Dzień zapowiadał się słonecznie, ale ja byłam pogrążona we własnych
myślach. Nie były one takie przyjemne. Tylko jeden koń w stadzie
wiedział co mi chodzi po głowie. Amigo. Postanowiłam się przejść i
zastanowić co robić. Wędrowałam po terenach stada nie zwracając uwagi na
inne konie, które gapiły się na mnie ze zdziwieniem. W końcu doszłam do
lasu i o mało nie uderzyłam w drzewo. Długo chodziłam między drzewami,
aż nagle tuż przed moim nosem wyskoczyły 2 potężne ogiery. Co dziwne
niezbyt się przejęłam.
- Hej, zgubiłaś się mała? - zaśmiał się jeden z ogierów - Możemy pokazać ci drogę do naszego stada.
- Nie dziękuje. Ja już należę do pewnego stada. I na razie nie zamierzam
odchodzić do innego. - odcięłam się. Tamtych zamurowało. Chciałam ich
jakoś wyminąć, ale tamci mnie uprzedzili.
- No, no tylko bez takich mi tu. A teraz podejdź grzecznie to nie zrobimy ci krzywdy. - odezwał się drugi.
- Spróbujcie tylko, a pożałujecie - traciłam już panowanie nad sobą.
- A co nam zrobisz? Słyszałem od naszego zwiadowcy, że jesteś jedynie
opiekunką źrebaków. - zakpił ten pierwszy. Tego było już za dużo. Nie
wytrzymałam i kopnęłam go prosto w brzuch. Widziałam jak zwijał się z
bólu. Drugi ogier nie tracił czasu i rzucił się na mnie. Niestety po
chwili leżał na ziemi sycząc z bólu.
- Sendy? - usłyszałam jak ktoś mówi do mnie nie pewnie - To ty Sendy?
- Och, widziałaś to? - przeraziłam się. Za mną stał Rubin, Seda i zdyszany Amigo.
- Wybacz Sendy. Próbowałem ich zatrzymać. - wymamrotał Amigo
- Nic się nie stało. I tak miałam wam wszystko opowiedzieć. - uśmiechnęłam się.
- Ale co miałaś nam powiedzieć?
- Prawdę, którą ukrywałam przez cały czas. Moimi rodzicami byli parą
alfa. Mój ojciec był wielkim wojownikiem, najsilniejszym ogierem w
stadzie, a moja matka najsilniejszą klaczą. Już kilka tygodni po moich
narodzinach było widać, że mam szansę na zostanie taką silną jak moi
rodzice. Więc nic dziwnego, że w tak młodym wieku zaczęto mnie trenować.
Uczyłam się pilnie ponieważ chciałam chronić w przyszłości całe stado.
Chciałam być tak silna jak to możliwe. Ale niestety moje stado upadło.
Mój ojciec zginął ratując mnie i moją matkę. - zaczęłam płakać - Tamtego
dnia przysięgłam sobie, że już nigdy nie będę walczyć. Stado, które
chciałam chronić... ochroniło mnie przypłacając własnym życiem. -
upadłam na trawę i widać było moje łzy. Podszedł do mnie Amigo i trącił
pyskiem. Wstałam i zwróciłam się w stronę Rubina.
- Ale niestety nie mogę już dłużej się oszukiwać. - uśmiechnęłam się
przez łzy - Jest wojna więc nie mogę patrzeć jak tamten ogier atakuje
nasze stado. Może nie jestem już alfą, ale wciąż należę do tego stada.
Tutaj jest mój dom. - zwróciłam się w stronę Rubina - Czy możesz
przenieść mnie ze stanowiska opiekuna na stanowisko wojowniczki? -
spytałam.
< Rubin >
Mały dopisik od Shaniti :
Hej ! Zostałam porwana i proszę mnie nie umieszczać w opowiadaniach , ok ?
Ok. Sory zapomniałam :s
OdpowiedzUsuń