Gdy opuściłam stadninę wiedziałam, że w
końcu jestem wolna. Hasałam wesoło pośród łąk jakbym nigdy tego nie
robiła. Jeszcze raz rzucam okiem na stadninę i nagle zdaję sobie sprawę,
że już nigdy mnie tam nie będzie. Ta smutna prawda wykiełkowała tak
nagle. I tak nagle posmutniałam. Jeśli odejdę już nigdy nie spotkam tego
dobrego człowieka. Już nigdy nie zaopiekuje się mną jak kiedyś. Tak,
prawda boli. Mój opiekun chyba dostrzegł moje wahanie, bo po chwili był
już przy mnie i głaszcząc moją lśniącą sierść powiedział:
- Nie bój się. Ja sobie poradzę. To były ostatnie słowa jakie do mnie powiedział. Nadal czułam smutek, ale wiedziałam, że nie mogę tu zostać. Byłam przecież wychowana na wolności. Ze łzami w oczach patrzyłam jak mój opiekun odwraca się i idzie w stronę stadniny. Nigdy nie zapomnę jego dobroci... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz