Imię: Night
Płeć: klacz
Wiek: 3 lata
Cechy: nieśmiała, strachliwa, jednak miła, nieobojętna na krzywdę innych, skryta, zamknięta w sobie
Stanowisko: opikunka dla źrebaków
Żywioł: ogień, dusza
Moce: jej moc ognia nie jest do końca ukształtowana- jej kopyta wypalają ślady na trawie- tak, że widać którędy szła, nie potrafi wzniecić ognia, umie odczytać myśli pozostałych członków stada oraz stać się niewidzialna
Partner: szuka
Rodzina: jej ojciec był alfą w stadzie zamieszkałym poza terenami stada Białej Róży, jej matką też była klacz alfa
Historia: Nie było mi łatwo. Może wydać się to dziwne, że córka alfy jest nieszczęśliwa, ale właśnie tak jest... Nie było mi tam dobrze. Ciągle popychana, ignorowana. Inne młode konie w ogóle się mną nie interesowały. Żyłam na uboczu. Ciągle z opuszczonym wzrokiem i zwieszoną głową przypatrywałam się zabawie moich rówieśników. Moim jedynym toważyszem była ciemność i chłód. Tak chłód, taki przejmujący i straszny. Dla większości obcy. Czułam się porzucona. Postanowiłam opuścić tamto miejsce i tak było szare i ponure. Odeszłam w ciszy, myślę, że i tak nikt mnie nie szukał. Przebyłam wiele mil w poszukiwaniu miejsca, gdzie mogłabym ztrzymać się na dłużej. Dotarłam do granic waszego stada. Zobaczyłam kilka koni. Wiedziałam, że to strażnicy. Umiałam stać się niewidzialna... To było tak proste...Nie zauważyli mnie. Przmknłam tuż obok nich. Las - tak to z pewnoscią magiczne miejsce. Gdy weszłam tam poczułam nieznane dotad uczucie. To było ciepło. Zafascynowana pogalopowałam dalej. Natrafiłam na rzekę. W tedy nie wiedziałam jaką potęzną ma ona moc... Bez wahania wskoczyłam do chłodnej i przejrzystej wody. Nagle stanęłam jak wryta. Obok mnie biegały konie, słychać było stukot kopyt i rozpaczliwe rżenie. Ostatni raz widziałam coś takiego podczas wojny stad. Teraz na moich oczach konie umierały. Wyczułam, że toich dusze powracają z zaświatów by dalej toczyć nieprzerwaną walkę. W tem zostałam porwana w wir walki. Na szczęście fala wyrzuciła mnie na brzeg. Jeszcze długo nie mogłam opanować przyśpieszonego bicia serca... Cała przemoczona dotarłam do brzegów jeziora. Całe było spowite mgłą. Przypomniała mi się historia dzieciństwa... Nie mogłam dłużej tu zostać. Wolnym stempem oddaliłam się od ponurego miejsca. Zwiedzanie terenu zajęło mi cały dzień. Po drodze dostrzegłam pastwisko. Unosiła się nad nim gęsta mgła. Wyglądało na opuszczone, ale zadbane-idealne dla mnie. Usadowiłam się w jego krańcu. Byłam pewna, że nikt tu nie przyjdzie. Jednak myliłam się.
Właściciel: właścicielka222
Płeć: klacz
Wiek: 3 lata
Cechy: nieśmiała, strachliwa, jednak miła, nieobojętna na krzywdę innych, skryta, zamknięta w sobie
Stanowisko: opikunka dla źrebaków
Żywioł: ogień, dusza
Moce: jej moc ognia nie jest do końca ukształtowana- jej kopyta wypalają ślady na trawie- tak, że widać którędy szła, nie potrafi wzniecić ognia, umie odczytać myśli pozostałych członków stada oraz stać się niewidzialna
Partner: szuka
Rodzina: jej ojciec był alfą w stadzie zamieszkałym poza terenami stada Białej Róży, jej matką też była klacz alfa
Historia: Nie było mi łatwo. Może wydać się to dziwne, że córka alfy jest nieszczęśliwa, ale właśnie tak jest... Nie było mi tam dobrze. Ciągle popychana, ignorowana. Inne młode konie w ogóle się mną nie interesowały. Żyłam na uboczu. Ciągle z opuszczonym wzrokiem i zwieszoną głową przypatrywałam się zabawie moich rówieśników. Moim jedynym toważyszem była ciemność i chłód. Tak chłód, taki przejmujący i straszny. Dla większości obcy. Czułam się porzucona. Postanowiłam opuścić tamto miejsce i tak było szare i ponure. Odeszłam w ciszy, myślę, że i tak nikt mnie nie szukał. Przebyłam wiele mil w poszukiwaniu miejsca, gdzie mogłabym ztrzymać się na dłużej. Dotarłam do granic waszego stada. Zobaczyłam kilka koni. Wiedziałam, że to strażnicy. Umiałam stać się niewidzialna... To było tak proste...Nie zauważyli mnie. Przmknłam tuż obok nich. Las - tak to z pewnoscią magiczne miejsce. Gdy weszłam tam poczułam nieznane dotad uczucie. To było ciepło. Zafascynowana pogalopowałam dalej. Natrafiłam na rzekę. W tedy nie wiedziałam jaką potęzną ma ona moc... Bez wahania wskoczyłam do chłodnej i przejrzystej wody. Nagle stanęłam jak wryta. Obok mnie biegały konie, słychać było stukot kopyt i rozpaczliwe rżenie. Ostatni raz widziałam coś takiego podczas wojny stad. Teraz na moich oczach konie umierały. Wyczułam, że toich dusze powracają z zaświatów by dalej toczyć nieprzerwaną walkę. W tem zostałam porwana w wir walki. Na szczęście fala wyrzuciła mnie na brzeg. Jeszcze długo nie mogłam opanować przyśpieszonego bicia serca... Cała przemoczona dotarłam do brzegów jeziora. Całe było spowite mgłą. Przypomniała mi się historia dzieciństwa... Nie mogłam dłużej tu zostać. Wolnym stempem oddaliłam się od ponurego miejsca. Zwiedzanie terenu zajęło mi cały dzień. Po drodze dostrzegłam pastwisko. Unosiła się nad nim gęsta mgła. Wyglądało na opuszczone, ale zadbane-idealne dla mnie. Usadowiłam się w jego krańcu. Byłam pewna, że nikt tu nie przyjdzie. Jednak myliłam się.
Właściciel: właścicielka222
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz