Zawiadomiłem konie które wskazał Rubin.
-Plan jest taki- powiedziałem do Koni które stały kłomnię- Izabell i
Rastan pójdą przodem. Lili i Anabell będą schowane w krzakach żeby móc
wyskoczyć jak tylko będzie potrzeba.
-A ty?- spytał jeden z koni
-Ja Pokręcę się na widoku
-Chcesz żeby cię złapali?- spytała Izabell
-Poniekąd. Celem zasadzki jest nie Baltazar ale jego prawe ,,kopyto"-
Kadar. Jeśli złapiemy jego, i uda nam się złapać jego będziemy mieli
ich w szachu i może uda się coś z niego wyciągnąć. Pamiętajcie jednak
że Kadar nigdy nie chodzi sam. Jego eskorta chodzi za nim krok w krok.
Nimi zajmę się Izabell i Rastan.
Pobiegliśmy rozdzieleni na tereny wrogiego stada. Była tam polanka. Od
zwiadowców wiedzieliśmy, że Kadar chodzi tam się paść codziennie w
południe. Stanąłem na środku polany i zacząłem rżeć żeby skupić uwagę
eskorty.
-On jest ze stada wiecznej przygody!- krzyknął Kadar-Ty! wezwij Baltazara, a reszta brać go.
Kadar zaczął się cofać. Eskorta biegła na mnie. Nagle zza krzaków na
pierwszego konia wyskoczyła Lili i Anabell. Resztę dopadł Rastan i
Izabell.
-świetnie!- krzyknąłem zadowolony- zaraz, zaraz pilnujcie ich, Rastan choć ze mną!
Pobiegliśmy za Kadarem. Po chwili leżał na ziemi.
-Jego musimy mieć żywego- wzięliśmy ogiera między siebie. Jego eskortę
zostawiliśmy na terenach wilków. Nie mogli już sami odejść.
-Zaprowadzę go do Rubina. On będzie wiedział co zrobić.
<Rubin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz