Co noc całowałem Sendy w policzek. Dziękowałem jej za taki piękny podarunek...
Inne konie patrzyły na nas z litoscią.
Nastał ranek. Wszyscy wstali i przeciągali się. Ja z prosiakiem dalej spaliśmy.
-Nie wiem co robić... tu jest całkeim fajnie...
-Zwariowałeś? Siano ci uderzyło do głowy?!
-Nie prosiak na niej spał..
-Nasze stado jest ważniejsze....
Nagle ujżałem Alfreda. Zwrócił się do klaczy.
-Chodź Sendy, nie będziesz już widywać tego karego ogierka.
Widziałem że sendy się obraziła, ale za namową Alfreda poszła.
Nudziłem się w boksie myśląc co może się stać, za parę minut, godzin, dni..
Sendy wyglądała na ucieszoną i pełną energii na padoku. :Lecz tak nie było. Konie zniknęły. W tym Al i Sendy.
-Ojejku...
Do stajni nagle wparowała fałszywa para. Sendy z płaczem do mnie pobiegła. Wstałem i się zapytałem:
-Co się stało kochanie?
<<Sendy>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz