Gdy
odszedłęm ze swojej hodowli, niby się nieszyłem, bo przeżyje . Z
drógiej strony, rodzice to jednak rodzice. Nie chciało mnie żadne stado.
Młode konie odpędzały mnie, starsze tylko patrzyły z pogardą. Byłem
zmęczony, odwodniony i nie wiedziałem co ze mną będzie. Któregoś razu
znalazłęm wodospad. Rozejrzałem się dokładnie, czy niema tam innych
koni. Nikogo nie było. Zacząłem pić i skubać trawe. Nagle usłyszałem
walenie kopyt. Na początku chciałem uciec, ale zobaczyłem tylko jednego
konia. Zmartwienie wróciło, gdzy zza pagórka zaczęły wychylać się
następne konie. Te konie jednak, nie chiały zrobić mi krzywdy. Podszedł
do mnie samiec i samica alfa.
-Co tu robisz?- spytał samiec alfa -Ja...no bo...niewiedziałem że to wasz teren-powiedziałem -Nie czujesz się najlepiej co?- spytała samica alfa -Nie od dawna tak biegam-powiedziłem -Jeśli chcsz tu może być koniec tego biegnia- uśmiechną się samiec alfa -Naprawde mógłbym? -Jeśli chcesz, to nie widze problemu- powiediał samiec alfa Poszedłęm za nimi. Czyżbym naprwde znalazł nowy dom?- pomyślałęm. Samie alfa obrócił się do mnie i powiedział -Tak.Nad tym wodospadem wszystko jest możliwe... |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz