piątek, 2 sierpnia 2013

piątek, 26 lipca 2013

Od Silvera CD Savany





Spojrzałem pytająco na klacz.
-No nie wieżę!- powiedziałem
-Co?- spytała zdziwiona klacz
-Nareszcie ktoś w moim wieku!- zarżałem
-Masz dwa lata?
-Tak...-chwila ciszy- znasz już tereny?
<Savanna>

czwartek, 25 lipca 2013

Od Savany CD Rudego

-Wiesz, jeśli mógłbyś bardzo chciałabym poznać twjego syna. Mogę więc iść do niego?
-Tak, oczywiście.
Pobiegłam do Silvera. Zatrzymałam go.
-Witaj jestem Savana, to ja rozmawiałam z twoim tatą.

<Silver?>

Od Rudego CD Savany




Lili schyliła łeb, i szepnęła mi coś na ucho.
-Spoko, nie ma problemu- uśmiechnąłem się
Lili uśmiechnęła się i odeszła. Spytałem Sav skąd jest. Klacz opowiedziała mi swoją historię. Wtedy nagle usłyszałem tętent kopyt.
-Tato, była tu mama?- spytał Silver
-Była przed chwilą- powiedziałem- powinna być z Sedą
Silver pobiegł na łąkę.
-No...to gdzie chcesz teraz iść?- spytałem szybko
<Sav>

Od Gniadego CD Sedy

-Ja już nie czuję.- Powiedziałem.- Tyle juz cię tu nie było że straciłem nadzieję. Zapomnijmy o osobie. Tak będzie najlepiej. Jest między nami wielka różnica wieku. Ja jeszcze parę miesięcy temu byłem źrebakiem, a ty jesteś już dorosłą klaczą. Poszukaj sobie jakiegoś ogiera lepszego ode mnie. A z resztą rób co chcesz- rzuciłem i wzbiłem się w powietrze. Odleciałem tak aby nikt mnie nie widział. Zatrzymałem się na skraju lasu. Położyłem się. Nagle zaczął padać deszcz. Okryłem się skrzydłami i czekałem aż ktokolwiek tu podejdzie.

<Ktokolwiek?>

Od Sendy CD Karana


- Nic nam nie będzie dopóki jesteśmy razem. - powiedziałam czule i przytuliłam się do Karana.
- Chodźmy na łąkę tam będzie bezpieczniej. - zgodziłam się i ruszyliśmy. Szliśmy ostrożnie przez las nasłuchując czy gdzieś za drzewem nie czai się jakiś wilk. Nagle stanęłam w miejscu.
- Co się stało? - zapytał zaraz Karan, który też stanął rozglądając się dookoła.
- Może mi się przywidziało. - zawahałam się. Ruszyłam dalej, ale nie zrobiłam kilku a przede mną wyskoczył wilk. Rzucił się na mnie i Karana ale w ostatniej chwili odskoczyliśmy. Po paru minutach walki udało nam się zabić wilka.
- Dobrze że to był tylko jeden. - powiedziałam - Odkąd stado podupadło ta wataha trochę się tu rozpanoszyła. - Karan kiwnął głową, ale zaraz nadstawił uszy.
- Słyszałaś?
- Ale co? - spytałam i usłyszałam płacz.
- Zostań tu. - powiedział Karan. Wszedł w krzaki i po chwili znów się pojawił. A w pysku trzymał... młodego wilczka.

<Karan>

Od Sedy CD Gniadego





-Gniady...-mówiłam-Ja coś czuję,Rubin nie opiekował się dobrze stadem więc odeszłam,jeżeli Bruno także to zrobi to odejdę i tym razem nie wrócę.U ludzi...no nie wiem w Hiszpanii było tak przyjemnie,miałam tam part...Nie ważne.Najlepszego przyjaciela.Pewna dziewczyna postanowiła mnie zawieść gdzie indziej.Ale nie ważne.
Ja Gniady wciąż czuję tę iskrę.
<Gniady?>

środa, 24 lipca 2013

Od Karana CD Sendy

Zawsze staram się być przy Sendy. Dziś musiałem być wyjątkowo ostrożny. W pobliżu ponoć grasowąły wilki nawet słyszałem ich wycie.
-Sedny grasują tu wilki.
Mówiłem ze strachem.
-Co teraz? - spytałem

<Sendy?>

Od Savany

Miejsce faktycznie było ładne. Szym wody, śpiew ptaków leśnych i dopiekające słońce.
-Rudy może mały wyścig?
-ok.
-3...2...1... START
Biegliśmy przed siebie, nie zwarzając na to gdzie biegniemy pędziliśmy tak by się wyminąć. Ostatecznie był Remis. Wyczerpani położyliśmy się pod wielkim drzewem. Rudy był bardzo miły. Jednak gdy tak leżeliśmy i rozmawialiśmy jak na złość przyszła Lili. 
Szepnęłam coś do Rudego.

<Rudy? Co teraz ?>

Od Rudego- CD historii Savany

-Nie ma problemu- uśmiechnąłem się pogodnie
Wymieniłem klaczy nazwy naszych terenów.
-To co najpierw?- spytałem
-Hm...chyba najciekawsza jest rzeka marzeń- powiedziała.
Ruszyliśmy kłusem w stronę rzeki. Po drodze trochę gadaliśmy.
-Więc to jest rzeka marzeń. W lato- wspaniałe miejsce!- powiedziałem
<Sav>

Od Rudego

-Wiem, wiem, na bycie betą trzeba zasłużyć, chciałem tylko, żebyś wiedział, że gdybyś czegoś potrzebował to ja chętnie- uśmiechnąłem się
Bruno pomyślał chwilę, potem powiedział.
-Będę pamiętał...
-Bardzo fajnie, że jesteś u nas alfą- powiedziałem jeszcze.
<Bruno, chyba nie ma sensu, ale jeśli...>

Od Cady


Dołączyłam do tego stada, z myślą, że tu będę się czuć dobrze. Niestety znowu się myliłam. Poszłam dziś do ogrodu. Jak zwykle sama. Miałam wrażenie, że znowu chodzi o mój wygląd. Zastanawiałam się nad odejściem. Poszłam na łąkę, i zaczęłam się paść jak reszta koni. Nagle usłyszałam za sobą czyjś głos.
(Kto chce)

Od Gniadego CD Sedy

Nie wierzyłem że Siwa powróciła. Choć w sumie... coś uświadomiło mi że... nie wiem czy kocham Sedę. Nie jesteśmy już razem. Przynajmniej ona tak twierdzi. Musimy zerwać kontakt. Uganianie się za klaczą która nic do ciebie nie czuje nie ma sensu. Musiałem jej to wyznać:
-Seda, czy ty jeszcze mnie kochasz?

<Seda?>

wtorek, 23 lipca 2013

Od Sedy


Dołaczyłam znów do tego stada.Widziałam,że przejął je zimnokrwisty ogier.Spotkałam Bruna,gdy jeszcze uciekałam ze stadniny.
Nie chcący w niego wbiegłam.
Wstałam i otrzepałam się.Od razu rzuciłam:
-Hej,przepraszam.
-Trzeba uważać,gdzie się galopuje-powiedział ogier.
-No wiem,ale uciekałam przed ludźmi drugi raz-powiedziałam do ogiera i już chciałam pójść w inną stronę,ale on zaproponował:
-Może chciałabyś dołączyć do Stada Wiecznej Przygody.
-Co?!-zapytałam zaskoczona.
-Tak,a co nie dosyszałaś?-zapytał zdziwiony Bruno.
-Nie jest wszystko w porządku...choć może nie!-zarżałam głośniej.
-A co jest nie tak?-zapytał.
-Jest tam jeszcze Rubin?-zapytałam znów.
-Nie,ja zastąpiłem jego miejsce,a w ogóle skąd go znasz?-powiedział bardzo zaskoczony ogier.
-Odeszłam z tego stada z nie wiem no pół roku temu-odpowiedziałam z powagą i zaczęłam kierować się w stronę lasu.
-Seda?Tak?Gniady cały czas o tobie mówił-zarżał Bruno oświecony.
-Tak on jeszcze mnie pamięta...Myślałam,że znalazł se już inną-powiedziałam z przejęciem choć teog nie okazałam,starałam się być cały czas poważna,choć w środku się cała gotowałam.
-Dobrze to chodźmy,możesz mi pokazać stado?Rozrosło się?Zmalało na pewno-powiedziałam.
-Ciutkę zmalało,ale na pewno się podniesiemy-powiedział ogier.
-Aha.
Doszliśmy w końcu do łąki tam pasał się Gniady,Smogier i inne konie.
<Gniady?>

Od Sedy CD Gniadego


-Tak jestem-odpowiedziałam mu.Chyba znów zemdlał.Położyłam go na ziemi.Pobiegłam szybko po wodę do wodospadu,trochę mi to zajęło.No cóż. : ) Jak wróciłam on dalej leżał.
Nie chciałam go budzić,ale w końcu oblałam go wodą.
Nagle się wybudził i zaczął krzyczeć:
<Gniady nie chcę nic pisać za ciebie>

poniedziałek, 22 lipca 2013

Od Gniadego

Dzięki sile mocy pióra pegaza Wzbiłem się w powietrze. Zamieniłem się w pegaza. Latałem nad terenami stada. Nareszcie mogłem uwolnić się od złych myśli...! Latałem i latałem. Co kilka minut moje skrzydła opadały i znów się wznosiły. Zawsze chciałem być pegazem. Gdy tak sobie okrążałem tereny stada zobaczyłem nowe klacze. Rozmawiały ze sobą. Podszedłem od tyłu. Zapytałem:
-Witajcie, jesteście nowe?
Nagle jedna z nich się odwróciła.
-SEEEEDDDAAA!!! Jak to ty tutaj?!!!!???
-Wykrztusiłem to z siebie i zemdlałem.
W moim długim śnie zastanawiałem się czy to prawda czy uderzyłem w jakiś głaz latając.
Gdy się wybudziłem nade mną stała piękna klacz- Moja ukochana, Seda!  Była jeszcze piękniejsza niż kiedyś.
-SEDA JAK TY TO TY TUTAJ?!!!??
Gdy już miałem mdleć klacz złapała mnie mówiąc:

<Seda, wiesz ile ja czekałem aż zn.ów powrócisz <3?>

A oto....

Nasza ukochana SEDA! *

*Właściwie ukochana Gniadego... zaskoczony?!

http://s.wallpaperhere.com/wallpapers/1280x1024/20110701/61f6b929788f2.jpg
Imię :Seda(Siwa)
Płeć :Klacz
Wiek :6lat
Rasa :Koń andaluzyjski
Charakter :Miła,nie nawidzi kłamców i oszustów,romantyczna,czasem sarkastyczna,mądra,prawdomówna,ufna,czasem agresywna,waleczna.
Stanowisko :Szpieg
Żywioł :Powietrze
Moce :Może przenikać prze wszystko,gdy chce,robi się niewidzialna,gdy chce,umie bardzo szybko biec.
Partner :Na razie nie ma. Od Sedy:Gniady muszę ci zaufać od nowa,bo nie popisałeś się przed moim odejściem
Rodzina :W stajni "Della Corza" (czytaj: Della Kor za) bez matki.
Historia :Urodziłam się w stajni Della Corza w Hiszpanii.Mieszkałam najepierw z matką,nie wychodziliśmy z boksu,ponieważ moja matka zachorowała.Gdy miałam już półtora roku to matka umarła.Była najlepszą klaczą hodowlaną w stadninie i ja miałam także nią zostać.Okazało się,że jestem świetnym koniem w ujeżdżeniu więc do tego mnie szkolili i teraz umiem kilka "dziwnych" dla innych koni figur ujeżdżeniowych.Uciekłam ze stadniny,a mniej więcej z terenu,zrzuciłam mojego jeźdźca i uciekłam,po drodze zdjęłam sobie jakimś sposobem ogłowie i ruszyłam w siną dal.No więc tak dotarłam tutaj.Potem stąd odeszłam i trafiłam do innej stadniny tym razem jako klacz skokowa/ujeżdżeniowa,no dobrze sobie radziłam.Chodziłam sobie spokojnie po padoku i zobaczyłam dzikiego koziołka(samca sarny dla nie oświeconych).Poczułam,że musze się stąd wyrwać i już.Otworzyłam sobie padok(tak umiem to) i wyszłam niezauważona z terenów stadniny.Znów dotarłam tutaj.Mam nadzieję,że nowy alfa Bruno będzie lepszym "władcą" niż Rubin.
Właściciel :bibsi123

Od Savany

Przechadzałam się na terenach stada. Wydawało się całkiem miłe. Bruno był zajęty. Poszłam nad rzekę marzeń. Widok wydawał się zachwycający. Wskoczyłam do wody.  Była ciepła, choć orzeźwiła mnie. By wyschnąć położyłam się na trawie. Zaczęłam ją skubać. W oddali zobaczyłam Rudego konia. Przywitał się ze mną.
-Jestem Rudy, ty chyba jesteś nowa tak?
-Zgadłeś! Jestem Savana. Mógłbyś mnie oprowadzić?

<Rudy?>

Zmienione stanowiska

Proszę, zajrzeć do zakładki ''stanowiska''

Została zmieniona. Każdy koń może sobie od tak zmienić stanowisko, jeśli chcesz zmienić napisz do mnie na jakie.

-Z poważaniem, Bruno

Nowa klacz!


Imię : Savana (w skrócie Sava)
Płeć : Klacz
Wiek : 2 lata
Rasa : Koń arabski
Charakter : Miła, wesoła, pogodna, odważna, nie boi się wyzwań, energiczna.
Stanowisko : Obrońca
Żywioł : Natura
Moce : Związane z żywiołem
Partner :Podoba jej się Gniady, jednak tego nie wyznaje.
Rodzina : Nie pamięta
Historia : Urodzona na wolności. Została złapana przez kłusowników. Cudem uciekła. Przygarnął ją starszy pan imieniem Staszek, jednak jemu też uciekła i trafiła tu.
Właściciel :Teshi

Nowa klacz!

 
Imię : Savana (w skrócie Sava)
Płeć : Klacz
Wiek : 2 lata
Rasa : Koń arabski
Charakter : Miła, wesoła, pogodna, odważna, nie boi się wyzwań, energiczna.
Stanowisko : Obrońca
Żywioł : Natura
Moce : Związane z żywiołem
Partner : Zakochana w Gniadym <3
Rodzina : Nie pamięta
Historia : Urodzona na wolności. Została złapana przez kłusowników. Cudem uciekła. Przygarnął ją starszy pan imieniem Staszek, jednak jemu też uciekła i trafiła tu.
Właściciel :Teshi

Gniady kupuje pióro pegaza!

Gniady kupił pióro pegaza! Od dziś może wzbijać się w powietrze kiedy tylko chce!

A jako pegaz wygląda tak:

 http://www.tapeciarnia.pl/tapety/600x/146927_pegaz.jpg

Od Bruna CD Rudego

Trochę nie zrozumiałem ogiera. Nie znałem go choć wydawał się sympatyczny. Jest na prawdę miły, choć co było z Rubinem to już przeszłość.
-No wiesz na betę trzeba sobie zasłużyć... -powiedziałem.
-Ehh...
-Kto wie może byłbyś dobrym betą. Ale na razie wolę z tym poczekać.

<Rudzik?>

Od Rudego


A jednak! Nowy alfa! Powiew energii, dla mojego kochanego stada! Ale...ja go nawet nie znam. Dziś poszedłem na spacer, i szczęśliwym przypadkiem, się spotkaliśmy. Gdy się sobie przedstawiliśmy, zacząłem zaproponowałem spacer nad rzekę marzeń.
-Powiedź coś o sobie- nalegałem
-Ech...co tu dużo mówić
Ogier mniej więcej opowiadział mi swoją historię. Już po tym, wyrobiłem sobie na jego temat bardzo dobre zdanie.
-Teraz ty!- szturchnął mnie lekko
-O sobie?- spytałem niepewnie
-O sobie...o tym stadzie...
Bardzo krótko powiedziałem mu o sobie. Potem o stadzie.
-Rubin powiedział, że miałem zostać betą, potem...ech...
-Taak...ale betą?
-Jestem w tym stadzie od początku, i zostanę do końca!
<Brunoo >

Od Gniadego CD Rudego

-Nie ma szans. Co było to już minęło. Seda i tak czy tak nie wróci. Muszę się nauczyć z tym żyć.
-Ale Gniady....
-Cicho. Mówiłem co było minęło. Może pokocha mnie zupełnie inna klacz. Zdaje sobie  sprawę z tego że jestem brzydki, no ale bez przesady. Chcę o niej zapomnieć. Z resztą już i tak mnie nie kocha.... .
Posmutniałem i poszedłem w swoje strony

Od Rudego CD Cobalta

-Gniady...-zaczęłem
-Co?- spytał bez przejęcia
-Bo...widziałem się z Sedą...
Widziałem, że od razu się ożywił.
-I nic nie mówiłeś?! Gdzie ją widziałeś?! Gdzie jest?!- wypytywał
-Właśnie mówię! Niedaleko! Nie wiem! Ale...
-Co?
-Ale możliwe, że wróci...
<Gniady>

niedziela, 21 lipca 2013

sobota, 20 lipca 2013

Od Emily

Galopowałam sobie wesoło po łące ciesząc się z takiego obrotu sprawy. Bruno wydawał się odpowiedzialny i miły. Postanowiłam na razie się nie wychylać i spędzić ten samotnie na rozmyślaniu. Poszłam do lasu i znalazłam moje ulubione drzewko. Często przychodziłam tu i odpoczywałam. Położyłam się wygodnie pod tym drzewem i zamknęłam oczy. Wreszcie znów wszystko było jak dawniej.



Nowy członek!



http://konie101.blox.pl/resource/kMzIxMjQ5MTUsNDUzNDYyftinker.jpg

Imię : Cady 
Płeć : klacz
Wiek : 4,5 roku
Rasa : Mieszaniec: Tinker i Polski koń zimnokrwisty
Charakter : miła, dominująca, przyjacielska, lubi pomagać koniom w potrzebie, wierna, romantyczna, lojalna, ma poczucie humoru, kochana, wielkoduszna, dobra przywódczyni (to cecha po matce, którą nie lubi się chwalić) skromna, mądra, sprytna, jeśli trzeba agresywna
Stanowisko : opiekunka źrebiąt
Żywioł : natura
Moce : wszystkie związane z żywiołem. Ma jedną NIEPOWTARZALNĄ moc (chyba, że ona zdecyduje, że komuś ją da) mianowicie: potrafi kopiować/zabierać do siebie/ lub zabierać komuś swoją moc. Może też zamieniać moce kilku koni (w tym sobie)
Partner : szuka ogiera, który ją pokocha za to, jaka jest
Rodzina : Mama K-Live Tata: Santoss rodzeństwo, którego nie zna
Historia : W starym stadzie, była jedynym mieszańcem dwóch takich ras. Większość koni z tego stada, to były araby, angloaraby, angliki. Tylko ona była mieszańcem Polskiego konia zimnokrwistego, i Tinkera, dlatego reszta ją wyśmiewała. Odeszła. któregoś dnia, spotkała Bruna. Bardzo się ucieszyła, gdy zobaczyła że to Tinker. Dołączyła tu, i pewnie zostanie

Właściciel
:mat114

piątek, 19 lipca 2013

Amigo i Czika się rozstają

Para się rozstaje.


Powód: Decyzja Amigo

Od Amigo

Ponieważ stado wracało do normy postanowiłem, że na razie nie będę się pokazywał i pobędę chwile sam. Choć minęło tyle czasu czułem się jakbym to zaledwie wczoraj dołączał do stada. Znalazłem sobie miłe miejsce nad wodospadem i zacząłem rozmyślać nad dawnymi chwilami. W końcu spojrzałem w niebo i powiedziałem:
- Wszędzie dobrze, ale w stadzie najlepiej.

Od Sendy CD Karana


Uśmiechnęłam się do Karana.
- Rubin też nie był zły ale cieszę się że jednak wszystko się ułożyło. Bruno w przyszłości pewnie jeszcze nie raz nas zaskoczy.
- Tak to prawda. - powiedział - Chodźmy na spacer. - wybraliśmy się nad wodospad. Położyłam się przy brzegu i westchnęłam.
- Jak to dobrze że wciąż jesteśmy razem. - było mi tak dobrze, że słuchając szumu spadającej wody zasnęłam. Gdy otworzyłam oczy nade mną czuwał Karan.

<Karan, sorki, że takie króciutkie ale pisałam to naprędce >

Oc Cobalta CD Bruna

Podszedłem do Gniadego. Byłem ciekaw czemu dalej ubolewa nad Sedą. Odeszła i już nic się nie zrobi. Po prostu szkoda i tyle. Żyje się dalej!
-Witaj Gniady. Co tam?
-A widzisz... no bo Seda....
-Ty kurcze tylko Seda i Seda! Jest mnóstwo klaczy na tym świecie.
Gniady ze złowieszczym wzrokiem popatrzył na mnie.
-No już dobrze już dobrze. Seda nie była taka super.
Ogier poszedł do Rudego się mu wyżalić.


<Rudy?>

czwartek, 18 lipca 2013

Od Bruna WIADOMOŚĆ DLA STADA

Wiiiitajcie. Gdy zostałem  alfą napisaliście już kilka opowiadań. Więc teraz baaardzo ależ to baaardzo bym was prosił o zaproszenie nowych członków do stada. Za jednego zaproszonego konia który dołączy 5 ZP !

Od Bruna CD Cobalta

Wracam od Gniadego- powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Coś się stało?
-Tak Gniady przeżywa to że nie ma przy nim Sedy. Szkoda go ale cóż... . Musiałem go pocieszyć już mu lepiej. Pytał się o ciebie.
-W takim razie pójdę do niego. Szkoda chłopaka.
-Cześć!
-Do zobaczenia!
I nasze drogi się rozeszły. Ja poszedłem do jaskini a Cobalt podążał za Gniadym.

<Cobalt?>

Od Cobalta

Wziąłem sobie do serca słowa Sendy. Chciałem włożyć cegięłkę w mur odbudowy tego stada.Zależy mi na nim. Bardzo! To mój dom! - Myślałem leżąc na łące.
Nudno tu trochę czas rozkręcić to stado!
Spotkałem naszego nowego alfę- Bruna. Jest bardzo miły.
-Hej Bruno! Co u ciebie?

<Bruno?>

Od Gniadego

Pasłem się. Nie chciało mi się żyć! Moja ukochana myśli że jej już nie kocham. Specjalnie kazałem Brunowi zostawić nas w zakładce ''pary i potomstwo '' nas. Przecież łączą nas jeszcze dzieci... Na szczęście Syn mnie pocieszał jak tylko mógł.nie wiem czy kiedykolwiek zaufam innej klaczy. Tak bardzo chciałbym żeby Seda wróciła... . Mamy nowego alfę. Super! Ale ja dalej ubolewam nad stratą. zrobił bym wszystko aby moja ukochana klacz wróciła.... . Choć myśli że jestem chamem i w ogóle dalej ją kocham!!!!

Od Karana

Nareszcie! Nareszcie! Nowy alfa! Tylko na to czekałem. Stado będzie się rozwijać !!! Jupi!!!

Sendy: Kochana proszę cię zakończmy już tą akcję ze stajnią. Plooose. Jest nowy alfa trzeba się cieszyć! Dokończ moje opowiadanie ok?


Chopsałem sobie po łące. Gryzłem trawę ze szczęścia. Nowy Alfa! Zawsze tego pragnąłem. Bruno jest na prawdę suuper. Pozwala prawie na wszystko opiekuję się nami.
Widziałem Sendy prowadziła pogawędkę z nowym ogierem alfą. Podszedłem do nich i się przywitałem.
Rzuciłem się Sendy na szyję.
-I co fajny nasz nowy alfa? - powiedziałem gdy ogier poszedł.

<Sendy?>

Nowy Alfa!



 
 
 
 
 

Imię : Bruno
Płeć : Ogier
Wiek : 5 lat
Rasa : Tinker
Charakter : Miły i dobroduszny. Zawsze pomaga koniom w potrzebie. Jest duszą towarzystwa. Potrafi się śmiać z samego siebie. Jest odpowiedzialny i lojalny. Lubi źrebaki i opiekowanie się nimi.
Stanowisko : Samiec alfa
Żywioł : Woda
Moce : Włada żywiołem. Może z niego stworzyć co tylko chce. Może również zmieniać pogodę. Oddycha pod wodą i może być niewidzialny.
 Partner : Szuka klaczy która zarazem zawładnie jego sercem, a zarazem będzie dobrą alfą
Rodzina : Matka- Gypsy, Tata Lean i brat Little
Historia : Urodził się jako młody alfa. Gdy dorósł nie mógł znaleść sobie odpowiedniego stada. Wędrował tak od stada do stada około 2 lata. Po tym czasie zobaczył smutnego konia. Westchnął i spytał się o co chodzi. Obcy ogier mu wytłumaczył i przekazał to stado do opieki. Teraz zajmuje się Stadem Wiecznej Przygody.
Właściciel :Dark Forest
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Od Bruna dla reszty stada!

Jeszcze mnie tu nie ma ale właścicielka bloga pozwoliła mi się nim zająć. Przeglądałem strony z blogami i tu bam! Ruina stadna. Czas to odbudować i wziąć sprawy w swoje ręce! To stado znów odzyska kolory!
Bruno już dobrze się wami zajmie! Na początku uprzątnę w zakładkach niepotrzebne rzeczy i przedewszystkim się wstawię do koni :).

-Wasz nowy alfa, Bruno!

Rubin odchodzi, będzie nowy ogier alfa

Tak dobrze czytacie. Nie chcieliście mnie a więc odchodzę. Nie będę pisać opowiadania pożegnalnego bo to nie ma sensu i tak wiem że na moim miejscu będzie równie dobrze sprawował się nowy alfa. Odmieni to stado i poszuka nowych członków. To będzie dla was lepsze. Seda odeszła, Shaniti odeszła więc po co mnie tu? Nowym ogierem alfą będzie Bruno. Za niedługo dołączy do stada. Jeśli macie zamiar jeszcze pisać opowiadania proszę śmiało do Dark Forest! Nic tu po mnie.

-Wasz (były) alfa Rubin

PS Plamka i Rastan też odchodzą  (moje konie)

środa, 10 lipca 2013

Czas ruszyć naprzód!

Kiedy pisze na jakimś blogu ostatni post czy coś w tym stylu to jestem śmiertelnie poważna. Ale przecież to nie koniec. Może niektórzy wiedzą niektórzy nie, ale zanim poznałam howrse to grałam w panfu.pl . Prowadziłam również blog o tej grze, a gdy odchodziłam nieświadomie z panfu to również nieświadomie zapomniałam o tym blogu. Czasami wracam chwilami na pf i rozpamiętuję dawne chwile. Ale nie o to mi chodzi w tym poście. Słuchajcie ludzie, musicie się wziąć w garść, zamiast opłakiwać stare SWP. To, że to stado upadło to nie znaczy że wy też musicie. Spójrzcie w przyszłość i zróbcie coś ze sobą. Zresztą ja uważam że to nie jest wcale wina Rubina tylko nas wszystkich! To my przestaliśmy pisać opowiadania! Nie wińmy innych za nasze głupie błędy i zapomnijmy o wszystkim. Ja nie zamierzam rozpamiętywać tego stada tylko iść naprzód. Założyłam nawet własne stado. Jeśli ono też upadnie trudno, przyznam się do porażki i stworzę nowe. Jeśli to do was nie dotarło to chyba nic nie dotrze. Jeśli nie podoba wam się moje zdanie to nie znaczy że muszę się osunąć w nicość i spalić ze wstydu. Po prostu dalej będę sobą! Tak więc jeśli chcecie mieć do kogoś pretensje o upadnięcie SWP to tylko do siebie. I jeszcze dodam że śmiało możecie mnie krytykować w komentarzach itp. 
Ja mimo wszelkich przeszkód po prostu będę brnąć naprzód!

Pandzia534

wtorek, 18 czerwca 2013

Wiadomość do Rubina~!

Jesteś nieodpowiedzialnym ogierem/graczem na howrse!
Nie umiesz zająć się stadem,niby "mówiłeś" komuś tam,że stado jest zamknięte,ale go nie zamknąłeś!
Blog się usuwa lub zamyka,a nie zostawia na pastwę losu(choć takowego nie ma w internecie)!

środa, 29 maja 2013

Seda odwiedziła na chwilę stado.

Dawno tutaj nie byłam,ale widzę,że wszyscy są bardzo leniwi!
Nie to nie tak powinno wyglądać!Wszystko się zepsuło jak odeszła klacz alfa.
Gniady pamiętasz mnie jeszcze czy stado posłałeś w niepamięć?
Gniady czy coś zrobiłeś dla stada?
Karo,Sendy nie uwolniliście się ze stajni?

piątek, 3 maja 2013

Informacja

Od 6 maja do 10 maja nie wysyłajcie opowiadań na login Pandzia534 ponieważ jadę na zieloną szkołę i mnie nie będzie. Po powrocie znów będę pomagać przy stadzie.

Od Sendy CD historii Karana


Nie mogłam złapać oddechu. W końcu wykrztusiłam przez łzy:
- Jest źle Karan, bardzo bardzo źle - musiałam przerwać bo podszedł do mnie książę z Alfredem. Chwycił mój kantar i chcąc, nie chcąc musiałam pójść za nim. Jednak postanowiłam, że w nocy wrócę do Karana i wszystko mu powiem. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Skradałam się po cichu i doszłam do boksu Karana.
- Sendy - powiedział - co się stało? - zapytał od razu.
- Dowiedziałam się, że Książę wyjeżdża na jakiś czas. Nie wiem jeszcze po co i gdzie, ale wiem, że na bardzo długo. Problem tkwi w tym, - dodałam widząc radość Karana z wyjazdu księcia - że książę zabiera ze sobą Alfreda, a Alfredo chce bym pojechała z nimi. A ja nie chce! - rozpłakałam się. Karan patrzył na mnie nie wiedząc co powiedzieć. W końcu odezwał się:
- Musimy uciekać. Czy wiesz kiedy wyjeżdża książę?
- Za dwa lub trzy dni. - odparłam ze łzami w oczach
- To zbyt szybko. - powiedział i zamilkł, zastanawiając się nad planem ucieczki. Nie wiedziałam co robić.
- A co jeśli zostaniemy rozdzieleni? - Karan nie odpowiedział. Myślał. Sama od dłuższego czasu zastanawiałam się w jaki sposób wykorzystać mój fałszywy związek z Alfredem. Odwróciłam się i wróciłam do boksu. Nie mogłam zasnąć całą noc. Myśl, że mogę stracić tego jedynego nie dawała mi spokoju. Kiedy w końcu udało mi się zmrużyć oczy miałam dziwny sen. Sen który ocalił nam życie. Byłam na terenach naszego stada. Nad jeziorem. Nagle z jeziora wynurzyła się postać potężnego ogiera. Był jasny i ciepły. Gdy wynurzył się całkowicie stąpając lekko po wodzie zbliżał się w moim kierunku. Kiedy stał już naprzeciwko mnie uśmiechnął się lekko i wskazał kopytem na moje serce. To było wszystko, lecz zanim rozpłynął się całkowicie szepnął:
- Wierzę. - ocknęłam się nagle z drzemki. Wciąż było ciemno. Jakieś przeczucie kazało mi wyjść ze stajni. Skierowałam się na wybieg. Rozejrzałam się dookoła i zrozumiałam.
- Dziękuje, Selvatico. - szepnęłam do gwiazd na niebie. Zawróciłam w stronę boksów. Podreptałam cicho po klucze od więzienia moich przyjaciół. Szczęśliwy traf sprawił, że wszystkie konie spały jak zabite, a po stajni nikt się nie kręcił. Wzięłam klucze w pysk i poszłam do boksu Karana. Otworzyłam drzwi najciszej jak umiałam ( co było trudne, trzymając klucze w pysku ) i rzuciłam się Karanowi na szyję. Po chwili wszyscy moi przyjaciele byli wolni. Zwróciliśmy się w stronę wyjścia na wybieg i po kolei wyszliśmy ze stajni. Kątem oka dostrzegłam, że Lizy obejrzała się jeszcze na boks nr 1, ale już po chwili była przy drzwiach.
- Sendy, jakim cudem nikt cię nie widział? - spytał Rubin. Uśmiechnęłam się.
- Tajemnica. Ale nie jesteśmy jeszcze wolni. - odparłam
- No tak, jak uciekniemy z wybiegu? - zmartwił się Amigo
- O to się nie martw. Chodźcie za mną. - powiedziałam i ruszyłam w stronę płotu. Bacznie oglądałam najmniejszy jego fragment, aż w końcu się zatrzymałam i oznajmiłam:
- To tu. - zaczęłam uderzać nogami w płot, a potem przyłączyli się pozostali. Udało się. Ogrodzenie się złamało. Z radością ( ale po cichu ) wyskoczyliśmy przez zrobioną przez nas dziurę. Wszyscy już chcieli uciekać dalej wgłąb lasu, ale ja zatrzymałam się i zaczęłam ''naprawiać'' płot. Kiedy jako tako był gotowy, pogalopowałam w stronę moich przyjaciół. Zatrzymaliśmy się przy małym drzewie.
- Sendy, teraz to musisz nam powiedzieć jak to zrobiłaś. - powiedział stanowczo Karan. Uśmiechnęłam się tajemniczo i obok mnie pojawił się duch mojego ojca. Podszedł bezszelestnie do zszokowanego Karana, położył kopyto na jego grzbiecie, uśmiechnął się i zniknął. Podszedł do mnie Rubin i powiedział:
- Ty to masz naprawdę zwariowaną rodzinkę. - a wszyscy pokiwali potwierdzająco głowami.
- Ale to nie koniec. Selvatico obiecał doprowadzić nas bezpiecznie do tego drzewa. Dalej musimy radzić sobie sami. - oznajmiłam - Lepiej uciekajmy. - i rzuciłam się do ucieczki. Biegliśmy tak przez jakiś czas. Nagle zatrzymałam się i powiedziałam ni stąd ni zowąd:
- Nie musisz być samotny. - moi przyjaciele nie rozumieli o co mi chodzi, ale zaraz po tym jak to powiedziałam zza jednego z drzew wyłonił się Alfredo.

<Karan>

czwartek, 2 maja 2013

Seda odchodzi!

Seda odchodzi!

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d1/Holsteiner_Apfelschimmel-2005.jpgSeda odchodzi!
Powód:Nic się tu nie dzieje i koniec.Decyzja właściciela.


Od Sedy
Mam ważniejsze rzeczy do roboty i niż wchodzenie na ta stronę,na której nic a nic się nie dzieje!

Od Sedy

Nic się tutaj nie dzieje.
Gniady,tak trudno odpisać na opowiadanie no jak widać tak.
Odchodzę z tego podupadającego stada.Nie podoba mi się już tutaj.Jest strasznie.Nic się nie dzieje.Alfa Rubin pisał mi,że JA nie opiekuję się stadem,a ON co?Nie ma co tutaj robić.Nikt nie jest aktywny i nikt nic nie pisze.Fajne stado w,którym są ludzie,którzy w ogóle się nie udzielają i Alfa,która w ogóle nie spogląda na to stado!Denerwujecie mnie,zaraz napisze post,że odchodzę to moje ostatnie słowo w tym STADZIE.Jeżeli obchodzi cię to stado Rubin to wchodź na tą stronę tyle razy ile ja wchodziłam,gdy nic nie pisałam.Obserwowałam wszystko!A ty tego nie doceniłeś i już!A szkoda gadać!


poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Od Rudego

Spacerowałem z Lili. Zastanawiałem się czy dobrze zrobiłem. No cóż...
-Nad czym myślisz?-spytała klacz
Opowiedziałem o co chodzi.
-Nasze stado jest lepsze- uśmiechnęła się
-Ale ja nikogo...-zacząłem się irytować Lili to zauważyła
-Muszę iść obiecałam Czice że do niej pójdę- powiedziała szybko i odbiegła
Nudziłem się przez resztę dnia. Nagle podbiegł jakiś koń.
<Jakiś koń? >

niedziela, 28 kwietnia 2013

Diana odchodzi!

Diana odchodzi!
http://najlepsi-przyjaciele-konie-i-kucyki.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/1053279/files/blog_nq_4130902_6346629_tr_postin.jpgPowód:Decyzja właściciela.

Smutno nam!

Proszę Alfę o usunięcie jej z zakładki Konie

sobota, 27 kwietnia 2013

Od Lizy CD historii Rubina


Podziękowałam Rubinowi za lilię i uśmiechnęłam się. Spojrzałam się jeszcze raz na kwiatek.
- Rubin - zaczęłam - jak nazywa się to jezioro?
- Nie ma nazwy. - odpowiedział - Nikt nie chciał tu przychodzić więc o nim zapomniano i najczęściej mówiono o nim po prostu ''ponure jezioro'' . - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się chytrze. Kiedy Rubin dalej opowiadał o jeziorze ja powoli i ostrożnie zaczęłam się zanurzać w wodzie. Wzięłam głęboki oddech i zanurzyłam się całkowicie. W pewnym momencie ogier ucichł i zaczął niepewnie:
- Lizy? Jesteś tu? - słyszałam jak przechadzał się niespokojnie po brzegu. Wyjrzałam nad wodę i zobaczyłam, że Rubin odwrócił się plecami do brzegu. I w to mi graj. Wyskoczyłam nagle z wody wprost na zdezorientowanego ogiera.
- Lizy! - krzyknął zdumiony. Ja chichotałam pod nosem i patrzyłam na Rubina. Wkrótce śmiał się razem ze mną. Przysiedliśmy na brzegu jeziora i rozmawialiśmy. O czym? O różnych rzeczach. W pewnym momencie odezwałam się:
- Liliowe Jezioro.
- ? - nie zrozumiał Rubin.
- Co powiesz o takiej nazwie? Pasuje idealnie - uśmiechnęłam się i spojrzałam na lilię od ogiera.

<Rubin>

piątek, 26 kwietnia 2013

Wygląd Kasztana

Bez mojej zgody... jak mogłaś.... teraz dam moim zdaniem: i nasze źrebaczki nie są ''mieszaniną'' są końmi.

I MÓWIĘ: NIE PODOBA MU SIĘ DIANA ! CZEMU ZROBIŁAŚ TEN FORMULARZ BEZ MOJEJ ZGODY?

                                                                     
Imię:Kasztan
 Płeć:Ogier
Wiek:2 lata
Rasa: Koń trakeński i koń andaluzyjski
Charakter:wesoły, rozbrykany,miły, szczery, pomocny, chętny do współpracy, zabawny
Stanowisko:Obrońca
Żywioł: Woda
Moce: Związane z żywiołem.
Partner: Szuka
Rodzina:Mama Seda,Tata Gniady, siostra Chestnut
Historia: Urodził się tu i wychował.
Właściciel:aniwa

Od Gniadego CO TO MA BYĆ

SEDA zmieniłaś wygląd mojego syna bez mojej zgody!!! CO TO MA BYĆ?!

Lili kupuje Eliksir Lorissy!

Lili kupiła Eliksir Lorissy i zmieniła wygląd!

Oto wygląd wcześniejszy:


A teraz teraźniejszy:
http://www.puzzlomania.pl/image/154791.jpg





















PS.Proszę jako Seda naszego ukochanego alfę o zmianę wyglądu LILI!






czwartek, 25 kwietnia 2013

Smogier dorósł!





Imię: Smogier
Płeć:Ogierek
Wiek 2 lata
Rasa :SP
Charakter : cwany, sprytny, zwinny, ma charakterek, sam wybiera sobie przyjaciół, narowisty, umie walczyć o swoje, wybuchowy, dosyć przyjacielski, miły, kochający, romantyczny, silny przywódczy.
Stanowisko: obrońca alf
Żywioł: pogoda i czas
Moce: wszystkie związane z żywiołami, ma jad w zębach, ma kilka małych mocy z żywiołu natury
Partner: zakochany w pewnej klaczy ale boi się że nie ma szans i że się ośmieszy.
Rodzina: mama Czika ojciec Bongo (ale uważa że jego ojcem jest Amigo)
Historia: Urodzony w stadzie wiecznej przygody reszta to takie drobnostki
Właściciel: mat114

Silverado dorósł!

Imię:Silver
Płeć:Ogier
Wiek: 2 lata
Rasa : SP
Charakter : ma wielkie poczucie humoru, lubi robić żarty i psikusy, bardzo rzadko się boi, ma bardzo silny charakter, lubi przewodzić, świetnie walczy, dobrze czuje się w towarzystwie i świetnie się dogaduje z innymi, ma w sobie coś takiego że wszyscy lubią jego towarzystwo, jest super sprytny, dla swojej partnerki gotowy zrobić wszystko
Stanowisko: wojownik
Żywioł: natura czas
Moce: wszystkie związane z żywiołami, czyta w myślach (w tym telepatia) niewidzialność i prychanie ogniem
Partner: szuka, może ktoś go pokocha?
Rodzina: mama: Lili tata: Rudy najlepszy przyjaciel Smogier
Historia: Urodzony i wychowany w stadzie wiecznej przygody. Choć dokładnie w stadzie Średniego ogiera
Właściciel: lilena11

Od Diany

Spacerowałam po terenie stada. Nudziło mi się, a większość koni nie chciało ze mną rozmawiać. Zwłaszcza Rubin nie wiem dlaczego mnie unikał. Reszta koni czasem powiedziała cześć. I pomyśleć że dołączając do tego stada miałam szanse na partnera. No cóż...szkoda. Może jeszcze kogoś poznam? Spotkałam po drodze Lili i Czike. Trochę je znałam. W końcu to jedyne konie jakie znam. I jeszcze Seda Postanowiła się przyłączyć do rozmowy. Zobaczyłam jeszcze jednego konia ale chyba go nie znałam
<Kto chce?>

Kasztan i Chestnut stały się dorosłymi końmi!

Imię:Kasztan
 Płeć:Ogier
Wiek:2 lata
Rasa:Mieszanina trakena z andaluzem
Charakter:wesoły,rozbrykany,miły,szczery,pomocny,chętny do współpracy,zabawny
Stanowisko:Obrońca
Żywioł:Woda
Moce:Wszystkie związane z żywiołem,czyta w myślach,przewiduje przyszłość,przenika  przez wszystko jeśli chce.
Partner:Bardzo podoba mu się Diana
Rodzina:Mama Seda,Tata Gniady,siostra Chestnut
Historia:No chyba wiadomo.Urodził się tu i tu się wychował.
Właściciel:aniwa
            
Imię:Chestnut
Pleć:Klacz
Wiek:2 lata
Rasa:Taka sama jak u Kasztana
Charakter:Wesoła,zabawna,szybka,przyjacielska,zwinna,posłuszna
Stanowisko:Nauczycielka Mocy
Żywioł:Woda
Moce:Może teleportować się gdzie chce,bardzo szybko biega,bardzo dobrze skacze,panuje nad wodą.
Partner:Jest zakochana w Cobalcie
Rodzina:Taka sama jak u Kasztana tylko zamiast siostry ma brata Kasztana
Historia:Chyba nie trzeba pisać
Właściciel:bibsi123

Od Sedy CD Gniadego

Chyłkiem wyszłam z mojego "teraźniejszego domu" i poszłam się przejść.
Przechodziłam akurat obok stajni Gniadego i przez okienko,które było otwarte zobaczyłam Gniadego z jakąś jasno kasztanowatą klaczą miziała go,a on nie okazywał jej uczuć.
Zapytałam się go(telepatycznie):
-Co to za klacz?
Odpowiedział telepatycznie i jednocześnie zrobił smutną minę do okna za ,którym stałam:
-Razteca,moja "nowa" partnerka,wcześniej kochał ją Nonerro.
-Aha,a ona...?-nniedokończyłam bo zobaczyłam sługusa Nonerra idącego wprost na mnie.
-Muszę już iść-powiedziałam po chwili.
-Dlaczego?-zapytał Gniady.
-On tu idzie i nie chodzi mi o Nonerra not o pa.Przyjdę do ciebie w nocy Gniady.
-Dobra-powiedział i "przytulił się" do Razteci
Poszłam na pobliską łąkę,ale nie popasłam się długo,ponieważ przyszedł Nonerro.
Wróciłam się do mojego "domu" i zostałam tam do wieczora.
Gdy wszyscy poszli już spać ja się wymknęłam i poszłam do Gniadego.
-Cześć kotku-powiedziałam cichutko przez okno
-Cześć Seda!-powiedział ucieszony Gniady.
-Poczekaj spróbuję tu wejść - powiedziałam i poszłam do drzwi stajni.
Weszłam do środka i zobaczyła leżącą Raztecę.
-Co jej..?
-Nic po prostu zasnęła-odpowiedział Gniady.
Razteca nie wyglądała na złą klacz,po prostu była po wpływem Nonerra,a to bardzo źle.
-I jak się czujesz z "nią"?-powiedziałam.
-No nie tak strasznie może być-odpowiedział.
-Może jutro już wrócimy do naszego domu Gniady-powiedziałam-Zobaczymy nasze źrebaki.
-No,ale dlaczego nie już teraz-powiedział trochę oburzony Gniady.
-Jeszcze nie możemy-powiedziałam robiąc złą minę-Zorientują sę bardzo szybko.
<Gniady?>

środa, 24 kwietnia 2013

Od Karana cd Sendy

Co noc całowałem Sendy w policzek. Dziękowałem jej za taki piękny podarunek...
Inne konie patrzyły na nas z litoscią.
Nastał ranek. Wszyscy wstali i przeciągali się. Ja z prosiakiem dalej spaliśmy.
-Nie wiem co robić... tu jest całkeim fajnie...
-Zwariowałeś? Siano ci uderzyło do głowy?!
-Nie prosiak na niej spał..
-Nasze stado jest ważniejsze....
Nagle ujżałem Alfreda. Zwrócił się do klaczy.
-Chodź Sendy, nie będziesz już widywać tego karego ogierka.
Widziałem że sendy się obraziła, ale za namową Alfreda poszła.
Nudziłem się w boksie myśląc co może się stać, za parę minut, godzin, dni..
Sendy wyglądała na ucieszoną i pełną energii na padoku. :Lecz tak nie było. Konie zniknęły. W tym Al i Sendy.
-Ojejku...
Do stajni nagle wparowała fałszywa para. Sendy z płaczem do mnie pobiegła. Wstałem i się zapytałem:
-Co się stało kochanie?

<<Sendy>>

Od Gniadego CD Sedy

-Nie martw się kochanie...
-Jak ty to...
-Telepatyczne łącze.
Umilkłem. Nagle do mojego boksu weszła klacz o imieniu Razteca, nie znałem jej.
-Siwa, co to jest? - spytałem na głos.
-Nie co ale kto- odpowiedziała Razteca.
Spojrzłąem na nią.
-Kim jesteś?
-Jestem twoją nową partnerką! Kiedyś Nonerro mnie kochał, dziś jestem twoja... Nonerro weźmnie Gamę.
-Co ty wygadujesz?!
-To prawda... -klacz przytuliła się do mnie.
-Odejdź! - krzyknąłem uderzając klacz.
Naraz wszedł Nonerro ze srogą miną.
-Co ty robisz rudzielcu?! Czemu bijesz Raztecę?!
Spojrzałem na niego.
-Niech ucieka ja kocham Sedę.
-Znaczy Gamę?
-Tak.
- W takim razie, Razteca zostanie tu z tobą aż ją polubisz.
Patrzyłem na klacz z żalem. Cały czas się do mnie kleiła, ja się broniłem jak mogłem...
Myślałem co będzie z Siwą jak się o tum dowie, przecież nie kocham tej fałszywej klaczy, Nagle Seda przeszła niedaleko mojego boksu patrząc na mnie. Miałem nadzieję że zrozumie tę sytuację...

<Seda CD>



Razteca:

wtorek, 23 kwietnia 2013

Od Sedy

Rudy,Gniady czy możecie dokończyć moje opowiadania?
Proszę nudno mi trochę,a nie ma co zaczynać nowego tematu.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Od Sendy CD Karana


Wiedziałam, że bez planu nie uda nam się uciec. Żołnierze księcia znowu zamknęli nas w boksach, ale tym razem użyli potężnym kłódek i innych zabezpieczeń. Ucieczka była więc niemożliwa. W nocy kiedy wszyscy spali ja myślałam jak uchronić moich przyjaciół. Myślałam bardzo, bardzo długo, aż w końcu wymyśliłam.
- Proszę wyprowadzić Perłę i Alfreda na wybieg - oznajmił któregoś dnia książę. Uśmiechnęłam się. Wychodząc na wybieg za Alfredem mrugnęłam dyskretnie do przerażonego Karana. Kiedy znalazłam się sam, na sam z Alfredem, ogier tak jak za pierwszym razem zaczął mnie okrążać. Patrzył na mnie podejrzliwie.
- Coś planujesz - stwierdził po chwili i zatrzymał się przede mną - Przez ostatnie kilka dni dziwnie się zachowujesz.
- Po prostu przejrzałam na oczy - odpowiedziałam - Nie chce mieć już nic wspólnego z tym irytującym ogierem i zarozumiałymi końmi. - mówiłam to pewnie. Alfredo uśmiechnął się.
- Wiesz co? Takie jak ty lubię najbardziej. Idealnie się nadajesz na moją partnerkę.
- Schlebiasz mi - zamrugałam oczami i przybliżyłam się do Alfreda. Zaczęłam się do niego kleić i łasić jak kot. Kiedy stajenny przyszedł zabrać nas s powrotem do boksów, wziął mój kantar i pociągnął w swoją stronę, żeby zamknąć mnie w ciemnym i ciasnym boksie. Jęknęłam do Alfreda:
- Ratuj kochany - Alfredo, jakby go piorun trzasnął stanął w mojej obronie, a biedny stajenny upadł w stóg siana. Gdy przyszedł książę i zauważył jak bardzo się do siebie przywiązaliśmy z Alfredem polecił stajennemu  żeby zaprowadził nas do boksu numer 1. Kiedy prowadził nas przez boksy moich przyjaciół poczułam, że mnie znienawidzili, a gdy przechodziłam obok boksu Karana schyliłam się w jego stronę i szepnęłam do ucha tak by nikt tego nie słyszał:
- Uratuję was - i jakby nigdy nic przytuliłam się do Alfreda. Dotarliśmy w końcu na miejsce. Boks numer 1. Kiedy na niego spojrzałam wydawało mi się, że to nie jest boks tylko prawdziwy koński apartament. Aż brak mi słów żeby go opisać, ale to na co szczególnie zwróciłam uwagę to fakt, że to boks dla 2 koni. Późną nocą kiedy Alfredo spał, wymknęłam się po cichu i powędrowałam do boksu Karana.
- Karan, najdroższy. - szepnęłam tak cicho, żeby nie obudzić reszty. Ogier wstał i popatrzył na mnie. Był zdenerwowany.
- Czemu mi to zrobiłaś? - narzekał - Czemu mi nie powiedziałaś? Mogłem ci pomóc. Wymyślilibyśmy inny sposób.
- Ile by nam to zajęło? Wybacz kochany, ale to jedyne wyjście. Wybacz też, że ci nie powiedziałam od razu, ale nie mogłam. Obiecuję, że was wszystkich uratuję. - i schyliłam łeb w stronę kart boksu. Po policzku spłynęła mi łza. Następnego ranka obudziłam się jakaś senna i zmęczona. Alfredo był zaś w znakomitym humorze. Obawiałam, że powie coś czego najbardziej się bałam, na szczęście on w ogóle o tym nie myślał. Od kiedy zamieszkałam, z Alfredem w boksie numer 1 miałam o wiele więcej swobody. Co dzień chodziłam z moim fałszywym partnerem na długie spacery po łące. A co noc skradałam się do mojego prawdziwego partnera i opowiadałam mu o złym ziarnie, które zauważyłam w sercu Alfreda. Co najgorsze obawiałam się, że to małe ziarenko z czasem zacznie kiełkować. Co noc po darowywałam również mojemu partnerowi coś czego nikt nie mógł dostrzec, czego nikt nie mógł mu zabrać. Nadzieję.

<Karan ( nie za ckliwe? :D ) >

Od Sedy CD Gniadego

-No zobaczyłam go w krzakach i weszłam,chwile popluliśmy sobie w pyski(gadaliśmy ,a nie była to zdrowa dla mnie rozmowa) i drugi podszedł mnie od tyłu.Widziałam go bardzo dobrze,ale kopnął mnie w tylne nogi i upadłam,a potem już wiesz.
-No dobra,ale zostawili cię?
-No widzisz jakie fajtłapy,ha nawet nie umieją...odeszli....Gniady uważa-j!-krzyknęłam.
Nonerro wskoczyła na Gniadego i powalił go,tamten drugi związał mu nogi i zaczął ciągnąć.
-No ukochana!Idziesz czy chcesz skończyć jak ten wypierdek?-zapytał złośliwie.
-Nie,o na pewno nie!-odskoczyłam na bok i kopnęłam Nonerra w klatkę piersiową.
Ale on jakoś przetrwał i gdy łapałam równowagę po kopniaku ugryzł mnie i podstawił haka.Upadłam.
-Oo,czyli wolałaś wybrać los tego nieszczęsnego co?
-Daj mi spokój.Nasze stado cię pokonało,a ty jeszcze powróciłeś hm?-próbowałam się uwolnić.
-No moja droga,mam nadzieję,żę lubisz sznury i ciasne pomieszczenia.Znalazłem sobie opuszczoną stajnie,nadającą się właśnie dla takich kobył jak ty!
Próbowałam się uwolnić tak jak Gniady,ale nie udało się.
-Nie martw się Gniady,będzie dobrze-powiedziałam,gdy Nonerro stawiał mnie na nogi(oraz Gniadego) i trzymali liny w pyskach .
-Cisza!-krzyknął Nonerro -Z tym wałachem-(mówił o Gniadym)-rozliczę się później!Najpierw wsadź go  boksu z szczurami,a kobyłę ja wezmę!
-Tak,spoko!-odpowiedział ten idiota drugi ogier.
Szliśmy jakieś półtorej godziny.Zobaczyłam stajnię,trochę straszną,ale mogła być :( .
Drugi ogier zabrał Gniadego i poszli do tej stajni,a Nonerro ze mną poszedł do jakiegoś budynku przypominającego oborę.
-No tutaj ty będziesz kochana.
-O co ci chodzi Nonerro co?-zapytałam.
-Gamo,a raczej Sedo(bo tak cię chyba nazywają w tamtym stadzie)zostań ze mną,ja nie chciałem wcale źle,ale zakochałem się w tobie.
-Yhym,tak - fuknęłam ironicznie.
-Serio,ja nie kłamię-ględził znów Nonerro.
-Wkurzasz mnie!Lepiej nas wypuść!Na pewno będą nas...a jednak nie bo Rubin nie będzie się martwił o to,że nas nie ma bo nie jestem już betą.
-Ha ha ha,jeżeli nie po dobroci to wiesz...
-No i co źrebak tak jak Shaniti?
-Nie to już przeżytek-powiedział-Będziesz utaj po prostu siedzieć i nic innego,chyba,że jakiemuś ogierowi się zachce to nie będę odmawiał!
Zamilkłam i myślałam co jest z Gniadym.
 <Gniady co z tobą :( ?>

Od Rudego CD Rubina

Zdecydowałem- powiedziałem z łbem w dole
-Domyślam się- poganiał
-Wybrałem....rodzinę...- powiedziałem dziwnym tonem: coś między smutkiem i radością- ale Was pewnie nie wiele to obchodzi
W tym momencie podszedł Amigo, Seda, Lili, Czika i kilka innych koni
-Mnie odchodzi- powiedziała Lili
-I mnie- Czika podeszła do mnie i Lili.
-Wiesz ile mnie to kosztowało...-zwróciłem się nie wiem do kogo
-Wiem- odpowiedział nagle Rubin
<Rubin>



Od Gniadego CD Sedy

Po chwili otrzepałem się i wyszłem na brzeg. Zobaczyłem leżącą Sedę. Szybko do niej podbiegłem.
-Matko , kochanie co ci się stało?!
- Ooogier.. mnie.. lina...
- Dobrze już nie ważne...
Próbowałem odwiązać sznur. Gryzłem go i wierzgałem.
- To na nic!
- Wcale że nie...
Odgryzłem kawałek. Lina się przerwała.
-Chodź idziemy!
Seda nie mogła ustać na nogach. /Musiałem jej pomóc.
-Więc jak to się stało że porwali cię i zostawili?

Od Gniedego: Przepraszam że krótkie ale nie miałem pomysłu...

<Seda>

sobota, 20 kwietnia 2013

Od Sedy

Nikt nie kończy moich opowiadań,nudno mi!
Proszę napisz ktoś coś?
Gniady,Rudy?
Plis!

czwartek, 18 kwietnia 2013

Od Sedy CD Rudego

-Dzieciaczki idźcie się pobawić gdzie indziej co?>
-Dobrze mamo!-odpowiedziały równocześnie źrebaki.
-To na czym skończyliśmy?
-Na?A na tym,ze chcesz powrócić na stanowisko bety.
-Aha,nie wiem czy pozwoli,nie spisałam się zbyt dobrze,nie robiłam nic przez jakiś czas,ale nie mogłam ponieważ szukałam odpowiedzi na pytania.Główkowałam dniami i nocami nad dziwnymi pytaniami.
-Zrymowałaś-powiedział Rudy.
-No faktycznie,hm to dobrze.
-A nad czym ty myślałeś lub nie myślałeś?
Po tym pytaniu odeszłam kawałek od Rudego i popatrzałam na źrebaki,bawiły się jak zawsze na łące razem motylkami.Pluskały się czasem w jakichś kałużach.Kochane.
Po paru minutach patrzenia na rzkoszne maluchy zapytałam znów.
-A ty może nad czym myślałeś lub rozmyślałeś?
<Rudy?>

Od Rudego CD Sedy

-Nom...-mruknąłem
-Myślisz że może znowu uda mi się wrócić?- spytała
-Tak. Dobrze sobie radziłaś. Pogadaj z alfą...
Seda spojrzała za siebie.
-Kasztan...Chese- powiedziała a źrebaki zaczęły się bawić w wodzie
Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę a potem...
<Seda>

Od Sedy CD Gniadego

-Tak tak Gniady-odpowiedziałam.
-Coś się stało?-zapytał Gniady.
-No nie nic się nie stało,trochę się zagapiłam bo zobaczyłam coś w oddali-odpowiedziałam-ale to nic może chodźmy jeszcze nad wodospad co?
-No okej.
Poszliśmy na wodospad,stanęłam za Gniadym (akurat pił ) wepchnęłam go do wody.
Wynurzył się po chwili i ochlapał mnie wodą.Zaśmiałam się.
-No co chodź tutaj tchórzu!-krzyknął nagle.
Wskoczyłam do niego i zaczęłam pływać wokół ogiera.
Zanurzałam go,a on mnie. Podobało mi się to.W pewnym momencie zobaczyłam jakiś ruch w krzakach.Nie powiedziałam nic Gniademu.Pływałam dalej.Zza krzaków wyjrzał jakiś inny koń i kiwnął na mnie.
Zadziwiłam się.Pomyślałam,że to może być Nonerro z pokonanego już stada,może nie zapomniał tego co zrobiłam razem z Lili?Może nas śledził?Powiedziałam do Gniadego:
-Zostań tutaj na chwilkę zaraz przyjdę dobrze?
-No okej,jest mi bardzo przyjemnie-odpowiedział. Chyba nic nie zauważył.
Weszłam za krzaki,szłam chwilę i zobaczyłam karego ogiera razem z jakimś,chyba to był koń bengalski.
-Co?Nonerro?-zapytałam.
-Tak-uśmiechnął się szyderczo.
-Ale nie możesz tutaj wchodzić to teren nie twojego stada!Wypad stąd!
-Ha ha ha,bardzo śmieszne moja droga Gamo!-odpowiedział.
-Ja wcale nie żartuję!-tupnęłam w ziemię-odwal się i wypad!
-No a jak nie to co?-powiedział-Dykt podejdź do niej i ją powal,a później coś zrobimy-szepnął do ogiera obok.
Gniady ogier zaczął mnie podchodzić od tyłu i w końcu kopnął lekko w moje nogi żebym upadła.
Po chwili leżałam na ziemi,nie krzyczałam bo to nie miałoby sensu,wtedy pojmali by też Gniadego,
Zimnokrwisty ogier zaczął ciągnąć mnie za line,którą mnie przywiązał.
Gniady chyba nadal pływał,choć może się zaniepokoił.
<Gniady?Ratuj?>

Od Rubina CD Lizy


- Oki. Poszedłem za klaczą.
Szliśmy kamienistą drogą. Wpatrywałem się w jeden punkt.
-Co jesteś taki spięty rozluźnij się!
- Dobrze, spokojnie!
Pobiegłem za klaczą wierzgając.
-Chyba się zbliżamy. - powiedziała Lizy
- No tak, nigdzie nie jest tak ponuro jak tutaj...
Rzuciłem klaczy wesołe spojrzenie.
Podszedłem bilżej jeziora i napiłem się. Lizy przez przypadek pchnęła mnie do wody.
Zanurkowałem. Szybko jednak znów się wynurzyłem.
- A to za co było?!
- Za darmo! - zażartowała klacz.
Mokry, no cóż przemoknięty zacząłem jeść trzcinę rosnącą nad brzegiem. Lizy ze mną.
Spoglądałem co chwilę na klacz.
-Co tak się patrzysz?
-No co nie wolno?
- Wolno, wolno.
Przez chwilę się odwróciłem i pobiegłem w stronę kwitnącej lilii.Zerwałem ją i podałem Lizy.
-Ładna...
- Ładny kwiatek dla ładnej klaczy- uśmiechnąłem się.

<Lizy>

Od Gniadego

Poszedłem sobie do lasu. Słyszłem że Rubin poszedł za Karanem i Sendy. Ja topiłem smutki.
Nagle zobaczyłem moją partnerkę.
-Cześć kochanie! - humor od razu mi się poprawił.
- Witaj!
-Co u ciebie?
-A nic...
- Ciesz się! Przecież nasze źrebaki są takie wesołe, ptaki śpiewają, latają trzmiele, jest wiosna!
Popatrzyłem na Sedę.
-Mały wyścig?
-A gdzie?
-Do rzeki?
Ruszyliśmy tam. Galopowałem za klaczą biegnąc po kwiatach. Po drodze uzrywałem kilka. Gdy dotarliśmy na miejsce podszedłem do Sedy.
-Piękne kwiaty dla pięknej klaczy!- powiedziałem uśmiechając się.
- Dziękuję.
-Wpiąć ci je w grzywę?
-Oczywiście!
Wpiąłem Siwej w grzywę krokusy i przebiśniegi.
- Ślicznie wyglądasz!
Klacz się zarumieniła.
Poszliśmy nad rzekę, słońce zachodziło....
- Piękne widoki... - szepnąłem klaczy i pocałowałem ją.

<Sedo, kotku? ♥>

Od Sedy CD Rudego

-No wiesz co-powiedziałam obrażona-Ja ciebie bardzo lubię i szanuję.
-To mnie trochę rozweseliło wiesz-odpowiedział z małym uśmieszkiem.
-No mam nadzieję-odpowiedziałam-Może chcesz pójść na spacer?-zapytałam po chwilce przerwy.
-No dobra-odpowiedział.
Poszliśmy nad wodospad,ja weszłam do wody i się w niej położyłam,był straszny upał.
Rudy też wszedł do wody i zrobił to samo co ja,najwyraźniej mu też było bardzo gorąco.
-Mi jest smutno,że Rubin mnie zwolnił,ale to moja wina-zaczęłam temat.
-...
<Rudy?>
Dopiska od Sedy:
-Przepraszam,że opowiadanie nie zajęło 5 linijek,ale nie miałam pomysłu.

środa, 17 kwietnia 2013

Od Sendy CD historii Karana


Wiedziałam, że bez planu nie uda nam się uciec. Żołnierze księcia znowu zamknęli nas w boksach, ale tym razem użyli potężnym kłódek i innych zabezpieczeń. Ucieczka była więc niemożliwa. W nocy kiedy wszyscy spali ja myślałam jak uchronić moich przyjaciół. Myślałam bardzo, bardzo długo, aż w końcu wymyśliłam.
- Proszę wyprowadzić Perłę i Alfreda na wybieg - oznajmił któregoś dnia książę. Uśmiechnęłam się. Wychodząc na wybieg za Alfredem mrugnęłam dyskretnie do przerażonego Karana. Kiedy znalazłam się sam, na sam z Alfredem, ogier tak jak za pierwszym razem zaczął mnie okrążać. Patrzył na mnie podejrzliwie.
- Coś planujesz - stwierdził po chwili i zatrzymał się przede mną - Przez ostatnie kilka dni dziwnie się zachowujesz.
- Po prostu przejrzałam na oczy - odpowiedziałam - Nie chce mieć już nic wspólnego z tym irytującym ogierem i zarozumiałymi końmi. - mówiłam to pewnie. Alfredo uśmiechnął się.
- Wiesz co? Takie jak ty lubię najbardziej. Idealnie się nadajesz na moją partnerkę.
- Schlebiasz mi - zamrugałam oczami i przybliżyłam się do Alfreda. Zaczęłam się do niego kleić i łasić jak kot. Kiedy stajenny przyszedł zabrać nas spowrotem do boksów, wziął mój kantar i pociągnął w swoją stronę, żeby zamknąć mnie w ciemnym i ciasnym boksie. Jęknęłam do Alfreda:
- Ratuj kochany - Alfredo, jakby go piorun trzasnął stanął w mojej obronie, a biedny stajenny upadł w stóg siana. Gdy przyszedł książę i zauważył jak bardzo się do siebie przywiązaliśmy z Alfredem polecił stajennemu  żeby zaprowadził nas do boksu numer 1. Kiedy prowadził nas przez boksy moich przyjaciół poczułam, że mnie znienawidzili, a gdy przechodziłam obok boksu Karana schyliłam się w jego stronę i szepnęłam do ucha tak by nikt tego nie słyszał:
- Uratuję was - i jakby nigdy nic przytuliłam się do Alfreda. Dotarliśmy w końcu na miejsce. Boks numer 1. Kiedy na niego spojrzałam wydawało mi się, że to nie jest boks tylko prawdziwy koński apartament. Aż brak mi słów żeby go opisać, ale to na co szczególnie zwróciłam uwagę to fakt, że to boks dla 2 koni. Późną nocą kiedy Alfredo spał, wymknęłam się po cichu i powędrowałam do boksu Karana.
- Karan, najdroższy. - szepnęłam tak cicho, żeby nie obudzić reszty. Ogier wstał i popatrzył na mnie. Był zdenerwowany.
- Czemu mi to zrobiłaś? - narzekał - Czemu mi nie powiedziałaś? Mogłem ci pomóc. Wymyślilibyśmy inny sposób.
- Ile by nam to zajęło? Wybacz kochany, ale to jedyne wyjście. Wybacz też, że ci nie powiedziałam od razu, ale nie mogłam. Obiecuję, że was wszystkich uratuję. - i schyliłam łeb w stronę kart boksu. Po policzku spłynęła mi błękitna łza. Następnego ranka obudziłam się jakaś senna i zmęczona. Alfredo był zaś w znakomitym humorze. Obawiałam, że powie coś czego najbardziej się bałam, na szczęście on w ogóle o tym nie myślał. Od kiedy zamieszkałam, z Alfredem w boksie numer 1 miałam o wiele więcej swobody. Co dzień chodziłam z moim fałszywym partnerem na długie spacery po łące. A co noc skradałam się do mojego prawdziwego partnera i opowiadałam mu o złym ziarnie, które zauważyłam w sercu Alfreda. Co najgorsze obawiałam się, że to małe ziarenko z czasem zacznie kiełkować. Co noc po darowywałam również mojemu partnerowi coś czego nikt nie mógł dostrzec, czego nikt nie mógł mu zabrać. Nadzieję w postaci jednej błękitnej łzy.

<Karan ( nie za ckliwe? :D ) >

wtorek, 16 kwietnia 2013

Od Rubina CD Rudego

Sczerze nie czułem tej więzi, nie wiedziałem że Rudy taki się zrobi.
-Wiesz muszę ci to powiedzieć. Skoro na prawdę jesteś dobrym Rudym to musisz zrezygnować z jednego stada albo z nas , albo z tamtego.
Rudy na mnie popatrzył.
- Trudne...
- Wiem...
Skierowałem się ku rzece popływać i ''odstresować'' . Spojrzałem miernym wzrokiem na trzcinę.
- Już nawet nie chce mi się jeść...- pomyślałem
Rudy stał na brzegu myśląc i myśląc.
- Więc zastanowiłeś się?
Popatrzyłęm ubłagalnie na Rudego


<Rudy>

Od Karana CD Sendy

- Może coś go gryzie ja nie wiem. Ważne że nie musimy się tym kłopotać. Teraz jesteśmy razem, a Alfredo to przeszłość. - Pocałowałem klacz w czoło.
-A co jeśli....?
- Cicho... uspokój się. Jestem przy ti=obie i pamiętaj że cię nie opuszczę. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Wtuliłem się w Sendy.
-Tak bardzo ją kocham, nie pozwolę jej skrzywdzić ..-pomyślałem. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Otworzyłem boks. Potem Rubina, Czikę , Amigo i resztę ...
Gdy już mieliśmy wyjść ze stajni drzwi się otworzyły i wszedł książę.
- A co tu się wyrabia?! - krzyknął.
Spojrzałem na Sendy.
- I co teraz ?


<Sendy, kotku wiem że krótkie a ty się tak postarałaś , przepraszam ♥ >

Od Sendy CD historii Karana


Przeraziłam się. Do stajni wszedł książę.
- Perła, Kary! -zawołał. Spojrzał się na naszych przyjaciół - Co to za rumaki? Nigdy ich tu nie widziałem. - szybko zamknął drzwi na klucz i wyszedł. Karan spojrzał na Rubina ze strachem.
- Już po nas...
- Kto to Perła i Kary? - zdziwił się Amigo
- No, niby ja i Karan - odpowiedziałam - Ale to teraz nie ważne. Musimy stąd szybko uciekać! - Lizy podbiegła do drzwi, w których zniknął przed chwilą książę i próbowała je wyważyć kopniakiem.
- To na nic. - stwierdziła - Jesteśmy uwięzieni. - staliśmy w grupce czekając na dalszy bieg wydarzeń. Po kilku minutach przyszedł książę, ale nie był sam. Przyprowadził ze sobą żołnierzy i co najgorsze... Alfreda.
- Proszę zagonić te konie do boksów. - książę wydał rozkaz. Walczyliśmy dzielnie, lecz ich było więcej. Wkrótce wszyscy byliśmy w uwięzieni. Książę przechadzał się między boksami i patrzył na nas.
- I co ja mam z wami zrobić? - zapytał. Zatrzymał się nieco dłużej przy Emily. Skinął na swojego wiernego rumaka i wyszedł. Zostaliśmy sami z Alfredem. Ten spojrzał z wyższością na mnie i Karana i podszedł do boksu Lizy.
- Alfredo - powiedziała kpiąco klacz.
- No, no, no. - powiedział ogier - Jestem pod wrażeniem, że mnie pamiętasz.
- Lizy, znasz go? - zapytał Karan z niedowierzaniem.
- Tak jakby - powiedziała wymijająco - ale nie jestem dumna z tej znajomości. - Emily odwróciła się do ściany i powiedziała jeszcze bardziej kpiącym tonem - Nie mam ochoty z tobą gadać. - zachowywała się tak, jakby nienawidziła go najbardziej na świecie, ale jednocześnie jakby łączyła ich wspólna przeszłość. Alfredo wyszedł, a my obrzuciliśmy Lizy milionem pytań. - Skąd znasz Alfreda? - zapytał pierwszy Rubin.
- Mam wrażenie, że nie dacie mi spokoju jeśli wam nie odpowiem? - powiedziała. Wszyscy skinęliśmy głowami, a Emily westchnęła i zaczęła mówić:
- Kiedy jeszcze was nie znałam, to było jakiś miesiąc po tym jak opuściłam moją rodzinną krainę szłam sobie lasem i nagle wyskoczył mi na drogę jakiś ogier. Wyraźnie przed czymś uciekał. Wpadł na mnie, a kiedy wstał poradził mi żebym uciekała. Obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam człowieka na koniu. Natychmiast rzuciłam się do ucieczki. Kiedy go w końcu zgubiliśmy przystanęłam przy drzewie. Tamten ogier podszedł do mnie i się przedstawił.
- Alfredo... - stwierdziłam. Lizy skinęła głową i kontynuowała
- Powiedział mi, że ten człowiek to książę. Akurat zainteresował się Alfredem. Żył w ciągłym lęku przed księciem. Zaprzyjaźniliśmy się, ale pewnego dnia zostaliśmy schwytani. Na początku nie chcieliśmy się z tym pogodzić, ale dwa miesiące później stajnia stała się naszym domem. Już nie miałam zamiaru uciekać. I nie ukrywam, że zakochałam się w Alfredzie. Ta miłość nie miała jednak przyszłości. Alfredo stał się pupilkiem księcia, ale ja też nie byłam gorsza. Lecz któregoś dnia, gdy Alfredo wrócił z księciem z polowania zmienił się nie do poznania. Zaszła w nim zmiana której nie mogłam zrozumieć. Wyczułam, że Alfredo ma jakiś głęboko zakopany ból w sercu o którym starał się zapomnieć, a ja nie wiedziałam jak mu pomóc. Wkrótce nie mogłam już tego znieść. Uciekłam. - Emily skończyła, a w stajni zapanowała głucha cisza. Wieczorem kiedy wszyscy spali odezwałam się cicho
- Karan, śpisz?
- Nie. Stało się coś? - spytał
- Sama nie wiem. Po prostu się boję. Alfredo jest przerażający.
- Nie martw się. - uspokoił mnie - Nie pozwolę żeby coś ci się stało. Musimy obmyślić jakiś plan ucieczki. - skinęłam głową i ułożyłam się na twardej podłodze. Po chwili pomyślałam, że Alfreda musiało coś zmienić, coś czego nikomu jeszcze nie powiedział...
< Karan co robimy dalej? >

Od Rudego CD Sedy



-To nic takiego- parsknąłem i opóściłem łeb
Seda spojrzała na mnie takim wzrokiem, jakby wiedziała że kłamie.
-Rudy..?- powiedziała dziwnym tonem
-No nobra...chodzi o to...że oni wszyscy nazywajæ mnie zdrajcą...naprawde NIGDY nie zdradziłem stada...
wyjaśniłem Sedzie o co chodzi.
-Teraz nikt mnie tu nie lubi-powiedziałem smutny- zastanawiam się czy nie lepiej odejść...to by była korzyść dla stada
-Masz jakąś depresje? - spytała
-Możliwe...nawet rodzina mnie nie chce. Co mi zostało?
<Seda>

Od Sedy

Tak wiem,że nie było mnie bardzo długo.
Cały czas myślałam o tym,że Rubin mnie zwolnił ze stanowiska,ale miał rację.Było mi bardzo przykro,że zaniedbałam stado.Szłam sobie jakąś leśną ścieżką i zobaczyłam Rudego,był jakiś smutny.
Zapytałam:
-Co się stało Rudy hm?
Nie odpowiadał przez chwilę,ale w końcu się odezwał:
<Rudy,może spróbowałbyś dokończyć?>

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Od Rudego


Szedłem smutny nad wodospad. Nie wiedziałem co robić...moja rodzina mnie nie chce, i jeszcze mówi o mnie ZDRAJCA. To wielka skaza na honorze. Położyłem się, myślałem...nawet kilka łez poleciało mi z oczu. -Nie jestem zdrajcą- powiedziałem- a może jestem...
-Nie jesteś- odpowiedział jakiś głos. Spojrzałem za siebie i zamurowało mnie.
-Ma-ma- maa- jąkałem się
-Magotti- uśmiechnął się ognisty koń.
-Ale co ty tu...- byłem cały w emocjach nie umiałem stworzyć normalnego zdania
-Jestem patronem ogierów- powiedział a ja kiwnąłem głową- jesteś naprawdę załamany i potrzebujesz wsparcia prawda?
-No...w sumie
-Dlatego tu jestem- uśmiechnął się
-Jejku...aż tak ze mną źle?
-Nie rozumiem?
-Aż tak ze mną źle że aż sam bóg ogierów musiał przyjść?
-Jak widać- zaśmiał się
CD Nastąpi a tu kilka zdjęć Magotti'ego



 photo outro.jpg



niedziela, 14 kwietnia 2013

Od Rudego CD Rubina

Nie widziałem Rubina. Dopiero kiedy podszedł zdałem sobie sprawę z jego obecności.
-Co tu robisz?- spytał i kichnął
-Myślę...-odparłem
-O co chodziło z tą wodą? Nie umiesz pływać...
-Umiem...-przerwałem mu- i to dobrze.
-To po co to zrobiłeś?
-A dlaczego nie?
Wiem moje odpowiedzi były typu ,,masło maślane" ale...
-Rudy! Co się z tobą dzieje, od jakiegoś czasu jesteś jakiś dziwny. Dlaczego skoczyłeś?
-Rubin! To stado to moja rodzina! Skoro nawet tu mnie nie chcą co mi zostało? Ty pewnie wiesz co czuje- znałem historię Rubina. Wszyscy go zostawili- nie odszedłem kiedy stado miało kryzys. Nic tu się nie działo, nie było Cię...zostałem bo to moja rodzina. Honor jest dla mnie bardzo ważny i określenie zdrajca to wielka skaza.
Rubin patrzył na mnie jak nigdy dotąd. Patrzył tak, jakbyśmy się od dawana znali i zobaczyli po kilku latach.
<Rubin>

Od Rubina CD historii Rudego

Też kiedyś cię lubiłem , skąd przyszło ci do głowy że Amigo zostanie betą ? Nic nie jest powiedziane . Spojrzałem z łzą w oku na Rudego i powiedziałem :
- Kiedyś na prawdę byłeś fajny.
Odeszłem. Niech Rudy robi co chce i tak już mu nie zaufam tak jak kiedyś , był moim przyjacielem , dziś jest kolegą . Poszedłem nad wodospad topić smutki pływając. Myślałem zarazem nad wszystkim i niczym. Podeszła do mnie Plamka.
- Witaj tato ,nie widziałeś gdzieś Diany?
- Poszła nad rzekę.
- Dzięki.
Odeszła. Znów zacząłem pływać. Myślałem o Rudym:
- Może faktycznie kocha to stado? Może tamto go wyrzuci? No oby ...
Przed sobą ujrzałem Rudego skaczącego do wody. Wiedziałem od samego początku że Rudy nie potrafi pływać. Po chwili zaczął spadać na dno. Nie myśląc ani chwili dłużej zanurkowałem po nieostrożnego ogiera. Po kilku minutach odziwo złapałem Rudego i wyciągnąłem na brzeg.
- Pływać ci się zachciało? Widzisz jaki jestem, mogłem cię zostawić na pastwe losu ...
- Dziękuję - ogier się urwał.
- Wiesz pewnie alfa z tamtego stada by cię nie uratował....
Ale nie chciałem się popisywać przed końmi. Puściłem Rudego i pobiegłem w stronę Diany i Plamki.
- Ale ty jesteś mokry tato, chodź do jaskini Diany ,albo mojej .
Poszedłem w stronę jaskini Plamki. Po chwili zacząłem kichać. Córka nazbierała ziół i zaniosła mi pod nos.
- Chyba będziesz chory . . .
- Nie no coś ty ! - odpowiedziałem i wstałem.
Pobiegłem w stronę lasu.... czekał tam Rudy...
<Rudy?>

Od Rudego CD Rubina


-Rubin- zacząłem- odbierz to jak chcesz, nie mam na to wpływu. Ale mam wrażenie że ja wam tu przeszkadzam...
-Nie rozumiem- powiedział
-Powiedz szczerze- parsknąłem- wolisz żeby Amigo został betą bo to twój przyjaciel. To stado było moją rodziną. Chcę żebyś wiedział, że nigdy Was nie zdradziłem. W tamtym nigdy nie czułem się dobrze. Tutaj...byłem jednym z pierwszych koni...znam wszystkich i jest mi tu dobrze. Zastanawiam się, czy dla dobra tego stada nie odejść..nie rozumiem tylko dlaczego mi nie ufasz. Jak to ,,nie chcę kolejnej wojny" nie rozumiem co chciałeś przez to powiedzieć?
Widziałem że Rubin nie chciał ze mną rozmawiać. Niech myśli co chce, ale ja kochałem to stado. Było dla mnie jak rodzina i zawsze będzie. Nigdzie nie czułem się tak dobre jak tu. Może Rubin tego nie wie, ale ja zawsze go lubiłem i chciałem się zaprzyjaźnić...
<Rubin, jeśli chcesz...>

Od Emily - CD historii Rubina

- No jasne. - odpowiedziałam - Ale jeszcze bardziej lubię śnieg. W końcu to mój żywioł. - i stworzyłam małą lodową figurkę Rubina. Podałam mu ją i wyszłam z wody. Rozejrzałam się dookoła i położyłam się przy brzegu rzeki.
- Dzięki Lizy. -odezwał się Rubin
- Nie ma za co. - odparłam - Dobrze że ci się podoba. - ogier przysiadł obok mnie. Nie zwróciłam na niego uwagi. Rozmyślałam co się dzieje z Kirito. Czemu mnie zdradził? Nagle coś mi się przypomniało. Sendy mówiła, że Rubin również został zdradzony przez partnerkę. Spojrzałam na niego, ale zaraz potem pokręciłam głową.
- Stało się coś Lizy? - zapytał Rubin
- Aa.. nie nic. Po prostu... myślałam o moim dawnym stadzie. - wykręciłam się. Nie chciałam mówić o czym myślałam.
- Aha. - mruknął Rubin pod nosem - Hej, Lizy opowiedz mi coś o twoim rodzinnym stadzie. - poprosił
- A o czym mam dokładniej opowiedzieć? - spytałam podejrzliwie
- No nie wiem... o twoich rodzicach, przyjaciołach... - odetchnęłam z ulgą. Cieszyłam się, że nie spytał o mojego dawnego partnera. Nie lubiłam o nim mówić. Zaczęłam więc opowiadać o Stadzie Wiecznych Tajemnic. Kiedy skończyłam wstałam i powiedziałam:
- Chodźmy gdzieś na spacer.
- W porządku - zgodził się Rubin i pokłusowaliśmy sobie dalej. Podczas drogi biłam się z myślami. Zawsze unikałam tłocznej łąki, ponieważ nie lubiłam towarzystwa innych koni, ale mimo to wiedziałam że kiedyś będę musiała się przełamać.
- Hej, Rubin teraz ty powiedz mi coś o sobie. - zaproponowałam
- To nic ciekawego - zapewnił ogier, jednak ja nie dałam za wygraną.
- Słyszałam, że rozstałeś się ze swoją partnerką. Jaka ona była?
- Lepiej nie pytaj - powiedział ponuro i przyśpieszył. Ruszyłam za nim. Wkrótce dotarliśmy nad wodospad. Schyliłam się żeby zaczerpnąć wody, lecz gdy chciałam podnieść łeb uderzyłam w coś. Spojrzałam przez siebie i zobaczyłam zdziwioną twarz Rubina. Szybko się cofnęłam.
- Wybacz, nie zauważyłam cię - zarumieniłam się
- Nic się nie stało - powiedział wciąż zdezorientowany Rubin. Pomijając tą sytuacje spytałam:
- Czy jest tu gdzieś jakieś tajemnicze miejsce? - z miny Rubina wywnioskowałam, że nie spodziewał się takiego pytania. Pomyślał chwilę i rzekł:
- Mamy tutaj pewne jezioro gdzie ukazuję się nam nasza bogini Melania.
- A więc chodźmy tam.
- Ale to bardzo ponure miejsce. - zauważył ogier
- No to je odczarujemy - powiedziałam i machnęłam ogonem przed pyskiem Rubina.
<Rubin

sobota, 13 kwietnia 2013

Od Karana CD historii Sendy

Szkoda mi było Sendy , widziałem jak cierpi . Usłyszałem trzask drzwi . Do stajni wszedł książę z Alfredem.
- Chodź mój kochany , zaprowadzę cię dziś do boksu 15 , powinien ci wystarczyć .
Do baksu wszedł Alfredo . Książę wyszedł .
- Co chcesz ? Głupku ! Co się gapisz ! Czemu świnią śmierdzisz ?!
- Odwal się !
- Ojejku jaki chojraczek ! Maluteńki ogiereczku , chodź ...
- No ja malutki , ty za to się w największych drzwiach nie mieścisz !
Cała stajnia wybuchła śmiechem . Ale Sendy dalej leżała skulona , płacząc .
- Biedna , jak jej pomóc? - pomyślałem .
Pochwili mocnym kopnięciem otworzyłem drzwi boksu . Podszedłem do Sendy .
- Nie bój się kochana , wszystko będzie dobrze ... uwież ! - powiedziałem najciszej jak potrafiłem całując klacz przez szpwry w boksie .
Sendy poniosła głowę .
- Ja też cię kocham ! - odpowiedziała.
Usłyszałem znów trzask drzwi , więc szybko wróciłem do boksu . ... Siadając na Prosiaku ,
- Ej gdzie z tym kuferkiem ! - powiedział Prosiak .
- Co? Wolisz być daniem głównym dla gości stajni ?!
Prosię się uciszyło . Do stajni wszedł stajenny .
Sprzątając próbowałem uciszyć prosiaka .
- No cicho tam !
Alfredo śmiał się że jestem ''prosiak-mamą'' .
- Ty jesteś ''brzydki klopsik'' . - uciszył się .
Wszyscy wyszli ze stajni . Konie wyprowadzono na wybieg , książę poszedł na polowania , inni zaś mieli wolne . W budynku  zostałem tylko ja i Sendy . Znów otworzyłem boks .
- Co tam śliczna ? Przytuliłem się do klaczy .
- Nic , nie widzisz !? Jesteśmy uwięzieni ! - zaczęła płakać .
- Słoneczko , nie bój się jakoś wyjdziemy !
Po chwili drzwi się otworzyły , usłyszeliśmy rżenie koni.
- Sendy , Sendy !!!! To RUBIN , AMIGO , SEDA i CZIKA !!!! Ja śnię !!!
- Nie śnisz ! - powiedział Rubin .
-Ale jak nas znalazłeś ?
- Byłem głodny , poszłem do lasu , widziałem nietypowe odciski kopyt , rozpoznałem cię i zwołałem resztę.
Poszliśmy w te strony .
- Jejku ale ja się cieszę ! Moi przyjaciele !
- Co teraz ?! - spytała Sendy .
- Uciekajmy!
Nie uda nam się to ... odwróć się Sendy ...
- O nie !

<<Sendy , kwiatuszku co było dalej ? >>

Maciupci dopisik : przecież miał pójść Rubin, Amigo, Seda i Emily...

Nowy członek!


 http://images03.olx.pl/ui/1/99/62/13249762_1.jpg

Imię: Cobalt (mówią mu Fierro)
Wiek: 3 lata
Rasa: koń holsztyński
Płeć: ogier
Stanowisko: Wojownik
Żywioł: Czas
Moce: Zatrzymanie czasu , przyśpieszenie go , cofanie
Partner: Bardzo podoba mi się Plamka
Rodzina: Kochająca mama Li Die Pierra i tata Fransisco
Historia: Urodził sie jako koń sportowy . Skakał , był ujeżdżany ,ciągnął czasem bryczki . Rodzina kochała go , jego włściciel postanowił go sprzedać na rzeź gdy koń zwichnął ogę , ale Cobalt uciekł i przyszedł tu .
Właściciel: Tepig

Od Rubina CD historii Amigo

Zastanawiałem się rozmyślając o swoich smutkach i radościach ... Amigo do mnie podszedł .
- Cięzko co ?
- Strasznie ...
Popatrzyłęm na ogiera z smutną miną .
- Może ich jeszcze zobaczymy ....
Amigo spłynęła łza z oka .Nie wiedziałem co powiedziedzieć . Tupałem w skałę .
- Popatrz Rudy !
Ogier podszedł do nas i powiedział :
- Rubin , czemu nie chcesz mnie wziąć na wyprawę ?
Popatrzyłęm z litością na Rudego .
- Nie nic , nie chcę kolejnej wojny ...
- Jak to ... ?
- Tak to , myślałem że nadajesz się na samca betę , i co ? Zdradziłes nasze stado ... poszłeś do innego .
- Ogier na  mnie popatrzył .
- Jak będziecie mnie szukać jestem nad rzeką .
Zdziwili się . Nie minęło 10 minut a Rudy podbiegł do mnie .

<Rudy?>

Od Rubina CD historii Emily

Spokojnie nie pożałujesz ! - pomyślałam .
- Wiesz wydajesz mi bardzo miłą klaczą .
- Dziękuje .
-Oprowadzisz mnie po terenie ? - spytała .
- Jasne ! A nie boisz się już koni ?
- Troszkę .
Klacz popatrzyła na mnie .
- Więc Lizy , popatrz to miejsce jest rzeką .... - nie dokończyłem zdania kiedy klacz rzuciła się w wodę .
- Chyba lubi pływać ! - pomyślałem .
Podszedłem nad brzeg , nie zauważyłem że Lizy wyszła z wody . Ogryzając trzcinę rosnącą nad wodą nuciłem sobie piosenkę . Nie zauważyłem klaczy .... nagle znalazłem się w wodzie. Emily mnie popchnęła .
- Ach tak ?
Rzuciłem się w wodę. Popłynąłem w jej stronę . Zatrzymałem się  nagle gdy ujrzałem Lizy robiącą fikołki , nurkującą .
- Jej , na prawdę świetnie pływa ! - pomyślałem .- Chyba lubisz pływać , co ?

<Lizy?>

Od Sendy - CD historii Karana

Cała ta sprawa z prosiakiem i mały sekrecik Karana, jakby postawiła mnie na nogi. Kiedy kucharz w poszukiwaniu obiadu trafił do naszej stajni Karan rzeczywiście schował prosiaczka w swoim boksie. Kucharz chyba coś podejrzewał bo już chciał otworzyć boks Karana kiedy przyszedł książę i skarcił go myśląc, że chce nas uwolnić. Kiedy książę kazał mu wracać do kuchni, kucharz mamrotał coś pod nosem i patrzył złowrogo na Karana. Nie mogłam ustać ze śmiechu. Reszta dnia minęła już spokojnie, ale wieczorem nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się co się dzieje ze stadem. I czy nasi przyjaciele się o nas martwią? Te przemyślenia zajęły mi czas do północy. Następnego ranka, byłam wykończona, a po śniadaniu położyłam się na sianie i w mgnieniu oka zasnęłam. Kiedy się obudziłam było ciemno. Wstałam i rozejrzałam się dookoła.
- Sendy? - usłyszałam. To był Karan.
- To ty Karan? - spytałam
- Tak, to ja. Jak się czujesz?
- W porządku. A ty? - uspokoiłam go
- Też dobrze. - odparł - Sendy, tak się zastanawiałem... Co się dzieje z naszymi przyjaciółmi? - posmutniałam
- Tak, też o tym myślałam. Znamy Rubina nie od dziś i pewnie chce nas uratować. Ale jeśli jego też zamknie w boksie? Och, gdybyśmy wtedy nie dali się złapać. - westchnęłam - Mogliśmy bardziej uważać.
- Jakoś to będzie. - powiedział Karan - Ale Sendy, jeśli książę nas nie wypuści z tych boksów będzie źle. Przecież konie muszą się ruszać.
- Tak wiem. - zastanowiłam się chwile - Posłuchaj musimy coś wymyślić. Musimy stąd uciec.
- Ale jak? Przecież, ostatnio złapali nas w mgnieniu oka. - zauważył Karan
- Sama nie wiem. Ale musimy coś zrobić. - Karan kiwnął głową. Zastanawiałam się co zrobić. Jak uciec? Miałam mętlik w głowie i bardzo się bałam. A co jeśli zostaniemy tu na zawsze?
<Karan>

piątek, 12 kwietnia 2013

''Zwolnienie'' ze stanowiska

Musimy z przykrością oświadczyć że Seda niestety nie może dalej być betą . Powód - nie zajmowała się stadem .

Od Rudego cd Cziki

- hej dziewczyny- położyłem się obok nich
- Cześć Rudy- powiedziała Czika
Lili przytuliła mnie.
- Co słychać? - spytałem patrząc na Czikę
Opowiedziała mi o co chodzi.
- Spokojnie- powiedziałem- Znam go trochę, na pewno sobie poradzi.
-Wiem- Czika spojrzała w niebo
Czika>

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Od Cziki

Było mi smutno że Amigo idzie. Ale obiecał wrócić i uważać na siebie. Postanowiłam pójść na spacer ze Smogierem. Lili i Silver wybrali się z nami. Pogoda była wspaniała! Wiał lekki, ciepły wietrzyk, niebo było błękitne a słońce wspaniałe.
-Co u ciebie?- spytała Lili- Silver, uważaj!
- Dobrze...-spojrzałam w trawę
-Na pewno?
-No...
-Chodzi o Smogiera czy...Amigo?
-Amigo...
-tęsknisz co?
-Tak, a Rudy?
-Co Rudy? A, nie on został. Nie pytaj dlaczego...
-Smogier! Zostaw to!
Popatrzyłam na Smogiera który szarpał się z korzeniem. Zaczęłyśmy się śmiać z Lili. Dotarłyśmy do rzeki marzeń. Źrebaki bawiły się na płytkiej wodzie. Myślałam o Amigo. Martwiłam się o niego. Ale wiedziałam że da sobie ze wszystkim radę. Nagle podszedł Rudy
<Rudy>

niedziela, 7 kwietnia 2013

Od Amigo


Chodziłem sobie po lesie szukając Cziki. Musiałem jej powiedzieć, że przez jakiś czas nie będzie mnie w stadzie. Znalazłem ją na łące.
- Hej Czika. - przywitałem się
- Cześć Amigo. Stało się coś? - spytała
- Muszę ci powiedzieć, że przez jakiś czas nie będzie mnie w stadzie. Razem z Rubinem, Sedą i Emily ruszamy na ratunek Sendy i Karanowi.
- Aha, rozumiem. - odpowiedziała - Ale wracaj szybko. - i przytuliła się do mnie.
- Obiecuję Czika.

Od Rudego

Gdy dowiedziałem się o wyprawie, też chciałem iść. Nie wiedziałem dlaczego Rubin nie chciał mnie zabrać.
-Ale Rubin- powiedziałem- przydam wam się
-Mniejsza grupa-łatwiej sterować- odpowiedział nie patrząc mi w oczy. Wiedziałem że nie powiedział mi prawdy. Mruknąłem coś pod nosem.
-Co?-spytał
-Nic, nie ważne- mruknąłem i odszedłem.
Poszedłem na łąkę. Byłem trochę wkurzony, i jednocześnie smutny, że Rubin mnie nie docenia. Skubałem, skubałem i w końcu zobaczyłem niedaleko klacz. Czy to nie Plamka? Tak chyba ona.
-Witaj- powiedziałem i wróciłem do skubania
-Witaj Rudy- odpowiedziała
Nie zwracałem zbytnio uwagi na klacz. Miałem za dużo do myślenia.
-Coś się stało?- spytała jakaś klacz
-Nic- odpowiedziałem. Po jakimś czasie zorientowałem się że to Lili-nie nic takiego
-Mnie możesz mówić- powiedziała i przytuliła mnie

piątek, 5 kwietnia 2013

Od Karana CD historii Sendy

Nie pozwolę by mojej partnerce coś się stało !!!!- wykrzyknąłem z rozzłoszczeniem
Alferdo patrzył na nas jak na głupców i powiedział :
- No co milutka , za kilka dni już będziesz mi wierna ...
- ZOSTAW JĄ !
- Dziękuję kochanie że mnie BRONISZ ...
 - Ależ nie ma za co , byle żeby to coś się do ciebie nie dobrało ...
- Podłe prosię !
- Czekaj Karan prosię ? - spytała Sendy
- Tak a co ?
- Bo właśnie tu idzie jakieś prosię !
Faktycznie , prosię ! Monstrum podeszło do mnie chichocząc i merdając ogonkiem .
- Zabierzcie to !
- Karanku drogi to ty się boisz szyneczki ? - spytał Alfredo
- Tak ! Boję się !
-
Cóż to się stało ? Taki ogier z dzikich terenów a tu boi się świnek ! Ohohoo !
Boję się świń ale co zrobię ?! Sendy chichotała pod nosem .
- Dobra ja idę spać i zabierzcie ode mnie to świństwo !
- Już dobrrze niewychowany prosiaczku ! - zadrwił ze mnie Alfredo
- Grrr...
Odwróciłem się patrząc tylko na Sendy , szybko zasnąłem . Śniło mi się że całuję Sendy że jesteśmy szczęśliwi ! I faktycznie ! Gdy się obudziłem .... ! ..... PROSIAK MNIE CAŁOWAŁ !
- Hahahaha !!!!! Zadrwiła cała stajnia .
- AAAAAAaaaaaaaaa !!!! Zabierzcie to !!!!! - o mało co nie wyskoczyłem na bariery boksu !
Myślałem że zapadnę się pod ziemnię ....
- Spokojnie głupku ! To tylko świnia kucharza ! Za kilka dni już jej nie będzie .... !
- Jak to nie będzie ?
- No tak to ! Po prostu zostanie podana na talerzu ...
- Ale jak to na talerzu ... ?
- No zostanie zabita !
- Ale ale czemu ?
- Taki los prosiaka !
Oburzyłem się , choć bałem się zwykłej świni szkoda mi jej było . . .
- Karan , kotku ona już nie przezyje !
- NIE ! choć się jej boję .... yyy... yyyy..... Zaadoptuję ją !
- Jak sobie to wyobrażasz ?
- No tak to ! Zostawię ją w boksie przyyy.. tulę ją pod brzuchem a jak kucharz będzie chciał ją zabić to ją ukryję !
- No pięknie świnia ma lepiej niż ja ...
- No co ? W końcu potrzebuje ratunku .... nie chcę żeby zginęła !

<<Sendy xD >>






Prosiak :

Od Amigo - CD historii Plamki


- Amigo! Amigo czekaj! - odwróciłem się i zobaczyłem biegnącą do mnie Plamkę.
- Cześć Plamko? O co chodzi? - zapytałem
- Mój ojciec urządza wyprawę... zresztą sam wam powie.
- Wam? - nie zrozumiałem
- No, wam czyli tobie Sedzie i Emily. A właśnie może zanim do niego pójdziesz mógłbyś pomóc mi poszukać Emily? Nigdzie nie mogę jej znaleźć. - poprosiła mnie Plamka
- Nie dziwię się. - uśmiechnąłem się - Ona jest mistrzynią w skradaniu się. Czasem myślę, że powinna być szpiegiem albo zwiadowcą. Chociaż na wojowniczkę też pasuje.
- Aha... no to pomożesz mi jej szukać?
- Jasne. Ale uważaj ona jest bardzo skryta i tajemnicza. Nie od razu ci zaufa. - i pogalopowałem poszukać Lizy. Tak jak myślałem, była nad wodospadem. Schowała się w krzakach i tworzyła lodowe szachy z szachownicą.
- O, hej Amigo - powiedziała na mój widok i wyszła z ukrycia - Chcesz pograć ze mną w szachy?
- Hej Lizy. Teraz nie bardzo na to czas. Rubin nas szuka. - Emily zmarszczyła brwi
- Nas? - odezwała się niepewnie - Czyli kogo?
- Spokojnie tylko mnie ciebie i Sedę. - Lizy odetchnęła z ulgą ale zaraz potem cofnęła się w krzaki.
- Kto to? - spytała. Za mną pojawiła się Plamka.
- Cześć jestem Plamka. Córka Rubina. - powiedziała wesoło młoda alfa.
- Cześć, ja jestem Emily. - odpowiedziała i spojrzała na mnie. Wzruszyłem ramionami ( jeśli konie mają ramiona ) .
- No nie ważne, choćmy już do Rubina, czeka na nas na łące z Sedą. - Lizy wyszła z krzaków i poszliśmy we trójkę do alfy. Kiedy byliśmy na miejscu Rubin skinął na Plamkę, żeby poszła i odezwał się do nas:
- Musimy uratować Sendy i Karana. Wezwałem was ponieważ dobrze znacie Sendy i Karana, a w dodatku umiecie walczyć. Mam nadzieję, że razem uratujemy naszych przyjaciół. - popatrzyliśmy po sobie. Kiwnąłem głową i powiedziałem:
- To jaki mamy plan?
<Rubin>

Od Plamki CD historii Diany

- O ! Przepraszam muszę już lecieć !
- Dobrze .
Poszłam do taty .
- Witaj , córeczko - powiedział .
- Czesć , co ?
- Wiesz chyba będziemy zmuszeni iść na ratunek Sendy i Karanowi ...
- Ojej ! Jak fantastycznie ! Kocham cię ! To moja pierwsza wyprawa !
- No wiem , ale ty nie pójdziesz ...
Zrzedła mi mina zawiodłam się .
- Więc tato ja zostaję ?
- Tak ty musisz pilnować stada . Zaufam ci .
- Dobrze .
Poszłam do drzewa w smutkach , ale  za to miałam przewagę w stadzie .
- Zbierz Amigo , Sedę i Emily , choć wiem że to niebezpieczne , pójdziemy moim szlakiem .
Jak kazał tak zrobiłam .

( Jedno z was : Seda , Emily , Amigo )