sobota, 13 kwietnia 2013

Od Sendy - CD historii Karana

Cała ta sprawa z prosiakiem i mały sekrecik Karana, jakby postawiła mnie na nogi. Kiedy kucharz w poszukiwaniu obiadu trafił do naszej stajni Karan rzeczywiście schował prosiaczka w swoim boksie. Kucharz chyba coś podejrzewał bo już chciał otworzyć boks Karana kiedy przyszedł książę i skarcił go myśląc, że chce nas uwolnić. Kiedy książę kazał mu wracać do kuchni, kucharz mamrotał coś pod nosem i patrzył złowrogo na Karana. Nie mogłam ustać ze śmiechu. Reszta dnia minęła już spokojnie, ale wieczorem nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się co się dzieje ze stadem. I czy nasi przyjaciele się o nas martwią? Te przemyślenia zajęły mi czas do północy. Następnego ranka, byłam wykończona, a po śniadaniu położyłam się na sianie i w mgnieniu oka zasnęłam. Kiedy się obudziłam było ciemno. Wstałam i rozejrzałam się dookoła.
- Sendy? - usłyszałam. To był Karan.
- To ty Karan? - spytałam
- Tak, to ja. Jak się czujesz?
- W porządku. A ty? - uspokoiłam go
- Też dobrze. - odparł - Sendy, tak się zastanawiałem... Co się dzieje z naszymi przyjaciółmi? - posmutniałam
- Tak, też o tym myślałam. Znamy Rubina nie od dziś i pewnie chce nas uratować. Ale jeśli jego też zamknie w boksie? Och, gdybyśmy wtedy nie dali się złapać. - westchnęłam - Mogliśmy bardziej uważać.
- Jakoś to będzie. - powiedział Karan - Ale Sendy, jeśli książę nas nie wypuści z tych boksów będzie źle. Przecież konie muszą się ruszać.
- Tak wiem. - zastanowiłam się chwile - Posłuchaj musimy coś wymyślić. Musimy stąd uciec.
- Ale jak? Przecież, ostatnio złapali nas w mgnieniu oka. - zauważył Karan
- Sama nie wiem. Ale musimy coś zrobić. - Karan kiwnął głową. Zastanawiałam się co zrobić. Jak uciec? Miałam mętlik w głowie i bardzo się bałam. A co jeśli zostaniemy tu na zawsze?
<Karan>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz