czwartek, 7 lutego 2013

Od Sedy


Dzień był piękny,konie pasły się na łące w górach,a ja leżałam przy strumyku popijając powoli wodę.Myślałam nad tym,że nasze stado jest naprawdę udane i,że powinno przetrwać nawet najbardziej srogą zimę.
Wstałam i przeszłam przez strumyk,poszłam wytarzać się w piasku.Wstałam otrzepałam się i zawołałam:
-Gniady chcesz pójść gdzieś ze mną?!
Podbiegł do mnie szybko i spytał:
-Dobra,a gdzie idziemy?
-Na łąkę,którą ostatnio znalazłam rosną tam piękne marchewki i dorodne jabłonie-odpowiedziałam.
-No dobrze to choć kotku-powiedział i pogalopował na przód.
-Ale przecież nie wiesz gdzie biegniesz!-krzyknęłam doganiając go.
Stanął
-To prowadź Siwa-powiedział z udawaną poważną miną.
-Och ty zgrywusie,choć za mną-powiedziałam to i wzięłam trochę błota(sama nie wiem jak) i rzuciłam w niego.
Błoto rozprysnęło się na jego głowie i zaczął biec w moją stronę(oczywiście po otrzepaniu się ).
-Aaaaa!-krzyknęłam i uciekłam mu.Biegł cały czas za mną.
-Stój !-krzyknęłam i stanął.
-Co się stało?-zapytał z strachem w oczach.
-Kocham cię-szepnęłam.
-Ja też-odpowiedział z kawałkiem błota na pysku.
Strząsnęłam to błoto.
-Dotarliśmy już...zobacz-powiedziałam idąc ku jabłoni.
-Ooooooo - zachwycał się.
-Pięknie nie? -spytałam.
-Nooooo - dalej się zachwycając odpowiedział.
Poszedł do marchewek,a ja zjadałam jabłka.Gdy miałam dość położyłam się przy małym wodopoju,który tam był.
-Nie wydaje ci się to dziwne,że jest tutaj tyle jedzenia?-zapytał.
-Trochę podejrzewam,że to pole uprawne jakiegoś rolnika z pobliskiej wsi - odpowiedziałam mu na pytanie.
-Aha-powiedział i powrócił do skubania marchewek.
-Musimy niedługo się zmywać-wstałam otrzepałam się i odeszłam metr od łąki.
-Chrup chrup - chrupał marchewki Gniady.
-Szybko,to ostatnia!-krzyknęłam i zaczęłam biec.
-Co się....-nie dokończył i zobaczył człowieka ze strzelbą.
-Uciekaj do lasu Gniady!-krzyknęłam i schowałam się za krzakami w lesie.
Gniady dokończ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz