Martwiłem się bardzo zniknięciem Lili.
Moje zmarwienia i tak nie zmieniały jej sytuacji, więc postanowiłem na
chwile zapomnieć o całej sprawie. Poszedłem na spacer do lasu. Nie
mogłem jednak zapomnieć o Lili. Podczas przechadzki zobaczyłem na
drzewie wiewiórkę. To był mój przyjaciel-Fus.
-Cześć Rudy- powiedział schodząc z wielkiego dębu- co tam u Ciebie? -Hej Fus- powiedziałem- mam problem Lili została porwana przez Nonerra, alfę ze stada średniego ogiera. -O to faktycznie problem. Nonerro jest potworem. Żadne leśne zwierze nie zapuszcza się na jego tereny. Żadne, oprócz wiewiórek i ptaków. -Nie wież może co z nią? -Wiesz....w lesie jest pewna sójka. Ale to plotkara, więc nie można wierzyć w każde jej słowo. Wczoraj była na terenie Nonerra... -Fus! Mów nie trzymaj mnie w niepewności! -Ona twierdzi, że Nonerro złapał wczoraj ciemno gniadą klaczkę, potem bił ją w wiezieniu stada, tak długo, aż nie zgodziła się być jego partnerką. Spojrzałem na wiewiórkę i żywym stepem ruszyłem wściekł.Fus wskoczył na mnie. -Zabije bydlaka!- powiedziałem -Rudy stój!- Fus starał się mnie zatrzymać w końcu stanąłem -Zostaw mnie, i tak tam pójdę! -Sam chcesz walczyć z ponad pięćdziesięcioma, dorosłymi ogierami, powodzenia! Zatrzymałem się. On miał trochę racji. -A niby co mam robić! Stać tu i zastanawiać się co jeszcze jej robi?! Fus spojrzał na mnie z wyrzutem i zaczął włazić na drzewo. -Fus czekaj!- krzyknąłem za nim- przepraszam, po prostu... -Rozumiem- powiedział- ale sam nic nie zdziałasz.. Ona da sobie radę, a w końcu i tak ją odbijecie! -Mam nadzieje...muszę już iść. Cześć i dzięki. Pobiegłem galopem w stronę stada. Nie pozostawała mi nic innego jak tylko czekać. Fus: |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz