali postanowił podzielić mój los. Nie chciał mnie opuszczać. Alfredo na złość mi i Karanowi jechał jak najdalej od mojego partnera. Ja wciąż ze spuszczonym łbem wiedziałam, że tym razem nie uciekniemy tak łatwo. Kiedy wróciliśmy do królewskiej stajni powitał nas książę. Ja znowu trafiłam do boksu obok Alfreda, a Karan tuż przede mną.
- Proszę nie wypuszczać tych koni przez kilka dni. Najpierw niech się oswoją z otoczeniem. - powiedział do stajennego. - Wybacz Alfredo, źrebaczki będą musiały poczekać. - zwrócił się do wierzchowca. Kiedy wyszedł, ja upadłam na ziemię i zaczęłam gorzko płakać. Oddzielona od mojego partnera, oddzielona od moich przyjaciół, oddzielona od wszystkich tych, których kocham straciłam chęci do życia...
<Karan>
Subskrybuj:
Posty (Atom)