Przespaliśmy tam całą noc .
Rano obudziłam się i od razu wstałam.
Wyszłam ze stajni bo przeczuwałam,że za niedługo ktoś do niej wejdzie,aby nakarmić i napoić konie.
-Gniady wstań!
-Co?No dobra-i wstał.
Wyszliśmy ze stajni,przeskoczyliśmy przez ogrodzenie i weszliśmy na padok.Był ogromny idalej byłam zadziwiona tym wszystkim.Zaczęłam się spokojnie paść,ze stajni wyszedł człowiek z matką Gniadego i wypuścił ją na padok,żeby się przewietrzyła.On chyba nie lubiał koni bo szarpał klaczą i coś krzyczał.
Oczywiście musiał nas zobaczyć i szybkim krokiem poszedł do wielkiego domu obok stajni.Po chwili wyszedł z nim mężczyzna,chyba był wkurzony bo krzyczał na stajennego.
-Co to za konie!Co?Wypłosz je stąd!Ten ogier zaraz będzie skakał do klaczy,które są na pastwisku!
-Dobrze już idę-odpowiedział na krzyki stajenny.
Wszedł na padok trzymając dwa kantary,przeczuwałam co będzie chciał zrobić i od razu położyłam uszy i zaczęłam kopać w ziemię.Gniady chyba nie za bardzo widział co się dzieje bo rozmawiał z matką.
Niestety nie udało mi się obronić bo stajenny był agresywny,a ja nie chciałam mu zrobić nic złego.Dałam się,a zaraz po mnie był Gniady,w ogóle się nie spostrzegł,a miał już kantar na głowie.Człowiek zabrał nas do stajni,ale ja nie miałam zamiaru tam siedzieć i czekać,aż mnie pokryje z jakimś ogierem lub co gorsza zacznie trenować do skoków,wyścigów lub czegoś takiego.Wieczorem obmyśliłam plan ucieczki.Zaczęłam go realizować zaraz po wyjściu stajennego.Wyciągnęłam kołek,trzymający drzwi od boksu zębami i wyszłam.Potem zabrałam się za boks Gniadego.Wyszliśmy po trzydziestu minutach ze stajni cali i zdrowi.
-No teraz to idziemy prosto do stada i nigdzie się nie zatrzymujemy nie Kotku?
-<Gniady?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz