-Nie martw się będę się bardzo starała,a gdzie będziesz?
- Muszę odpocząć poza granicami.Ostatnio
jak tam byłam widziałam wejście do jakiejś krainy ale nie odważyłam się
do niej wejść.Chcę właśnie tam wyruszyć.
Zapytałam nowego źrebaczka,jak znalazł się na tej drodze i dlaczego był taki poraniony.
Odpowiedział:
-Moja matka i ja zostaliśmy zabrani w nocy,ogier ,którego zobaczyłem był kary i błyszczący jak perła.Powiedział mojej matce,że zostaje jego nową klaczą Alfa i zabrał mnie o niej.Zaprowadził daleko,żeby mnie nie widziała i tam skopał i pogryzł.Zostawił mnie,gdy straciłem przytomność,myśląc,że nie żyję.Obudziłem się rano i nie wiedziałem gdzie jestem,ale zobaczyłem ciebie i mnie zabrałaś do twojego stada.
-Biedactwo ty moje-powiedziałam chlipiąc.
Podeszłam do niego i przytuliłam się.
-Musisz tutaj zostać mały bo niedługo będzie wojna-powiedziałam i odeszłam kawałek-zostań tutaj i nie wychodź poza teren tego wodospadu bo jeżeli ktoś z tamtego stada cię zobaczy...będzie źle-powiedziałam i pobiegłam w stronę łąki.
Stanęłam na chwilę na łące i oglądałam wszystkie konie pasące się przy mnie.
Poszłam później drogą,która prowadzi do tamtego stada.
Gdy szłam zobaczyłam karego ogiera i jakiegoś tarantowatego.
Rozmawiali o tym co zrobią z klaczami z naszego stada,dowiedziałam się wielu okropnych rzeczy.
Wymyśliłam wtedy podstęp i szłam dalej w ich stronę.Zobaczyli mnie i podeszli bliżej.
-Hej co tutaj robisz?-zapytał kary ogier.
Nie odpowiedziałam
-Pewnie błąka się tu i czeka na zbawienie-powiedział ten drugi.
-Nie,nie błąkam się tylko chcę się dowiedzieć...-mówiłam
-Chodź z nami,pójdziemy nad mały wodospadzik-przerwał kary.
-Nie warto jej zabierać Kary!-zarżał tarantowaty ogier.
-Tak Łato?-powiedziałam.
-Tak!-krzyknął.
-Przestańcie i chodźcie nad ten wodospad-powiedział Kary.
-Co takie ogiery jak wy tutaj robicie?-zapytałam.
-Idziemy nad wodospad-powiedział tarantowaty ogier.
Szliśmy przez chwilę,a oni(głupcy)opowiedzieli mi wszystkie plany ich Alfy.
Po południu powiedziałam im,że muszę już iść i pogalopowałam w stronę naszej łąki.
Krzyczeli coś od mnie,ale ja nie odpowiadałam,ale tylko biegłam.
Gdy dobiegłam już do polanki to zaczęłam się paść,myślałam o ich Alfie i o tym co ma zrobić z ogierami i klaczami z naszego stada,jeżeli (cudem) wygra z nami.
<Shaniti?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz