poniedziałek, 4 marca 2013

Od Rudego




Martwiłem się bardzo zniknięciem Lili. Moje zmarwienia i tak nie zmieniały jej sytuacji, więc postanowiłem na chwile zapomnieć o całej sprawie. Poszedłem na spacer do lasu. Nie mogłem jednak zapomnieć o Lili. Podczas przechadzki zobaczyłem na drzewie wiewiórkę. To był mój przyjaciel-Fus.
-Cześć Rudy- powiedział schodząc z wielkiego dębu- co tam u Ciebie?
-Hej Fus- powiedziałem- mam problem Lili została porwana przez Nonerra, alfę ze stada średniego ogiera.
-O to faktycznie problem. Nonerro jest potworem. Żadne leśne zwierze nie zapuszcza się na jego tereny. Żadne, oprócz wiewiórek i ptaków.
-Nie wież może co z nią?
-Wiesz....w lesie jest pewna sójka. Ale to plotkara, więc nie można wierzyć w każde jej słowo. Wczoraj była na terenie Nonerra...
-Fus! Mów nie trzymaj mnie w niepewności!
-Ona twierdzi, że Nonerro złapał wczoraj ciemno gniadą klaczkę, potem bił ją w wiezieniu stada, tak długo, aż nie zgodziła się być jego partnerką.
Spojrzałem na wiewiórkę i żywym stepem ruszyłem wściekł.Fus wskoczył na mnie.
-Zabije bydlaka!- powiedziałem
-Rudy stój!- Fus starał się mnie zatrzymać w końcu stanąłem
-Zostaw mnie, i tak tam pójdę!
-Sam chcesz walczyć z ponad pięćdziesięcioma, dorosłymi ogierami, powodzenia!
Zatrzymałem się. On miał trochę racji.
-A niby co mam robić! Stać tu i zastanawiać się co jeszcze jej robi?!
Fus spojrzał na mnie z wyrzutem i zaczął włazić na drzewo.
-Fus czekaj!- krzyknąłem za nim- przepraszam, po prostu...
-Rozumiem- powiedział- ale sam nic nie zdziałasz.. Ona da sobie radę, a w końcu i tak ją odbijecie!
-Mam nadzieje...muszę już iść. Cześć i dzięki.
Pobiegłem galopem w stronę stada. Nie pozostawała mi nic innego jak tylko czekać.

Fus:
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz