Po ostatniej akcji nie widziałem Rubina. Kadar czekał na alfę w więzieniu.
Nudziłem się więc poszedłem do lasu. -Zaraz, zaraz- pomyślałem- przecież to Dark Wolf! Jakaś część mnie chciała uciekać, inna zaś byłą ciekawa co tam jest. -Nie może być tak źle- myślałem idąc w kierunku lasu-przecież kiedyś spotkałem watahę wilków. One były przyjaźnie nastawione. Może te też nie są złe? Szedłem lasem. Było ciemno, krakały wrony i miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Nagle wszedłem do wyjątkowo ciemnej części lasu. -Bagna!- powiedziałem cicho do siebie- chwilka, za tymi bagnami jest wielka łąka! Postanowiłem spróbować pokonać bagna. Po kilku minutach byłem po drogiej stronie. Jedno co mnie zastanawiało, to bark jakichkolwiek oznak po wilkach. Fakt pachniało padliną, i czułem wilki, ale ten teren nie był znowu jakiś duży, a po wilkach nie było śladu. -Nie żeby mi to przeszkadzało- powiedziałem cicho -O nam też twoja obecność nie przeszkadza- usłyszałem śmiejący się głos za mną- tylko stój spokojnie to załatwimy to szybko. Otoczyła mnie wataha czarnych wilków. Było ich może 8 albo 10. To chyba jednak nie była cała sfora. -Nie dziękuje- powiedziałem i w ostatnim momencie zrobiłem zwrot i odskoczyłem- do niezobaczenia. Żegnam się z państwem Ciąg dalszy nastąpi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz